Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi ankaj28 z miasteczka Kudowa-Zdrój. Mam przejechane 16373.83 kilometrów w tym 5565.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 11.02 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2013 r.:
button stats bikestats.pl
2014 r.:
button stats bikestats.pl
2015 r.:
button stats bikestats.pl
2016 r.:
baton rowerowy bikestats.pl

Dzienne odwiedziny bloga:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy ankaj28.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Bikestats

Dystans całkowity:1966.14 km (w terenie 1177.80 km; 59.90%)
Czas w ruchu:170:16
Średnia prędkość:11.55 km/h
Maksymalna prędkość:59.90 km/h
Suma podjazdów:46292 m
Maks. tętno maksymalne:181 (100 %)
Maks. tętno średnie:144 (80 %)
Suma kalorii:27716 kcal
Liczba aktywności:44
Średnio na aktywność:44.68 km i 3h 52m
Więcej statystyk
  • Aktywność Wędrówka

Przywitanie wiosny w Karkonoszach

Piątek, 21 marca 2014 · dodano: 25.03.2014 | Komentarze 4

Po zmierzeniu zamiarów do sił oraz namówieniu na wyjazd Mariusza, nie było innej opcji poza pieszą.
Tak więc gdy całym BS-em dotarliśmy do Janskich Laźni, przeliczyliśmy ogromną ekipę i w liczbie trzy ruszyliśmy ku naszemu przeznaczeniu.
Całe szczęście, że panowie w poszukiwaniu parkingu dojechali do Hoffmanovej boudy, bo to nam w nieoczekiwany sposób ułatwiło  start:parking okazał się również wejściem na żółty szlak. Pożałowaliśmy przy tym Janusza i Kasi, z którymi na pewno cudnie byśmy się bawili, ale cóż ze zdrowiem żartów nijak nie ma (mocne uściski dla Was przy okazji. Mam nadzieję, iż Ryjek przekazał smutne wieści o tym co spotkało Kwasnicaka :).

Tak więc bikerowcy w jedną.........
I tyle ich widzieli
....a my w drugą stronę świata.
Beata, Maniek i mła (hmmm)
Beata, Maniek i mła (hmmm)
Pierwsze oznaki wiosny zostały wreszcie odnalezione.....
Zdjęcie może d... nie urywa, ale mało nie starnowałam Beaty, żeby przyłapać gościa na jej plecaku
Zdjęcie może d... nie urywa, ale mało nie staranowałam Beaty, żeby przyłapać gościa na jej plecaku.

Nazwy czeskie czasem powalają prostotą: Nad Hoffmanovą Boudą - któżby się mogł domyślić o co chodzi?
Odcinek żółty się skończył
Szlak żółty się skończył i dzielnie wznieśliśmy się na niebieski odcinek, po drodze mijając przepiękne miejsca.
Nie sądziłam jeszcze, że to jest nasza droga do celu.
Jest pięknie
U Zrcadlovych Bud - nadszedł czas na zrzucenie małego co nieco: dosłownie i w przenośni - musimy podejść ok. 300 m w pionie.
Po raz kolejny zmieniamy barwy i teraz naszym ulubionym kolorem jest żółty.
U Zrcadlovych Bud
Mariusz oczywiście rozanielony się zrobił na sam widok podejścia, no ale cóż - dzielnie podreptałyśmy za nim.
Zaczyna się
Mariusz już leży, a piwa jeszcze nie było - dopiero się zastanawia czy zmniejszyć ciężar plecaka, Beatka zaś kontempluje widoczki, które rzeczywiście są...... ach brak słów, jak piękne.
Odpocząć też czasem trzeba

Kilka widoczków
Tą wstążeczką na dole dopiero co podążaliśmy.
I jeszcze jeden
Koniec lasu, ale nie atrakcji, które sobie fundnęliśmy w postaci ....
Nam też się troszkę zimowo w końcu zrobiło

..... ominięcia samego szczytu Cernej Hory. Oj, tak to jest gdy się biwakuje nie tam gdzie trzeba :):):)
Nad Horskim Hotelem czekał na nas
Przy Cernej Boudzie Mariusz obmyśla kolejne atrakcje...
CernaBouda
........ tam?
W tle jawi się nasz plan na dzień następny
No dobra - to nasz plan na dzień następny.
No to może tam?
No to może tam?
Ok. ciśniemy na Luciny czerwonym - czas mamy dobry, więc dodatkowe 4 km w jedną stronę nie powinny zrobić na nas większego wrażenia.
No i ok nie czołgamy się, ale żeby aż tak ????
To dla nas?????
Czy ekipa rowerowa poznaje miejscówkę?
Znacie to ?
I znów te nazwy, ale grzybek oznacza Peca pod Śneżku
I znów te nazwy
Docieramy do Kolińskiej Boudy, ale sprawdzamy jeszcze co jest za następnym zakrętem....
Kolińska bouda - pyszne jedzenie
okazuje się ,że stoi tam sobie Pan bezrobotny przy Prazskiej Boudzie, więc wracamy na pyszny obiadek i piwko.
Pan bezrobotny
Toast za zwycięzców.
Toast za zwycięzców
No: pojedli? Popili? To ..... w drogę powrotną czas wyruszyć.
Trasa  do Cernej Boudy już nam znana, a jednak proszę jaka niespodzianka może spotkać? Nasi tu byli!!!!
Byli tu nasi
Szlaku nie uświadczysz - ma być czerwony.
Szlaku właściwie nie widać
W związku z tym Mariusz postanowił zbadać czy czasem pod śniegiem się nie ukrył.
Ominąć czy przeskoczyć?
Ominąć czy przeskoczyć?
Trawersujemy
My też mieliśmy swoje singielki, proszę jakie ładne.
Zakręty
Mimo bolących kolan humory dopisują na powiedzmy, że końcówce trasy.
Jest pięknie
W końcu znaleźliśmy cywilizację i zamówiliśmy upragniony transport do Upy.
Koniec podróży na dziś - może nas kto weźmie?

A na sam koniec mapa zamiast wykresu, gdyż mój kolega Mundek  postanowił zrobić sobie kilka przerw.
Tym razem mapa zamiast wykresu

A potem była Bałkanica....
Dystans: 20 km, czas trwania: 5 godzin


  • DST 33.76km
  • Teren 20.00km
  • Czas 05:23
  • VAVG 6.27km/h
  • VMAX 42.50km/h
  • HRmax 180 (100%)
  • HRavg 138 ( 76%)
  • Kalorie 3021kcal
  • Sprzęt Lycan
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Trutnov - Rychorska Bouda, czyli BSowy najazd na Czechy

Sobota, 8 marca 2014 · dodano: 09.03.2014 | Komentarze 4

10-osobowa grupa to jest moc i prawdę mówiąc to  mnie najbardziej za każdym razem urzeka: ktoś rzuca hasło, wrzuca linka w sieć i rachu, ciachu kto może ten jest na miejscu. Coś pięknego. Tym razem wycieczka pomysłu Tomka i Janka rozpoczęła się w Trutnovie, choć nie dla wszystkich. Żeby sięz nami spotkać Lea rozpoczęła trasę bladym świtem, a Bogdan wczesnym rankiem i oczywiście jeszcze na nas czekali.

Posiłek przed startem
Po przejechaniu ok. 4 km przez miasto "wkroczyliśmy" w teren.
Pierwszy podjazd zaliczony
Pierwszy podjazd zaliczony  - Janek doszedł do wniosku, że mu za gorąco.
Janek
Emi i Feniks przyglądają się z uśmiechem, jak Tomek łapie wodę zamiast mostek.......
Emi i Tomek
A Zbyszek wskazuje mi kolejną górkę, na którą będziemy za chwilę wjeżdżać. Jeszcze jest ok.
Zibi w blokach startowych
Ryjek też usypia moją czujność.
Piotrek zwany Ryjkiem
Ania z Zielonego Wzgórza
Ania z Zielonego Wzgórza
No to ruszamy dalej - wszyscy już są.
Wszyscy są
I jak ruszyli to tylko takie widoki mi zostały - czyli standardowo.
Podjazd stromy
Jednak okazało się, że Tomek Tripsurfer85 zaczekał na mnie i razem mogliśmy zobaczyć takie coś:
Wodociągowe c.d
I takie coś... nie zdziwiłabym się, gdyby to były ujęcia wody dla Trutnova, bo woda w środku mocno szumiała.
Wodociągowe
A potem znaleźlismy dowód na to, że zima jednak jeszcze jest.
Tomek na lodzie
W końcu dotarliśmy do reszty ekipy w Rychorskiej boudzie, gdzie impreza już trwała w najlepsze. 
Super rower
Super rower.
Piwko musi być
No ale komu w drogę temu płozy na koła i w dół.
Przygotowanie do zjazdu po śniegu
Ale po drodze i takie przypadki się zdarzają. Całe szczęście, że Ryjek jest pod ręką.
Jak zawsze pomocny Ryjek
Bike też może chwilę odpocząć - w końcu ma nóżkę :)
Feniksowy bike z nóżką
I tak po szczęśliwym zjeździe na dół kolejny "podjaździk" przed nami. Wymiękłam na całego.
Czekający nas podjazd
Na terenach militarnych największą frajdę miał chyba Janek.
Bunkry c.d
W tym akurat miejscu zaczęliśmy się żegnać z Emi i Bogdanem. Zwłaszcza Ryjkowi było smutno.
Rozstanie z Cerberem i Leą
A pozostała ekipa po konkretnym obiedzie ruszyła jeszcze na polowanie. Celem były lamparty.
Powiało grozą
Powiało grozą - skąd ich tyle? A schron tylko w windzie, co wykorzystał Ryjek, zostawiając nas na pastwę dzikiego zwierza.
Co nam tam jakieś lamparty?
W uzupełnieniu tej relacji zgłaszam chęć podkradnięcia Feniksowi zdjęcia swojego cielęcego zjazdu z górki zakończonego niemal artystycznym spadkiem z siodła w okolicach bunkrów, bo pamiątki po zjazdówkach mogą się schować przy obecnym siniaku z obrzękiem. Już dawno się tak sama z siebie nie śmiałam.
Po tym wypadzie przyszło mi do głowy, że chyba zacznę tworzyć subiektywny ranking wypadów BS. Ciekawe, kiedy pod względem bólu brzucha i twarzy ze śmiechu ten wyjazd zostałby pokonany?

Dzięki wam wszystkim i do zobaczenia już niedługo.

Kategoria Bikestats, Karkonosze


  • Temperatura -15.0°C
  • Kalorie 844kcal
  • Podjazdy 304m
  • Aktywność Narciarstwo
Uczestnicy

Jeseniki Pradziad dzień drugi z ekipą BS

Niedziela, 26 stycznia 2014 · dodano: 01.02.2014 | Komentarze 4

Drugi dzień zgrupowania rozpoczął się pysznym śniadaniem w pełnym składzie i ustaleniami co kto robi i jak się umawiamy. Miałam mały dylemat, bo piesza ekipa dnia poprzedniego mnie po prostu oczarowała.  Ostatecznie wygrały jednak narty, które "przemówiły" błagalnie do mnie, że taki kawał jechały, i co? Same na Pradziada nie wjadą, potrzebują narciarza.

Chciałam też pojechać z Anią, Zbyszkiem i Januszem na Wysokie Hole, ale tam wiedziałam na 100% co mnie czeka. A ponieważ narciarz ze mnie średni, więc trzeba było znaleźć bezpieczny punkt oparcia, którym oczywiście jest Bodzio - mąż mój, trener mój i krytyk mój największy (hihihi-będzie zły), ale jak trwoga to tylko do niego, więc cóż  mi zostało? Cisnąć z Arturem i Bodziem na Pradziada.

I się zaczęło:
Zdjęcia mogłam oczywiści zrobić tylko stojąc, albo jadąc pod górę - w dół to już była walka o przeżycie
Zdjęcia mogłam oczywiście zrobić tylko stojąc, albo jadąc pod górę - w dół to już była walka o przeżycie - a tam jeszcze kiedyś będę.
Mój przepiękny cel
Mój przepiękny cel.
Czas, czas kobieto - do szczytu już blisko
Czas, czas kobieto - do szczytu już blisko.
Na rozdrożu do Svycarny chłopcy jednak poczekali - czas na lans:)
No cóż - zdarza się, że razem załapiemy się na jakąś fotkę
No cóż - zdarza się, że razem załapiemy się na jakąś fotkę
Lans numer 2
Czas na lans się skończył, do roboty - Artur pocisnął
Czas na lans się skończył, do roboty - Artur pocisnął......
Bogdan pocisnął
Bogdan pocisnął......
I tyle ich widzieli
I tyle ich widzieli.
Ale zdążyli  jeszcze uwiecznić moje wysiłki
Ale zdążyli jeszcze uwiecznić moje wysiłki.
Ostatni zakręt przed szczytem
Ostatni zakręt przed szczytem,
Kto pierwszy? Bo właściwie nie widać
Kto pierwszy? Bo właściwie nie widać.
I oto wyłonił się zza zakrętu on - cel mój upragniony
I oto wyłonił się zza zakrętu on - cel mój upragniony.
A wraz z nim ONI: ekipa piesza.....LEA
A wraz z nim ONI: ekipa piesza.....LEA,
....FENIKS Z ALINKĄ  I jak tu nie wierzyć w wyższość nóg nad deskami?
....FENIKS Z ALINKĄ.....
To ja tu się męczę, podbiegam niemal jak Justyna, daję z siebie wszystko, a oni???  Plaża, słońce tylko strojów brak
I Ryjek z Feniksem, który zasłonił Alinę.
Refleksja mnie naszła, że jak tu nie wierzyć w wyższość nóg nad deskami? No bo proszę:  ja tu się męczę, podbiegam niemal jak Justyna, daję z siebie wszystko, a oni??? Plaża, słońce tylko strojów brak.
A tu widać naszą wczorajszą trasę (częściową oczywiście) - stanęłam jak wryta i nie mogłam się napatrzeć
Chłopaki kontemplują naszą wczorajszą trasę (częściową oczywiście) - ja również nie mogłam się napatrzeć, szukaliśmy nawet Ani, Zbyszka i Janusza, ale niestety wzrok już nie ten, a wspomagaczy nikt nie wziął.
To zdjęcie zdobi teraz nasz pulpit w komputerze
To zdjęcie zdobi teraz nasz pulpit w komputerze.

Zjazdu do Svycarny nie zrelacjonuję,bo to naprawdę była walka o przeżycie. Powiem tylko, że po tych zjazdach na moich udach pojawiła się przepiękna iryzacja wielkości pomarańczy. Cudownie!

Kolejny punkt zbieżny - pyszne ciastko tam mieli
Kolejny punkt zbieżny - pyszne ciastko tam mieli.
Dziewczyny żałując, że Feniksowi skończyły się zapasy musiały się zadowolić herbatką
Dziewczyny żałując, że Feniksowi skończyły się zapasy zadowoliły się herbatką i ciastkiem.
Artur odpoczywa, a Bodzio udziela rad trenerskich
Artur odpoczywa, a Bodzio udziela rad trenerskich.
Ostatnie tańce radości, że wszyscy przeżyli
Ostatnie tańce radości, że wszyscy przeżyli.....
I w końcu pożegnania nadszedł czas - chłopcy nie omieszkali znowu zbliżyć się do siebie, Więc ja właściwie nie wiem za co Feniks wylądował w piwnicy :):):):):)
I w końcu pożegnania nadszedł czas - chłopcy nie omieszkali znowu zbliżyć się do siebie, Więc ja właściwie nie wiem za co Feniks wylądował w piwnicy :):):):):)
Dystans: 10,85 km, Czas trwania: 2:42



  • Temperatura -11.0°C
  • Kalorie 2229kcal
  • Aktywność Wędrówka
Uczestnicy

Jeseniki Pradziad dzień pierwszy z ekipą BS

Sobota, 25 stycznia 2014 · dodano: 31.01.2014 | Komentarze 5

Po przeczytaniu relacji Feniksa aż obawiam się przystąpić do napisania czegokolwiek, gdyż mój dowcip przy nim wysiada - zdobycie się na jakże oryginalny (IIIII) tytuł to już wyżyny myślowe.
To był naprawdę wspaniały wypad, ostatni taki swój pamiętam sprzed trzech lat, ale tam wtedy było tylko 5 osób i wszystkie z Kudowy.
A tutaj zgrało się nas 12 osób i - o ile dobrze obliczyłam - z 5 miast. Naprawdę wielka sprawa, Cóż ten Ryjek w sobie ma, że tak za nim wszyscy ciągną?

Po przybyciu na miejsce każda część ekipy zaczęła swoje przygotowania do startu. Zbyszek rozpoczął od powrotu do auta po bagaże,  a Ania od oczekiwania na niego, narciarze rozpakowywali sprzęt i resztę pakowali na skuter do schroniska. Ale największą zagwozdkę miała Emi z Ryjkiem usiłując bezpiecznie przymocować rakiety do plecaka:
No i jak to działa?
No i jak to działa?
Tak więc biegacze w prawo
Tak więc biegacze w prawo......

A piesi w lewo.........a piesi w lewo

Myśleliście, że podrywacze to tylko w przeciwną płeć celowali? Nic z tego - ku sobie też się mieli :)
Myśleliście, że podrywacze to tylko w przeciwną płeć celowali? Nic z tego - ku sobie też się mieli :)

Rakiety chcą żyć własnym życierm i trzeba je temperować
Oj, niedobre rakiety, niedobre.

I kto powiedział, że pod górę to jakaś trudność? Tańcząco do góry też można - i jeszcze drzwa się przyłączyły do ogólnej radości
I kto powiedział, że pod górę to jakaś trudność? Krokiem tanecznym szczyty zdobywać też można - i jeszcze drzewa się przyłączyły do ogólnej radości :)

Feniks tak dobrze wtopił się w tło, że prawie go nie widać
Feniks tak dobrze wtopił się w tło, że prawie go nie widać.

A tu wyglądamy, jak byśmy zdobywali co najmniej K2
A tu wyglądamy, jak byśmy zdobywali co najmniej K2.

No i w końcu na szczycie nasza EMI odfrunęła w siną dal
No i w końcu na szczycie nasza EMI odfrunęła w siną dal.

A panowie z żalu znów zbliżyli się do siebie pocieszając się po nieodżałowanej stracie
A panowie z żalu znów zbliżyli się do siebie pocieszając się po nieodżałowanej stracie.

Jednak ostatecznie Emi postanowiła dać nam jeszcze jedną szansę i wróciła do nas
Jednak ostatecznie Emi postanowiła dać nam jeszcze jedną szansę i wróciła do nas.

Co ryjek z Feniksem postanowili uczcić w godny sposób
Co ryjek z Feniksem postanowili uczcić w godny sposób.

Tak, tak - musiałyśmy bardzo ładnie poprosić, żeby się podzielił
Tak, tak - musiałyśmy bardzo ładnie poprosić, żeby się podzielił.

Vysoka hole i Nad Malym Kotlem (1335) zdobyta - teraz w dół do 865
Vysoka hole i Nad Malym Kotlem (1335) zdobyta - teraz w dół do 860.

Po uszczknięciu zapasów Feniksa Ryjek zgubił szlak, a Emi dzielnie trzymała pion
Po uszczknięciu zapasów Feniksa Ryjek zgubił szlak, a Emi dzielnie usiłowała trzymać pion.

I tylko Feniks oganiał się od nas, chcąc jak najdłużej zatrzymać przy sobie piersióweczkę, a raczej jej zawartość
I tylko Feniks oganiał się od nas, chcąc jak najdłużej zatrzymać przy sobie piersióweczkę, a raczej jej zawartość.

Zachwyt na piękną i dziwną tęczą szybko nam wybiła z głów Emi oświecając nas w tym temacie
Zachwyt na piękną i dziwną tęczą szybko nam wybiła z głów Emi oświecając nas w tym temacie.

Z czystej ciekawości potem zapytałam wujka gogla co ta iryzacja i naprawdę ciekawych rzeczy się dowiedziałam
Z czystej ciekawości potem zapytałam wujka gogla co to iryzacja i naprawdę ciekawych rzeczy się dowiedziałam.

I w ten sposób osiągnęlismy
I w ten sposób dotarliśmy niemal na "dno".

W tym miejscu pojawiły się atrakcje obiecane przez Ryjka
W tym miejscu pojawiły się atrakcje obiecane przez Ryjka.

A jedną z nich miała być zabawa w chowanego
A jedną z nich miała być zabawa w chowanego.

Ale wszyscy odnaleźli się na vyhlidce
Zaklepane! Wszyscy odnaleźli się na vyhlidce.

Ryjek próbuje pokonać atrakcje, a Emi zastanawia się nad okrężną trasą - oczywiście na tym wszystkim wygrał Feniks, który wziął nas od tyłu
Ryjek próbuje pokonać atrakcje, a Emi zastanawia się nad okrężną trasą - oczywiście na tym wszystkim wygrał Feniks, który wziął nas od tyłu.

Aż w końcu nadejszła wiekopomna chwila.... tu musi być jakaś cywilizacja
Aż w końcu nadejszła wiekopomna chwila.... tu musi być jakaś cywilizacja. Nasza radość z bliskości schroniska była przeogromna.

Zajęcia w podgrupach dobiegły końca i naszedł czas na zgrupowanie całej kadry.
W tym dniu ubawiłam się, uśmiałam, zmęczyłam, zmarzłam, naoglądałam i wypoczęłam - WIELKIE DZIĘKI WAM ZA TO.
Dystans: 16,30 km, Czas trwania: 5:37, Max prędkość: 11,2 km/h




  • DST 55.20km
  • Teren 35.00km
  • Czas 05:05
  • VAVG 10.86km/h
  • VMAX 43.80km/h
  • Kalorie 2847kcal
  • Podjazdy 1475m
  • Sprzęt Lycan
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Góry Bardzkie

Poniedziałek, 11 listopada 2013 · dodano: 30.11.2013 | Komentarze 6

Zaległy wpis uzupełniam - z opóźnieniem, no ale cóż.
Muszę przyznać, że to był mój najtrudniejszy do tej pory wyjazd. Trasa piękna, częściowo była mi znana z wcześniejszych pieszych wypadów, ale momentami gdyby ktoś mi powiedział, że jesteśmy w Karkonoszach to chyba też bym uwierzyła.
Podjazdów sporo i na serpentynach, gdzie na przestrzał widać drugą stronę góry, robiło to na mnie masakryczne wrażenie: ILE JESZCZE W GÓRĘ, KIEDY SZCZYT?
Nie zdążyłam nawet powiedzieć potem Ryjkowi, jak bardzo byłam mu wdzięczna za końcowe skrócenie trasy. Trzy miesiące na rowerze to jednak za mało, żeby nadążyć za mocną ekipą. Ponieważ jednak bakcyla połknęłam, to nie zamierzam odpuszczać i zimę potraktuję, jako czas na wzmocnienie siły, żeby przyszły sezon był lepszy. Po techniczne opisy trasy odsyłam do pozostałych uczestników - zwłaszcza do Ryjka, który pięknie je opisał.Pozdrawiam wszystkich gorąco i dzięki za wycieczkę.
Artur © cerber27

Zbyszek z Bogdanem © cerber27

Ania analizuje gdzie teraz? © cerber27

Piotrek sprawdza czy pasuje do KTM-a © cerber27

Przystanek na fotki © cerber27

Zdjęcie grupowe © cerber27

Tęcza © cerber27

Na zimę musi wystarczyć © cerber27

/11873032

  • DST 60.50km
  • Teren 30.00km
  • Czas 05:45
  • VAVG 10.52km/h
  • VMAX 46.20km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • HRmax 171
  • HRavg 128
  • Kalorie 3200kcal
  • Podjazdy 1350m
  • Sprzęt Lycan
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Broumovskie Steny z ekipą BS

Sobota, 26 października 2013 · dodano: 28.10.2013 | Komentarze 5

/11873032










Początek wycieczki dla mnie (i oczywiście Bodzia) zaczął się praktycznie już spod domu, do miejsca spotkania z resztą ekipy, czyli pod YMKĘ.
Wjazd na Błędne Skały © cerber27

Oczekiwanie na resztę © cerber27

No i co dalej? © cerber27

Przy spotkaniu miła niespodzianka, bo oprócz Ani, Zbyszka i Ryjka jest jeszcze Tomek.
Po pokonaniu Drogi Aleksandra i Bukowiny oraz pierwszej próbie Bogdana co do modyfikacji trasy, wygrywa opcja Ryjka: Machowskie Łąki. Aczkolwiek Machowskie Koncziny są również warte uwagi - polecam na przyszłość.
Ryjek pomknął do przodu, potem ja, chcąc trzasnąć fotkę pozostałym. No i mój brat refleks pozwolił na zrobienie sensownego zdjęcia tylko Bogdanowi i Zbyszkowi, za co Aniu i Tomku sorki.
Bogdan i Zbyszek, a w tle Tomek © cerber27

Na szczycie łąki objawiła się tak zwana "miejscówa" lub z czeska: wyhlidka. Nawet rowery padły z wrażenia.
Grunt to być zadowolonym © cerber27

Bodzio - zdobywca wieży © cerber27

Ryjek też się porwał na szczyt © cerber27

Widok na Ostasz:
Broumovskie Steny - Ostasz © cerber27

A to widok z Ostasza: Skalniak i Szczeliniec razem.
Oczywiście to zdjęcie z zupełnie innej wyprawy, ale tak mi się nawiązało.
Słonik i Skalniak razem © cerber27

W uśpionym Machowie ekipa postawiła na spotkanie z Karkonoszem.
Ania i Zbyszek postanowili popilnować sprzętu, co tam Karkonosz? © cerber27

Radość ze spotkania z Karkonoszem © cerber27

Po odpoczynku komu w drogę temu .....
Zemsta Tomka za brak zdjęcia na Machowskich łąkach © cerber27

Po Broumovskich urządziliśmy sobie również treking:
Taniec radości w wykonaniu Ryjka i bezruchdance Bodzia © cerber27

Rowerowa alpinistka Ania © cerber27

Też w końcu postanowiłam się wdrapać © cerber27

Trochę mało miejsca, ale co tam © cerber27

Nic dodać nic ująć - tak wygląda radość © cerber27

Nie tylko my mieliśmy trudności ze zdobyciem obiadu, te husky też nic nie upolowały, chociaż obiadek był w zasięgu .... wzroku.
A obiadek na drzewie © cerber27

I na zakończenie piękny widok z wyhlidki:
Dla takich widoków warto się trochę zmęczyć © cerber27

Ogromne dzięki wszystkim za ten dzień - energia na następny tydzień pracy nazbierana.

  • DST 56.00km
  • Teren 35.00km
  • Czas 05:40
  • VAVG 9.88km/h
  • VMAX 51.50km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Kalorie 3180kcal
  • Podjazdy 1250m
  • Sprzęt Lycan
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Góry Bystrzyckie

Sobota, 19 października 2013 · dodano: 20.10.2013 | Komentarze 5

/11873032


Szczegóły techniczne co do przebiegu trasy na pewno znajdą się u Ani, Ryjka czy Bogdana, więc u mnie będzie fotorelacja.

Odległości między ekipą a mną były mniej więcej takie:
Pierwszy podjazd © cerber27

Na szczęście w oczekiwaniu na mnie nie nudzili się ze sobą :)
Góry Bystrzyckie © cerber27

Ten kibic też próbował mnie dopingować :)
Podjazd do Spalonej © cerber27

Przerwa w pięknych okolicznościach przyrody.
Zdjęcie na życzenie Ani © cerber27

Strażnikowi też koniecznie musiałyśmy przedstawić rodzinkę: 2 braciszków, jak to orzekła Ania:
Strażnik Wieczności © cerber27

No dobra, Panowie- zapraszam:
Ekipa w komplecie © cerber27

A to sprawca moich zakwasów (choć mniejszych, niż się spodziewałam) - wielkie dzięki za zrobienie trasy pode mnie !!!!
Ryjek © cerber27


Ogromne dzięki całej Waszej trójce za to, że nie daliście mi odczuć, jak słaby na razie ze mnie zawodnik, bo w końcu będzie lepiej. I dzięki Aniu za słowa o chemii, bo od pierwszego spojrzenia podobnie pomyślałam, a ty to nazwałaś.

Mam nadzieję, że do zobaczenia wkrótce.