Info
Ten blog rowerowy prowadzi ankaj28 z miasteczka Kudowa-Zdrój. Mam przejechane 16065.66 kilometrów w tym 5565.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 11.09 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
2013 r.:
2014 r.:
2015 r.:
2016 r.:
Dzienne odwiedziny bloga:
Kategorie bloga
- asfalt nie musi być nudny
17 - babskie wypady
7 - Beskidy
6 - BIEGANIE
12 - Biegówki
2 - Bikestats
47 - Broumovskie Steny
24 - Dolni Morawa
2 - FINALE LIGURE/WŁOCHY
7 - Góra Parkowa
13 - Góry Bardzkie
4 - Góry Bialskie
2 - Góry Bystrzyckie
14 - Góry Izerskie
2 - Góry Kamienne
2 - Góry Orlickie
49 - Góry Sowie
6 - Góry Stołowe
122 - Góry Suche
3 - Góry Złote
2 - Jeseniki
5 - Karkonosze
2 - KOUTY
2 - Lipovske Stezky
1 - Maratony
5 - Masyw Ślęży
4 - Pieniny
2 - Podgórze Karkonoszy
5 - rodzinka w komplecie
24 - ROLKI
0 - Rudawy Janowickie
1 - Rychleby
7 - Śnieznicki PK
7 - Srebrna Góra
24 - strefa mtb
24 - Tatry
3 - Treking
7 - Trening
71 - Trutnov Trails
9 - tv i uskok - razem lub osobno
12 - W pojedynkę
59 - Wyścigi
4 - Wzgórza Lewińskie
17
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2025, Styczeń4 - 0
- 2024, Grudzień3 - 0
- 2024, Listopad1 - 0
- 2024, Październik6 - 0
- 2024, Wrzesień8 - 0
- 2024, Sierpień9 - 0
- 2024, Lipiec10 - 0
- 2024, Czerwiec12 - 0
- 2024, Maj8 - 0
- 2024, Kwiecień5 - 0
- 2024, Marzec4 - 0
- 2024, Luty6 - 0
- 2024, Styczeń1 - 0
- 2023, Grudzień3 - 0
- 2023, Listopad3 - 0
- 2023, Październik8 - 0
- 2023, Wrzesień7 - 0
- 2023, Sierpień10 - 0
- 2023, Lipiec17 - 0
- 2023, Czerwiec13 - 0
- 2023, Maj10 - 0
- 2023, Kwiecień4 - 0
- 2023, Marzec3 - 0
- 2023, Luty4 - 0
- 2023, Styczeń1 - 0
- 2022, Październik6 - 0
- 2022, Wrzesień2 - 0
- 2022, Sierpień9 - 0
- 2022, Lipiec18 - 0
- 2022, Czerwiec16 - 0
- 2022, Maj15 - 0
- 2022, Kwiecień12 - 0
- 2022, Marzec6 - 0
- 2022, Luty5 - 0
- 2022, Styczeń6 - 0
- 2021, Grudzień4 - 0
- 2021, Listopad2 - 0
- 2021, Październik7 - 0
- 2021, Wrzesień3 - 0
- 2021, Sierpień1 - 0
- 2016, Listopad1 - 0
- 2016, Październik4 - 0
- 2016, Wrzesień10 - 0
- 2016, Sierpień14 - 1
- 2016, Lipiec18 - 4
- 2016, Czerwiec17 - 0
- 2016, Maj16 - 1
- 2016, Kwiecień12 - 1
- 2016, Marzec4 - 2
- 2016, Luty3 - 1
- 2016, Styczeń1 - 0
- 2015, Grudzień2 - 1
- 2015, Listopad5 - 1
- 2015, Październik12 - 5
- 2015, Wrzesień7 - 6
- 2015, Sierpień14 - 20
- 2015, Lipiec17 - 7
- 2015, Czerwiec16 - 8
- 2015, Maj14 - 21
- 2015, Kwiecień15 - 28
- 2015, Marzec11 - 30
- 2015, Styczeń1 - 4
- 2014, Listopad6 - 24
- 2014, Październik8 - 23
- 2014, Wrzesień11 - 11
- 2014, Sierpień14 - 16
- 2014, Lipiec16 - 13
- 2014, Czerwiec16 - 44
- 2014, Maj15 - 59
- 2014, Kwiecień12 - 48
- 2014, Marzec6 - 21
- 2014, Luty1 - 7
- 2014, Styczeń3 - 11
- 2013, Grudzień3 - 13
- 2013, Listopad4 - 14
- 2013, Październik9 - 21
Wpisy archiwalne w miesiącu
Kwiecień, 2014
Dystans całkowity: | 362.97 km (w terenie 116.00 km; 31.96%) |
Czas w ruchu: | 26:14 |
Średnia prędkość: | 13.84 km/h |
Maksymalna prędkość: | 54.20 km/h |
Suma podjazdów: | 6509 m |
Maks. tętno maksymalne: | 175 (97 %) |
Maks. tętno średnie: | 144 (80 %) |
Suma kalorii: | 9051 kcal |
Liczba aktywności: | 12 |
Średnio na aktywność: | 30.25 km i 2h 11m |
Więcej statystyk |
- DST 23.00km
- Teren 22.00km
- Czas 02:26
- VAVG 9.45km/h
- VMAX 30.00km/h
- HRmax 170 ( 94%)
- HRavg 144 ( 80%)
- Podjazdy 1000m
- Sprzęt Lycan
- Aktywność Jazda na rowerze
Wielka Sowa - prawdziwy chrzest bojowy mój i Lycanka
Niedziela, 27 kwietnia 2014 · dodano: 28.04.2014 | Komentarze 6
Nie ma to, jak szybkie pomysły i jeszcze szybsza ich realizacja. Jeden telefon od Emi w sobotę i już następnego dnia z rana stawiamy się na zbiórce w Rzeczce. Emi "dostarcza" również swojego skarba - nie, nie rower tylko Kubę.:)Na początek nastąpiło tasowanie "piłeczek", zwolniliśmy bęben maszyny losującej i jedna para wylosowała kierunek: prosto, druga para szczęśliwie w lewo. Pewnie nikt by się nie domyślił, kto z kim i gdzie wyruszył? Tak, tak niewyżyci namierzyli kierunek: prosto - czerwonym do wieży. Na szczycie spotkaliśmy również Mariusza, który jednak dość szybko popędził dalej.
Oj, gdybym ja wiedziała na co się zapisuję? To była masakra tylko nie piłą mechaniczną a rowerem moim własnym. Takiej dawki adrenaliny dostarczonej mi przez Emi wystarczyłoby chyba na słonia. O podjazdach pisać nie zamierzam, żeby nie denerwować siebie i innych, ale te zjady !!!!!!!!!! W życiu jeszcze nie zjechałam tak daleko i tak długo po taaaaaakich luźnych kamolach i korzeniach i takim stopniu nachylenia, że gdybym sekundę dłużej myślała, to bym sprowadzała rower z każdej górki, przez którą przejeżdżaliśmy. Po zjeździe z żółtego szlaku moje kolana zaczęły wręcz żyć własnym życiem i nijak nie mogłam ich przywołać do porządku. Choć kolana Emi też dały jej coś od siebie.
Emila © cerber27
Nasza czwóreczka - Mała Sowa.
Końcówka żółtego.
Ale Kuba też był w swoim żywiole.
Kierunek Kalenica również wybrali hardcorowcy, a my maluczcy zostaliśmy sprawić dla nich godny posiłek
Zestaw obowiązkowy
Zimna Polana - rowery też muszą odpocząć
Dzięki stokrotne Emi za tą jazdę i wsparcie w kryzysie, a Kubie za cierpliwość i wyrozumiałość. Teraz rozumiem, co cię tam tak ciągnie i mam nadzieję, że jeszcze w tym sezonie zahukam jeszcze raz z Sową.
Kategoria Bikestats, Góry Sowie
- DST 30.00km
- Teren 13.00km
- Czas 02:15
- VAVG 13.33km/h
- HRmax 175 ( 97%)
- HRavg 139 ( 77%)
- Kalorie 1300kcal
- Podjazdy 550m
- Sprzęt Lycan
- Aktywność Jazda na rowerze
Taszów-Borova
Sobota, 26 kwietnia 2014 · dodano: 28.04.2014 | Komentarze 4
Druga wycieczka tego dnia. Po rozgrzewce z Wiktorem na Bukowinę tempem 7-8 km/h czułam lekki niedosyt, a ponieważ Bogdan wybierał się na rower, więc postanowiłam przejechać się z nim. Przed domem czekała na nas niespodzianka w postaci Agi przygotowanej na przejażdżkę, z odpowiednim sprzętem i nastawieniem. Superancko, tylko biedna nie wiedziała co ją czeka.Bogdan wybrał trasę: górkami przez ul. Słoneczną (tam mi Mundek odmówił współpracy i znowu nie mam trasy)
Kudowa z "lotu ptaka".
Bodzio na podjeździe między Jeleniowem a Lewinem.
Aga jeszcze zadowolona
Do Lewina terenem przez pola, tory kolejowe i wylądowaliśmy pod wiaduktem. Tym razem bez dziur w dętkach, ale za to z kompletnym ubłoceniem wszystkiego.
Gdzieś tam na trasie
Z Lewina pojechaliśmy przez Kocioł do Taszowa - oboje chcieli gryźć, ale każde z innego powodu :).
Taszów jesienno-wiosennie
Fantastyczna łąka do Borowej - ciekawe, kiedy w końcu jakiś rolnik nas pogoni?
Poplotkować też kiedyś trzeba, niezależnie od tego jak bardzo Bodzio nas popędzał.
Niestety przy tym plotkowaniu czas tak pędził, że trzeba było skrócić plan Bodzia i wrócić żółtym do Ceskiej Cermnej, a potem przez Brzozowie wrócić do Kudowy.
Więc na koniec, żeby Bodzio się już tak nie denerwował, pozwoliłyśmy mu łaskawie, aby się rozładował i umył nasze pojazdy.
Wycieczka była:
1. Dla mnie rewelacja
2. Dla Bodzia żółwiowo-rekreacyjna
3. Dla Agi traumatyczna - jak otrząśnie się z szoku to może się do nas odezwie :):)
Kategoria Góry Orlickie
- DST 15.90km
- Teren 1.00km
- Czas 01:00
- VAVG 15.90km/h
- VMAX 47.00km/h
- HRmax 155 ( 86%)
- HRavg 125 ( 69%)
- Podjazdy 300m
- Sprzęt Lycan
- Aktywność Jazda na rowerze
Bukowina z Wiktorem
Sobota, 26 kwietnia 2014 · dodano: 28.04.2014 | Komentarze 2
Ponieważ postanowiliśmy na długi weekend wziąć Wiktora wraz z jego rowerem, więc trzeba było potrenować troszkę podjazdy. Jak na to, że ma on dopiero lat 11, to poszło REWELACYJNIE - wszystkie miejsca trudne i męczące wjechał, czas przejazdu netto to 1 godzina. Odpoczywać oczywistym jest, że musiał, bo to jeszcze nie ta siła. A że ja się przy tym jeżdżeniu nie zmęczyłam, to po południu dodałam sobie jeszcze jeden przejazd, już taki bardziej dający w kość.
Pierwsza hopa w Czermnej.
Dzielny Wiciu.
Podjazd przy Saint George.
Dojazd już na samą Bukowinę.
Najtrudniejszy moment.
Dojeżdżamy do szlabanu. Potem to już przez Drogę Aleksandra i asfaltem do domku.
Pierwsza hopa w Czermnej.
Dzielny Wiciu.
Podjazd przy Saint George.
Dojazd już na samą Bukowinę.
Najtrudniejszy moment.
Dojeżdżamy do szlabanu. Potem to już przez Drogę Aleksandra i asfaltem do domku.
Kategoria Trening, Góry Stołowe
- DST 46.47km
- Czas 02:19
- VAVG 20.06km/h
- VMAX 48.40km/h
- HRmax 172 ( 95%)
- HRavg 139 ( 77%)
- Podjazdy 370m
- Sprzęt Lycan
- Aktywność Jazda na rowerze
Peklo-Oleśnice-Lewin-Kudowa
Środa, 23 kwietnia 2014 · dodano: 23.04.2014 | Komentarze 4
Kategoria Trening
- DST 31.00km
- Teren 2.00km
- Czas 02:15
- VAVG 13.78km/h
- VMAX 54.20km/h
- Temperatura 23.0°C
- HRmax 162 ( 90%)
- HRavg 135 ( 75%)
- Kalorie 1267kcal
- Podjazdy 600m
- Sprzęt Lycan
- Aktywność Jazda na rowerze
Góry Stołowe - Pasterka
Niedziela, 20 kwietnia 2014 · dodano: 21.04.2014 | Komentarze 0
W ten świąteczny dzień postanowiliśmy nie siedzieć przed telewizorem, tylko ruszyć swe szanowne zadki w teren - w trójkę.Po wczorajszym sprawdzeniu bloków i przetrwaniu 30 km w terenie w nowym osprzęcie, ten dzień był sprawdzeniem, czy rzeczywiście ułatwiłam sobie w końcu życie czy też nie? Ponieważ Bodzio ma plan na jazdę z Wiktorem do Leśnego Baru w trzeci dzień naszej oczekiwanej wycieczki, więc trzeba było zrobić mały trening na podjazdach.
W związku z tym kierunek mógł być na razie tylko jeden: Karłów - Pasterka - Kudowa.
W związku z tym kierunek mógł być na razie tylko jeden: Karłów - Pasterka - Kudowa.
Drobny przystanek na Czerwonej Skale.
W drodze na Pasterkę
Standardowy przystanek na Pasterce.
I do Szczelinki na całkiem pyszną pizzę.
Powrót przez Pasterskie Łąki - jedno z moich ulubionych miejsc na robienie fotek.
Kategoria Góry Stołowe
- DST 51.00km
- Teren 30.00km
- Czas 03:53
- VAVG 13.13km/h
- VMAX 42.60km/h
- HRmax 172 ( 95%)
- HRavg 139 ( 77%)
- Podjazdy 950m
- Aktywność Jazda na rowerze
Pierwsza jazda w SPD
Sobota, 19 kwietnia 2014 · dodano: 21.04.2014 | Komentarze 7
Cel Wielkosobotniej wycieczki był jeden: PRZETESTOWAĆ NOWE BLOKI SPD.Czasem zdarza się tak, że Bogdan lepiej ode mnie wie, czego mi trzeba i różnymi sposobami to wprowadza. Najpierw skusił mnie butami Shimano CLICK`R (nowość w ofercie SHIMANO). Jednak bez bloków podeszwy ślizgają się na samym pedale, o czym przekonałam się na wycieczce po Pogórzu Orlickim i robi się wtedy nawet niebezpiecznie. Tak więc w następnej kolejności Bodzio dostarczył pedały i bloki do kompletu. Jeszcze ostatnie chwile wahania i w końcu decyzja - raz kozie śmierć - zakładamy.
Procedura ćwiczebna oczywiście standardowa:
- Jak w tym się jeździ?
- Normalnie, wsiadasz, wpinasz się i jedziesz.
- A jak się przewrócę?
- To trudno, a jak cię mam złapać?.
Tak więc po uzyskaniu niesłychanego wsparcia psychicznego ze strony trenera i biorąc sobie do serca jego cenne wskazówki techniczne, ustawiłam rower na chodniku (bo prosto i trawa blisko), jedną nogę wpięłam i ......... ruszyłam.
LICZBA WYWROTEK: 0
Bloki prezentują się tak:
Rower prezentuje się tak:
Teraz czuję się "związana" z Lycanem na stałe.
Wrażenia są niesamowite:
1. Wpięcie jest bardzo intuicyjne i łatwiejsze, niż w nartach biegowych, poza tym można najpierw oprzeć stopę na całym pedale, więc nie ma obaw, że nie zdążę z wpięciem.
2. Wypięcie jest jeszcze bardziej intuicyjne, bo każde przesunięcie nogi w prawo czy w lewo, palcami czy piętą pozwala na uwolnienie nogi. Jest to bardzo lekkie i okazuje się łatwe.
3. Szarpanie nogą pionowo do góry nie spowoduje wyciągnięcia stopy z bloku.
4. Bloki w butach zupełnie nie przeszkadzają w chodzeniu.
5. Nie bolą mnie tak kolana przy jeździe pod górę.
6. Minus butów jest taki, że są całe z bardzo przepuszczalnego materiału i wystarczy lekki deszcyk, żeby natychmiast całe przemakały. Koniecznym wyposażeniem wycieczek muszą być więc ochraniacze na buty - który to zakup muszę uczynić jak najszybciej.
A to sprawca mojego szczęścia oraz zakwasów w dniu następnym:
Kategoria Góry Stołowe
- DST 20.00km
- Czas 00:57
- VAVG 21.05km/h
- VMAX 34.40km/h
- Temperatura 3.0°C
- HRmax 174 ( 96%)
- HRavg 139 ( 77%)
- Podjazdy 50m
- Sprzęt Lycan
- Aktywność Jazda na rowerze
Zimno, mokro i gradowo
Wtorek, 15 kwietnia 2014 · dodano: 15.04.2014 | Komentarze 5
Tak mnie poniosło, że nie do końca zastanowiłam się jaka jest pogoda. Po 10 minutach jazdy wjechałam w ścianę deszczu i kryjąc się pod daszkiem sklepu zastanawiałam się co dalej ? Chciałam na Bukowinę, ale nieboskłon skierował mnie w drugą stronę. Żeby nie rezygnować już zupełnie z dalszej wycisnęłam treningowo asfalt do Beloves i z powrotem. Na powrocie już z daleka jednak widziałam, że będzie kiepsko, bo jadę prosto w totalną ścianę deszczu, a jak już w nią wjechałam, to się okazało, że to jest wręcz grad. Masakra. Taką siebie brudną, przemoczoną i zmarzniętą to pamiętam ostatnio chyba w dzieciństwie - z butów wylewałam wodę, a resztę wykręcałam.Ale było fajnie!!!!!
Przed tym uciekałam.....
i w to się wbiłam.
Kaczuszka i ......
Prawie ja.
Kto mi powie co to jest, ten jest gość:):):)
Kategoria Trening, W pojedynkę
- DST 15.60km
- Teren 2.00km
- Czas 01:15
- VAVG 12.48km/h
- VMAX 44.00km/h
- Temperatura 10.0°C
- HRmax 168 ( 93%)
- HRavg 139 ( 77%)
- Kalorie 909kcal
- Podjazdy 200m
- Sprzęt Lycan
- Aktywność Jazda na rowerze
Bukowina i z powrotem
Piątek, 11 kwietnia 2014 · dodano: 11.04.2014 | Komentarze 0
Od soboty już tak się stęskniłam za siodełkiem, że w nosie miałam jaka jest pogoda, byle już nie padało. Czasu jak zwykle mało, więc jak się startuje o 16.30, to gdzież tu można pojechać z moim tempem? Tylko Bukowina do szlabanu, bo przynajmniej poćwiczę podjazdy. Ale najpierw przejechałam się po Górze Parkowej, zobaczyć jak tam wygląda. No i nie wygląda, bo trwają prace remontowe na wszystkich schodach, wszędzie zryte dróżki, zagrodzone taśmami i ogólnie jeździć się nie da. Tak więc odwrót i na Bukowinę. Przystanek na rozdrożu i już dzielnie do szlabanu. Te 2 km podjazdu zajmują mi 10 minut, ale jest to cholernie ostry podjazd. A napisałam sobie to po to, żeby przeczytać we wrześniu i porównać jaki wtedy będzie mój czas. Zdecydowanie wolę podjeżdżać przez Czermną do Bukowiny, niż do IMKI przez Karłów, choć w sumie odległość ta sama.
Kategoria Góry Stołowe, Trening, W pojedynkę
- DST 39.00km
- Teren 25.00km
- Czas 03:30
- VAVG 11.14km/h
- VMAX 53.00km/h
- Temperatura 5.0°C
- HRmax 174 ( 96%)
- HRavg 120 ( 66%)
- Kalorie 2200kcal
- Podjazdy 950m
- Sprzęt Lycan
- Aktywność Jazda na rowerze
Góry Złote ze złotą jedenastką
Sobota, 5 kwietnia 2014 · dodano: 06.04.2014 | Komentarze 9
Od samego początku patrząc na zaplanowaną przez Zbyszka trasę, miałam wątpliwości czy powinnam się tam wybierać. Zapowiadało się bardzo ostro i ciężko i jeszcze dodatkowo zgasiła mnie pogoda, która od razu w Kudowie dała popis i zapowiedziała co nas jeszcze dodatkowo może czekać. No ale rowery i plecaki spakowane, więc trudno: ruszyliśmy wraz z Cerberem27 z nastawieniem, że jakoś to będzie.No i było.
Po dojeździe na parking w Lądku okazało się, że cała ekipa już na nas czeka w bardzo klimatycznej bramie - chowając się, a jakże, przed deszczem. Szybkie przywitanie i zapoznanie się z nowymi członkami ekipy i start.
Pierwszy podjazd okazał się tak zabójczy, że musieliśmy zrobić przystanek na uzupełnienie wody w organizmach. W tym czasie deszcz również postanowił wziąć trochę na wstrzymanie i w końcu puścił nas w dalszą drogę.
Na mały rozruch Zibi postanowił zrobić nam najpierw mały labirynt i wspinaczkę alpejską, ale z braku czekanów pomocnym sprzętem okazały się rowery.
Następną atrakcją był tor przeszkód i ścieżka zdrowia, gdzie mogliśmy poćwiczyć inne mięśnie, nie używane raczej podczas jazdy, np.: biecpsy przy podnoszeniu ciężarów, lub rzucie rowerem na odległość przez zwalone pnie.
Gdy w końcu Wodzu ulitował się nad nami maluczkimi i zezwolił niektórym na dalszy wjazd szutrówą, za przewodnika dając nam Anię, zrobiło się wesoło, wycieczkowo i niezbyt męcząco. Druga część grupy niestety zezwolenia od trenera nie dostała i pojechała ćwiczyć skłony, przysiady i skoki nad przeszkodami.
Nasza szósteczka, czyli: Ania, Bogdano, Ryjek,Feniks, Gregor (albo Greger) i ja dotarła do przepięknego miejsca - nie mam bladego pojęcia gdzie - ale możliwości rozjazdu naliczyłam aż siedem i stamtąd zaatakowaliśmy "podjaździk" do ruin, który potem z ogromną przyjemnością zjechałam.
Cały zjazd zarezerwowali sobie najlepsi, więc trudno musiałam się pogodzić ze stratą zjazdu po kamolach i zadowoliłam się błotem i korzeniami, niech mają.
Dalszej jazdy, aż do jedzenia w Travnej, nie ogarniam. Przy podjazdach, na których litościwie Wódz i reszta oczekiwali na mnie wymiękałam, ale nie wypadało krzyczeć na Przewodnika z obawy, że jeszcze większy hardcor mi zafunduje więc gromy leciały w kierunku dobrze mi znanym. Na szczęście Ryjek zmotywował mnie do dalszych ćwiczeń i dostarczył kalorii, bo nie ma to jak wzajemne zrozumienie uciśnionych.
Przyznaję jednak, że Wodzu też wiedział czym opornych zachęcić i skierował nas na przecudowne zjazdy, zwłaszcza zjazd po jakiejś łące przed Travną mi się spodobał.
Technicznie był to bardzo trudny wyjazd i cieszę się, że Zibi nie zrealizowł go do końca, bo byłoby ze mną kiepsko. Ale z drugiej strony to tylko powoduje, że na pewno w Góry Złote wrócę.
Niektóre zdjęcia pożyczyłam od EMI, a mapka jest do wglądu u Cerbera27, bo u mnie nie koniec kłopotów ze sprzętem.
Kategoria Bikestats, Góry Złote
- DST 15.50km
- Teren 3.00km
- Czas 01:08
- VAVG 13.68km/h
- VMAX 48.70km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 459m
- Sprzęt Lycan
- Aktywność Jazda na rowerze
Bukowina-YMCA-Kudowa
Piątek, 4 kwietnia 2014 · dodano: 04.04.2014 | Komentarze 2
Przed sobotnim wyjazdem nie wolno się zbytnio forsować, ale potrenować trzeba. Tak więc dla sprawdzenia uskuteczniłam trasę na Bukowinę, gdzie wdrapałam się po 40 minutach - jest to poprawa do poprzedniego razu o jakieś 8 minut. To dużo zwłaszcza, że do szlabanu zatrzymałam się już tylko raz - na rozjeździe do Pstrążnej i Bukowiny. Potem był oczywiście młynek, ale jednak wjechany w całości. Tym razem nawet nie brałam aparatu. Na Drodze Aleksandra kusił czerwony, ale jednak niebieski do IMKI zwyciężył, bo jeszcze w tym roku na nim nie byłam. 10-metrowy odcinek na kamieniach nadal nie zjechany, reszta już ok. Cieszy mnie to bardzo. A asfalt do domu to już tylko sprawdzenie prędkości maksymalnej - na razie przy 48 pojawiły się czaszki w oczach.A z braku mundka mapka z października 2013, ale trasa ta sama.
Kategoria Góry Stołowe, W pojedynkę