Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi ankaj28 z miasteczka Kudowa-Zdrój. Mam przejechane 14664.11 kilometrów w tym 5565.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 11.12 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2013 r.:
button stats bikestats.pl
2014 r.:
button stats bikestats.pl
2015 r.:
button stats bikestats.pl
2016 r.:
baton rowerowy bikestats.pl

Dzienne odwiedziny bloga:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy ankaj28.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Wyścigi

Dystans całkowity:70.10 km (w terenie 41.00 km; 58.49%)
Czas w ruchu:05:33
Średnia prędkość:12.63 km/h
Maksymalna prędkość:54.20 km/h
Suma podjazdów:1702 m
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:17.52 km i 1h 23m
Więcej statystyk
  • DST 8.00km
  • Teren 8.00km
  • Czas 00:47
  • VAVG 10.21km/h
  • Podjazdy 135m
  • Sprzęt Canyon
  • Aktywność Jazda na rowerze

II edycja GP XC MTB Kudowa-Zdrój

Sobota, 20 czerwca 2015 · dodano: 21.06.2015 | Komentarze 1

Start numer dwa.
Edycja poprawiona - z elektronicznym pomiarem czasu, choć z mniejszą liczbą uczestników. No cóż, Maja Trophy w Jeleniej Górze.
Edycja utrudniona w stosunku do poprzedniej - jeszcze bardziej deszczowo, ślisko i błotnie. Nie obyło się bez gleb, ale zjazdy zaliczone.
Czas przejazdu: 47:11 i konkurencji znowu brak. Wiktor szósty z czasem 23:04.
Zabawa, zabawa i jeszcze raz zabawa.

I pobrałam pierwsze lekcje skakania i podrzucania roweru.













  • DST 45.60km
  • Teren 20.00km
  • Czas 03:14
  • VAVG 14.10km/h
  • VMAX 54.20km/h
  • Podjazdy 1032m
  • Sprzęt Canyon
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

MTB Stolove Hory

Sobota, 13 czerwca 2015 · dodano: 19.06.2015 | Komentarze 0

Do Machowa dotarliśmy na rowerach - tak dla rozgrzewki. Skład: Ania, ja, Bogdan, Sławek i Krzychu. W tym składzie potem również rowerowo powrót do domu. Dojazd przez Machowskie Konciny, powrót przez Zdarky. A pomiędzy był wyścig. Super zabawa, łącznie z pudłem Ani.


Czas przejazdu: 2:07, czyli o 8 minut gorszy od Ani, co złożyło się na 5 miejsce.


  • DST 8.00km
  • Teren 7.00km
  • Czas 00:45
  • VAVG 10.67km/h
  • Podjazdy 135m
  • Sprzęt Canyon
  • Aktywność Jazda na rowerze

I edycja GP XC MTB Kudowy Zdroju

Niedziela, 26 kwietnia 2015 · dodano: 27.04.2015 | Komentarze 5

To była pierwsza z trzech edycji wyścigu XC mtb po Górze Parkowej. Kolejna ma być w czerwcu i we wrześniu. Wtedy zbiorą jakąś ogólną klasyfikację. W sumie, gdyby nie Wiktor, to pewnie bym sobie odpuściła start. Ale skoro dziecko chce, to wypada też i samemu wystartować. Nie bez kłopotów, gdy Wiktor zgubił klocki hamulcowe i uziemił swój pojazd. Na szczęście dzieciaki jechały najpierw, więc nastąpiła szybka zmiana numerów na rowerach i Canyonek obsłużył oboje zawodników.

Robi się z tego już całkiem fajna impreza, choć uważam, że już pora zainwestować w elektroniczny pomiar czasu, żeby podnieść jej rangę. Wcześniej już pisałam o tym, że chłopcy=organizatorzy napracowali się przy trasie, więc szkoda by było odpuścić ich pracę, dobre chęci i zapał, bo tylko z takimi pozytywnymi wariatami może powstać coś fajnego i wpisującego się na dłużej w kalendarz imprez kolarskich.

A ekipy były mocne: Bardo Kusy, Lincoln Electric Bielawa, Cyklon Kudowa, KKZK Kłodzko i całe mnóstwo pojedynczych zapaleńców.

Jednym z najmłodszych był mój siostrzeniec Mateusz, który po drodze bardzo się martwił tym, że nie jedzie pierwszy......

ale ciocia czekała na mecie i dopingowała razem z innymi....,

..... po czym się okazało, że w kategorii najmłodszych uczestników i pojazdów bez pedałów był pierwszy. HURA!!!!

Przygotowania do startu starszego członka rodziny ....

I ekipa juniorów rusza do boju.

I proszę - moje dziecko na moim rowerze świetnie sobie daje radę w terenie.



Żeby nie było Bogdan też na wyścigu był. Tyle, że tym razem, jako niania do dzieci.

Potem startują następni, w tym kobiety - było nas dwie. To o 100% lepiej, niż w zeszłym roku.
Na starcie jeszcze gadu gadu i pytanie o to ile okrążeń mam zrobić? Uzgodniłam z szefem wyścigu, że dwa. Ach te znajomości :):)

A po zabawie rodzinnej, wystartowała ekipa prawdziwych ścigaczy.

Wśród panów była taka rywalizacja, że i wypadki nie były rzadkością

A dla mnie była cała Parkowa - mogłam ciąć, którędy chciałam hihihi - no ale musiałam robić slalom między taśmami.

Po slalomie do góry wreszcie to, co tygryski lubią najbardziej....

...... i nie najbardziej. Dobrze, że noszenie roweru też mam opanowane. :)

Po schodach, ostry zakręt w prawo między drzewami i w dół dzida. A nie sposób nie zjechać, gdy ekipa znajomych z pracy kibicuje akurat w tym miejscu. Zdziwieni, że to ja. :)


Pamiętać o ugiętych szeroko łokciach !!:)

Tak więc najpierw pudło i medale :)......

..... a potem wywiady, autografy i sława .... :):):)

Prędkości maksymalnej nie znam, bo po drodze zgubiłam garmina. Całe szczęście, że przy koledze, który obstawiał trasę, więc zguba się szybko odnalazła. Deszczyk też uatrakcyjnił wyścig, bo moje bliskie spotkanie z takim właśnie śliskim korzeniem, zakończyło się pokazową glebą, którą wystraszyłam kibiców. Ale rowerzyści górscy to twarda ekipa - podnosi się i jedzie dalej. A siniaki w końcu zejdą.

Świetna impreza i zapraszam wszystkich do następnej edycji.



  • DST 8.50km
  • Teren 6.00km
  • Czas 00:47
  • VAVG 10.85km/h
  • VMAX 30.90km/h
  • Podjazdy 400m
  • Sprzęt Lycan
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Kudowski Wyścig Serc dla Jakuba

Niedziela, 21 września 2014 · dodano: 23.09.2014 | Komentarze 4

Nadszedł wreszcie dzień wyścigu zorganizowanego na terenie własnym, czyli w Kudowie. Nazwa wielce obiecująca: Międzynarodowe Mistrzostwa Cross-Country (XC) Kudowski Wyścig Serc dla Jakuba - organizator, to przede wszystkim: KKZK Kłodzko, Cyklon PRO-AL Kudowa i Urząd Miasta. Kategorii całe mnóstwo, jak na prawdziwym wyścigu przystało. Ale najważniejszy był oczywiście cel tej akcji, czyli zbiórka kasy na kosztowną rehabilitację małego Kubusia. A jeśli przy tak zacnej okazji można się świetnie pobawić, to tylko motywuje do wzięcia aktywnego udziału w wyścigu.

W pomoc organizacyjną zaangażowało się wielu ludzi dobrego serca, w tym m.in.: Monika i Dorota - nierozłączne połówki chłopaków z KKZK.

Chętnych do wyścigu było nawet, nawet, ale za serce najmocniej chwytały  najmłodsze dzieciaczki, które w zasadzie ledwo chodziły, a już jeździły:



Przecudowny zawodnik - prawda? Dostał największe owacje ze wszystkich uczestników.

Dystansów było kilka i gdy już przejechały dzieci i młodzież, wystartowali dorośli. Zabawy było co niemiara, bo gdy jedni mieli straszne ciśnienie na wynik, inni mieli naprawdę wielką zabawę. Zwłaszcza ja, gdy zobaczyłam, że startują 34 osoby, z czego 33 facetów i ja !!!!. Po prostu już na starcie byłam bezkonkurencyjna, a motywacja do ścigania się nie wiadomo z kim wzrosła do poziomu maksymalnego.

Na starcie wyścigu
Tak więc, gdy jedni z zacięciem ruszyli do boju, my ucinaliśmy sobie jeszcze pogawędki, zaliczając koniec ekipy startującej. Zaliczanie końca generalnie zostało mi do samego końca, choć znaleźli się mocarze, którzy przybyli za mną.

8 km trasy - czyli 2 pętle dla kobiet (hm.... hahaha) oczywiście nie powaliło na kolana, ale chłopcy o trudniejsze momenty też się postarali i zaplanowali dwa zjazdy, na których niejeden z facetów rower sprowadzał. A ja sobie je dzielnie zjechałam.

Tutaj zaprezentowałam również znajomym, oblegającym pobocza, metody zjazdu po schodach, wraz z braniem zakrętów między drzewami. Przy drugim zjeździe (gdy dopadł mnie chwilę wcześniej Bogdan) - przy okazji skupienia mojej uwagi na schodach i drzewach - nie zauważyłam, jak piękne spotkanie z pieńkiem i glebą  zalicza właśnie Bodzio. Zdziwiłam się tylko dlaczego Rysiu krzyczy, że żona właśnie wyprzedziła męża, skoro jechał przede mną?
A tak wyglądał zadowolony Bodzio na sekundę przed wywrotką: koło scentrowało się nieziemsko.


W pewnych momentach okazało się, że wniesienie roweru przyniesie bardziej oczekiwane efekty czasowe, niż beznadziejne i rozpaczliwe próby wjechania wydawałoby się prostego odcinka. Tak więc można było zaprezentować również przeróżne sposoby taszczenia się na szczyt.
Noszenie też się znalazło
Sposoby noszenia roweru zaprezentował również Wojtas, który gdzieś na szczycie złapał naprawdę efektowną gumę i dzielnie przemaszerował resztę dystansu z pojazdem pod pachą. I ogromne ukłony dla niego, że nie skrócił trasy, tylko przemaszerował ją w ustalonym dystansie - przez wszystkie zjazdy i alejki w Parku.

Ostatecznie na metę dotarliśmy razem, bo jak fun to fun, a nie ściganie się na smierć i życie.
Razem na mecie
A oto organizatorzy tej kilkukilometrowej zabawy w szczytnym celu:

I bezkonkurencyjna ja: :):) dwa medale, dyplom i świetna koszulka tematyczna (I think bike) to moje trofea, ale największą radością była po prostu sama jazda.


I nawet znalazł się filmik z TVK Kłodzko, na którym - o dziwo - się załapałam.

https://www.youtube.com/watch?feature=player_embed...