Info
Więcej o mnie.
2013 r.:
2014 r.:
2015 r.:
2016 r.:
Dzienne odwiedziny bloga:
Kategorie bloga
- asfalt nie musi być nudny
17 - babskie wypady
7 - Beskidy
6 - BIEGANIE
12 - Biegówki
2 - Bikestats
47 - Broumovskie Steny
24 - Dolni Morawa
2 - FINALE LIGURE/WŁOCHY
7 - Góra Parkowa
13 - Góry Bardzkie
4 - Góry Bialskie
2 - Góry Bystrzyckie
14 - Góry Izerskie
2 - Góry Kamienne
2 - Góry Orlickie
49 - Góry Sowie
6 - Góry Stołowe
122 - Góry Suche
3 - Góry Złote
2 - Jeseniki
5 - Karkonosze
2 - KOUTY
2 - Lipovske Stezky
1 - Maratony
5 - Masyw Ślęży
4 - Pieniny
2 - Podgórze Karkonoszy
5 - rodzinka w komplecie
24 - ROLKI
0 - Rudawy Janowickie
1 - Rychleby
7 - Śnieznicki PK
7 - Srebrna Góra
24 - strefa mtb
24 - Tatry
3 - Treking
7 - Trening
71 - Trutnov Trails
9 - tv i uskok - razem lub osobno
12 - W pojedynkę
59 - Wyścigi
4 - Wzgórza Lewińskie
17
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2025, Grudzień2 - 0
- 2025, Listopad4 - 0
- 2025, Październik2 - 0
- 2025, Wrzesień5 - 0
- 2025, Sierpień13 - 0
- 2025, Lipiec8 - 0
- 2025, Czerwiec15 - 0
- 2025, Maj12 - 0
- 2025, Kwiecień12 - 0
- 2025, Marzec13 - 0
- 2025, Styczeń4 - 0
- 2024, Grudzień3 - 0
- 2024, Listopad1 - 0
- 2024, Październik6 - 0
- 2024, Wrzesień8 - 0
- 2024, Sierpień9 - 0
- 2024, Lipiec10 - 0
- 2024, Czerwiec12 - 0
- 2024, Maj8 - 0
- 2024, Kwiecień5 - 0
- 2024, Marzec4 - 0
- 2024, Luty6 - 0
- 2024, Styczeń1 - 0
- 2023, Grudzień3 - 0
- 2023, Listopad3 - 0
- 2023, Październik8 - 0
- 2023, Wrzesień7 - 0
- 2023, Sierpień10 - 0
- 2023, Lipiec17 - 0
- 2023, Czerwiec13 - 0
- 2023, Maj10 - 0
- 2023, Kwiecień4 - 0
- 2023, Marzec3 - 0
- 2023, Luty4 - 0
- 2023, Styczeń1 - 0
- 2022, Październik6 - 0
- 2022, Wrzesień2 - 0
- 2022, Sierpień9 - 0
- 2022, Lipiec18 - 0
- 2022, Czerwiec16 - 0
- 2022, Maj15 - 0
- 2022, Kwiecień12 - 0
- 2022, Marzec6 - 0
- 2022, Luty5 - 0
- 2022, Styczeń6 - 0
- 2021, Grudzień4 - 0
- 2021, Listopad2 - 0
- 2021, Październik7 - 0
- 2021, Wrzesień3 - 0
- 2021, Sierpień1 - 0
- 2016, Listopad1 - 0
- 2016, Październik4 - 0
- 2016, Wrzesień10 - 0
- 2016, Sierpień14 - 1
- 2016, Lipiec18 - 4
- 2016, Czerwiec17 - 0
- 2016, Maj16 - 1
- 2016, Kwiecień12 - 1
- 2016, Marzec4 - 2
- 2016, Luty3 - 1
- 2016, Styczeń1 - 0
- 2015, Grudzień2 - 1
- 2015, Listopad5 - 1
- 2015, Październik12 - 5
- 2015, Wrzesień7 - 6
- 2015, Sierpień14 - 20
- 2015, Lipiec17 - 7
- 2015, Czerwiec16 - 8
- 2015, Maj14 - 21
- 2015, Kwiecień15 - 28
- 2015, Marzec11 - 30
- 2015, Styczeń1 - 4
- 2014, Listopad6 - 24
- 2014, Październik8 - 23
- 2014, Wrzesień11 - 11
- 2014, Sierpień14 - 16
- 2014, Lipiec16 - 13
- 2014, Czerwiec16 - 44
- 2014, Maj15 - 59
- 2014, Kwiecień12 - 48
- 2014, Marzec6 - 21
- 2014, Luty1 - 7
- 2014, Styczeń3 - 11
- 2013, Grudzień3 - 13
- 2013, Listopad4 - 14
- 2013, Październik9 - 21
- DST 19.00km
- Teren 19.00km
- Czas 02:00
- VAVG 9.50km/h
- VMAX 30.70km/h
- Podjazdy 490m
- Sprzęt Canyon
- Aktywność Jazda na rowerze
Rychleby dzień drugi
Środa, 29 lipca 2015 · dodano: 22.08.2015 | Komentarze 0
Dzień drugi nasączania skorupki. Zakończony jedną pętlą, spowodowaną awarią roweru Bogdana.Tym razem młody już odważniej cisnął do przodu.
Kategoria rodzinka w komplecie, Rychleby
- DST 42.00km
- Teren 36.00km
- Czas 03:53
- VAVG 10.82km/h
- VMAX 35.30km/h
- Podjazdy 740m
- Sprzęt Canyon
- Aktywność Jazda na rowerze
Czym skorupka za młodu nasiąknie...., czyli debiut Wiktora na Rychlebach
Wtorek, 28 lipca 2015 · dodano: 22.08.2015 | Komentarze 1
Urlopowy 2-dniowy wypad w Rychleby.Z obawami, czy Wiktor podoła. Dał radę nadspodziewanie dobrze.
Najpierw nauka techniki i pierwszy dojazd do Superflow. Bogdan uczy i objeżdża swoją pierwszą pętlę.
Jakoś poszło, więc do góry.
Dobrze, że młody nie ma tych lęków, co ja, więc mostki nie stanowią dla niego wielkiego problemu.
No, prawie. :)
Dzielnie wsiada dalej i ciśnie pod górę. Nie śpieszymy się, bo przecież trzeba się czegoś nauczyć, omówić, podpowiedzieć. Ale idzie mu naprawdę dobrze, a w razie czego motywatory w plecaku posiadam.
W tym miejscu młody chwilowo odmawia współpracy. Podoba mu się taka jazda, ale wszyscy wiedzą, że trail dr Wiessnera banalny nie jest, więc nic dziwnego, że dał mu w kość. Zmęczenie ogarniamy słodkościami i colą. Ja też chcę coś podjechać, więc umawiam się z nim, że poczekam na górze - w końcu zgubić się nie ma gdzie, a na oku mieć go będę cały czas. I zaskoczenie ogromne, bo chłopak odpoczął, wsiadł na rower i dojechał bez spadania z roweru aż dotąd:
I w końcu jesteśmy
Nie czekamy zbyt długo na Bogdana, który objechał sobie czarną trasę. Omawiamy kolejność i ruszamy: ja pierwsza, Wiktor w środku, Bogdan ostatni. Ja pokazuję ścieżkę przejazdu i kontroluję prędkość, Bogdan sprawdza jak mu idzie i kontroluje, czy wszystko w porządku. Naprawdę dał radę, były nawet momenty, że siedział mi na kole, czyli byłby szybszy, gdyby jechał przede mną.
Przejechał w całości. Rewelacja. Nabrał pewności siebie i odwagi, więc na dole pojeździliśmy też po hopkach.
Przerwa obiadowa i popołudniowy wyjazd na Widnawski Okruch - czyli tam gdzie nas jeszcze nie było. Ta pętla mocno przypomina single pod Smrkiem i jest łatwiejsza, ale bardzo urokliwa. Co prawda jadąc tam następnym razem byłoby mi szkoda czasu, żeby to znowu objeżdżać, ale zobaczyć trzeba - okazji lepszej nie będzie.
Kategoria rodzinka w komplecie, Rychleby
- DST 38.70km
- Teren 25.00km
- Czas 03:07
- VAVG 12.42km/h
- Sprzęt Canyon
- Aktywność Jazda na rowerze
Błądzenie po Błędnych
Poniedziałek, 27 lipca 2015 · dodano: 09.08.2015 | Komentarze 1
Jazda wokół komina. Ale z nowymi elementami.Jadąc asfaltem w kierunku Karłowa mija się szlaban, za którym jest droga leśna. Zawsze się zastanawiałam gdzie ona prowadzi, dlatego tym razem tam skręciliśmy. Kręty trawers łączy się z zielonym podjazdem przez Miechy i czerwonym szlakiem z Lelkowej do Jakubowic.
Docierając do IMKI Bogdan postanawia, że zbadamy zielony szlak na Ostrą Górę - pieszy, więc lepiej uzbroić się w latawki.
I faktycznie - jak u Hitchcoka - najpierw trzęsienie potem gorzej, czyli tak:
Bogdan ciśnie na Nervie, więc szaleje mnie,j niż zwykle. Co nie znaczy, że w ogóle.
Takich schodów jest dość sporo na szlaku, ścieżynka wąska i kamienista, ...
więc ja bardziej ostrożna pokonałam je tak: pierwszy raz tędy szlam/jechałam (?), nowość dla mnie nieziemska.
A Bodzio oczywiście nie byłby sobą, gdyby chociaż nie spróbował, więc....
Taaa - jestem zwycięzcą :)
Po schodkach reszta ścieżki jest już TYLKO korzenno-kamienna, więc da się zjechać. Wyjeżdża się w połowie zielonej drogi z Ostrej Góry do Karłowa. Bardzo fajny odcinek, trudny technicznie, ale spróbuję go na pewno jeszcze raz.
Dalej pomknęliśmy w kierunku Lisiej Przełęczy na końcowy terenowy odcinek od Skalniaka do Karłowa, gdzie Bodzio nieprzyjemnie zderzył się z osą. Buuuu - bolało.
PNGS wymienia właśnie wszystkie oznakowania na trasach i trzeba przyznać, że przyłożyli się do pracy. Takie drogowskazy powinny posłużyć lata turystom.
Z Karłowa mieliśmy jeszcze zbłądzić do Batorówka, ale deszcz skutecznie wybił nam ten pomysł z głowy.
Kategoria Góry Stołowe
- DST 29.70km
- Teren 18.00km
- Czas 02:04
- VAVG 14.37km/h
- Podjazdy 530m
- Sprzęt Canyon
- Aktywność Jazda na rowerze
Taszów Brzozowie
Piątek, 24 lipca 2015 · dodano: 29.07.2015 | Komentarze 2
Tak mi się chciało i nie chciało wyjeżdżać. Tym bardziej, że wieczorem mieli do nas zawitać kuracjuszka z wczasowiczem, bo w końcu Kudowa to miasto uzdrowiskowo-turystyczne. :) A klimat tu działa cuda. Hihi.Natury jednak nie przeskoczysz i jak jesteś babą, to masz czasami przerąbane. Już w połowie drogi zaczęłam marudzić, że mi się nie chce, że nie mogę podjechać i wszystko mnie boli. Tak więc po terenowym dojeździe do Lewina i asfaltowym podjeździe do Taszowa, skierowaliśmy się w kierunku Brzozowia - żółtym szlakiem, a potem znowu asfaltem.
Taki kompromis między chce mi się i nie chce.
Kategoria Góry Orlickie, Wzgórza Lewińskie
- DST 25.00km
- Teren 21.00km
- Czas 03:16
- VAVG 7.65km/h
- VMAX 35.30km/h
- Podjazdy 1100m
- Sprzęt Canyon
- Aktywność Jazda na rowerze
Srebrna Gòra A1 - C - B. W piątkę.
Środa, 22 lipca 2015 · dodano: 09.08.2015 | Komentarze 1
Całe szczęście, że na ten wyjazd umówiliśmy się z Kubą, Feniksem i Tomkiem, bo pewnie znowu ani jednego zdjęcia by nie było.
A tak proszę. Są. Wszystkie autorstwa Feniksa i bardzo mu za nie dziękuję.
Trasy, jak to na Srebrnej Górze - jest ich pięć i od wielu czynników zależy, ile za jednym zamachem da się ich objeździć. Tym razem mi wyszło trzy. Hmmm, jakby innymi razami było inaczej. :) Ale nowością była trasa C, bo tą akurat jechałam pierwszy raz.
Dla Feniksa i Tomka strefa mtb w SG to nowość i cieszy mnie fakt, że przeżyli i nas nie zabili.

I outsider na podjazdach też w końcu dociera do celu.

A oto i autor wszystkich fotek tego dnia.


A1 początek - kiedy ja to w końcu zjadę?




Muszę tu zwrócić uwagę na mistrza drugiego planu, boska poza Kuby.


I Tomek:


Było rewelacyjnie, śmiesznie i strasznie. Więc wielkie dzięki jeszcze raz chłopaki.
Najpierw zgubił się garmin, potem strava, więc mapka tym razem dziwna.
A tak proszę. Są. Wszystkie autorstwa Feniksa i bardzo mu za nie dziękuję.
Trasy, jak to na Srebrnej Górze - jest ich pięć i od wielu czynników zależy, ile za jednym zamachem da się ich objeździć. Tym razem mi wyszło trzy. Hmmm, jakby innymi razami było inaczej. :) Ale nowością była trasa C, bo tą akurat jechałam pierwszy raz.
Dla Feniksa i Tomka strefa mtb w SG to nowość i cieszy mnie fakt, że przeżyli i nas nie zabili.
I outsider na podjazdach też w końcu dociera do celu.
A oto i autor wszystkich fotek tego dnia.
A1 początek - kiedy ja to w końcu zjadę?
Muszę tu zwrócić uwagę na mistrza drugiego planu, boska poza Kuby.
I Tomek:
Było rewelacyjnie, śmiesznie i strasznie. Więc wielkie dzięki jeszcze raz chłopaki.
Najpierw zgubił się garmin, potem strava, więc mapka tym razem dziwna.
Kategoria Bikestats, Srebrna Góra, strefa mtb
- DST 47.00km
- Teren 35.00km
- Czas 04:20
- VAVG 10.85km/h
- VMAX 44.60km/h
- Podjazdy 1160m
- Sprzęt Canyon
- Aktywność Jazda na rowerze
Zjechany uskok i żółty szlak
Wtorek, 21 lipca 2015 · dodano: 23.07.2015 | Komentarze 0
Czy Broumovsko mi się kiedyś znudzi? Nie jestem pewna, ale na pewno nie tak szybko.
To również oznacza, że ciężko będzie osiągnąć założenie noworoczne, żeby przebić 5.000 km w tym roku.
Bo priorytety się zmieniły.
Ważniejsza staje się dla mnie jakość, a nie ilość przejechanych kilometrów.
Tą jakością jest teren. Jeszcze niedawno cisnęłabym asfaltem do Karłowa za wszelką cenę, aby tylko przejechać większy dystans, teraz nie mam nic przeciwko podwózce przez cyklobusa. Oczywiście nadal uwielbiam różnorodność i wyjazdy dalsze i lżejsze, w końcu rower mam do tego przystosowany. Ale zdaję sobie sprawę ze swoich słabych stron i wiem, że nigdy nie stanę się Cesarzem Podjazdów, jak Bogdano, więc skupiam się na tym, co obecnie sprawia mi największą frajdę. Czyli?
1. Niebieski szlak pod Szczelińcem - standardowy dojazd do parkingu na drodze do Pasterki.

2. Żółty szlak do Pasterki - już nie taki standardowy, bo nadal pokonuję go na raty.

3. Niebieski szlak do Pańskiego Krzyża - standard, bo nie ma lepszej drogi do celu.

4. Żółty objazd Bożanowskiego Spicaka - od Spicaka do Pańskiego Krzyża absolutnie niestandardowy.
Przejechany dopiero drugi raz przeze mnie i też z podpórkami, ale walczyłam i wracałam.


5. Żółty szlak w stronę Bożanowa - niestandardowy, bo poznany przeze mnie dopiero w tym roku i zachwycający coraz bardziej. I walczę na nim intensywnie, aż w końcu przejadę najtrudniejszy jego odcinek w całości. Tym razem do połowy dotarłam, przeprowadziłam kilka metrów i podjęłam dalszą walkę. Satysfakcja murowana.



6. Dojazd do Ameriki - pierwszy raz w życiu tą drogą
7. Zielony szlak - Uskok. Powiedziałabym standard, ale ten odcinek nigdy taki nie jest i mam nadzieję, że się taki nie stanie.
W zjechanym w CAŁOŚCI odcinkiem bez żadnego pitstopu i pozowania do fotek frajda jest niesamowita. Tylko skupienie na ścieżce przed sobą, bo wiadomo, że Bogdan już jest na dole i czeka.

8.Niebieski szlak korzeniami - jak wyżej
9. Dojazd do Pasterki i IMKI - no to już ewidentnie standard i asfalt.
10. Niebieski szlak do Lelkowej - ulubiony terenowy, choć standardowy podjazd do czerwonego
11. Czerwony szlak z Lelkowej do Jakubowic - wisienka na torcie, na której ścigam się sama ze sobą i coraz większą frajdę mam z tego powodu.
To również oznacza, że ciężko będzie osiągnąć założenie noworoczne, żeby przebić 5.000 km w tym roku.
Bo priorytety się zmieniły.
Ważniejsza staje się dla mnie jakość, a nie ilość przejechanych kilometrów.
Tą jakością jest teren. Jeszcze niedawno cisnęłabym asfaltem do Karłowa za wszelką cenę, aby tylko przejechać większy dystans, teraz nie mam nic przeciwko podwózce przez cyklobusa. Oczywiście nadal uwielbiam różnorodność i wyjazdy dalsze i lżejsze, w końcu rower mam do tego przystosowany. Ale zdaję sobie sprawę ze swoich słabych stron i wiem, że nigdy nie stanę się Cesarzem Podjazdów, jak Bogdano, więc skupiam się na tym, co obecnie sprawia mi największą frajdę. Czyli?
1. Niebieski szlak pod Szczelińcem - standardowy dojazd do parkingu na drodze do Pasterki.
2. Żółty szlak do Pasterki - już nie taki standardowy, bo nadal pokonuję go na raty.
3. Niebieski szlak do Pańskiego Krzyża - standard, bo nie ma lepszej drogi do celu.
4. Żółty objazd Bożanowskiego Spicaka - od Spicaka do Pańskiego Krzyża absolutnie niestandardowy.
Przejechany dopiero drugi raz przeze mnie i też z podpórkami, ale walczyłam i wracałam.
5. Żółty szlak w stronę Bożanowa - niestandardowy, bo poznany przeze mnie dopiero w tym roku i zachwycający coraz bardziej. I walczę na nim intensywnie, aż w końcu przejadę najtrudniejszy jego odcinek w całości. Tym razem do połowy dotarłam, przeprowadziłam kilka metrów i podjęłam dalszą walkę. Satysfakcja murowana.
6. Dojazd do Ameriki - pierwszy raz w życiu tą drogą
7. Zielony szlak - Uskok. Powiedziałabym standard, ale ten odcinek nigdy taki nie jest i mam nadzieję, że się taki nie stanie.
W zjechanym w CAŁOŚCI odcinkiem bez żadnego pitstopu i pozowania do fotek frajda jest niesamowita. Tylko skupienie na ścieżce przed sobą, bo wiadomo, że Bogdan już jest na dole i czeka.
8.Niebieski szlak korzeniami - jak wyżej
9. Dojazd do Pasterki i IMKI - no to już ewidentnie standard i asfalt.
10. Niebieski szlak do Lelkowej - ulubiony terenowy, choć standardowy podjazd do czerwonego
11. Czerwony szlak z Lelkowej do Jakubowic - wisienka na torcie, na której ścigam się sama ze sobą i coraz większą frajdę mam z tego powodu.
- DST 71.60km
- Teren 20.00km
- Czas 04:40
- VAVG 15.34km/h
- VMAX 45.00km/h
- Podjazdy 1155m
- Sprzęt Canyon
- Aktywność Jazda na rowerze
Pasterka-Grodziec-Cihalka
Niedziela, 19 lipca 2015 · dodano: 23.07.2015 | Komentarze 0
No, wreszcie konkretniejszy dystans tego roku.Potowarzyszyliśmy w tej wycieczce Ani i Zibiemu, którzy robili kilkudniowy objazd Kotliny.
I choć asfaltu było wiele tym razem, to dla terenu też się miejsce znalazło.
- DST 21.80km
- Teren 19.00km
- Czas 02:13
- VAVG 9.83km/h
- VMAX 33.30km/h
- Podjazdy 683m
- Sprzęt Canyon
- Aktywność Jazda na rowerze
Ścieżką edukacyjną ze Skalniaka
Środa, 15 lipca 2015 · dodano: 16.07.2015 | Komentarze 0
Ależ przyjemne nowości dziś zaliczyłam wraz z kolegą Wojciechem.
Jak sama nazwa wskazuje, powinno być lekko, łatwo i przyjemnie.
Noooo - przyjemnie to było, ale już lekko i łatwo niekoniecznie.
Ale od początku:
Zielonym przez Miechy dotarliśmy do Lelkowej i bardzo cieszy mnie fakt, iż wjeżdżam to już bez najmniejszego problemu.
Być na Lelkowej i nie zjechać niebieskim do IMKI? Nieeeee.
A w trakcie zjazdu miła niespodzianka - minęliśmy się z Bogdanem i Zbychem, którzy wracali ze swojego tournee po Broumovsku.
Celem był dziś Skalniak i czerwony zjazd do Jakubowic, więc jeszcze po drodze zaliczyliśmy wejście na Błędne Skały, żeby nie było.


Przygotowania do Skalniaka nastąpiły, choć nie każdy miał co włożyć na siebie, jak widać na załączonym obrazku. Może po tym wyjeździe kolega mi zmądrzeje.

Ok. Skalniak. Zawsze go lubię i zawsze jest mi na nim fajnie, a dziś zachciało mi się eksploracji nowości.

Czyli sprawdzić zjazd ścieżką edukacyjną. Początek wyglądał bardzo lajtowo. Oznaczenia ścieżki ciężko nie zauważyć - klonowy listek, z którego usiłowaliśmy zrobić inny listek, bardziej wesoły. Poszczególne odcinki są też oznaczone tablicami informacyjnymi - jest ich siedem.

I taki jest przez jakieś 100 metrów. Potem zaczyna się po prostu bajka.

Kamole ukryte w zarośniętej paprociami ścieżynce, wijącej się pomiędzy barierkami nakazują skupienie uwagi na maksa.
Oj, Nerve miał tutaj co robić.

Potem było już tylko lepiej.
Duże kamienie - prawie uskoki, małe kamienie, korzenie, stromizna i przecudne widoki nad czubkami drzew.


Odcinek naprawdę niełatwy technicznie, zachwycający - że też ja tu wcześniej nie zbłądziłam. Byłam chyba odważniejsza, bo jechałam pierwsza. Albo Wojtek rzucił mnie na pożarcie lwom. Fakt, że na sztywniaku trochę trudno się walczy na takim zjeździe.
No, nasze szczęście ciut się urwało przy schodach...

bo od tego miejsca zaczął się jakiś kilometr wpychu, przepychu i przeciskania rowerów między skałami, drzewami i pieńkami.

Ale za punktem nr 4 już właściwie od nowa można jechać. Dojeżdża się tym samym do parkingu na IMCE i w całości omija się asfaltowy zjazd z Lisiej Przełęczy do IMKI. Po drodze zaliczyłam kilka efektownych gleb, więc moje zadowolenie z ochraniaczy wzrastało za każdym razem, gdy witałam się z podłożem.
Przy Imce nie było innej opcji, niż asfaltowy podjazd do Lelkowej (po raz drugi tego dnia), żeby próbować poprawić swój czas zjazdu z czerwonego.
Pięknie:
13.05.2015 - czas 13:25
11.07.2015 - czas: 12:18
15.07.2015 - czas 10:16
I`m the Queen of the Mountain. :):):) - w tym miejscu powinna pojawić się mapka.
Jak sama nazwa wskazuje, powinno być lekko, łatwo i przyjemnie.
Noooo - przyjemnie to było, ale już lekko i łatwo niekoniecznie.
Ale od początku:
Zielonym przez Miechy dotarliśmy do Lelkowej i bardzo cieszy mnie fakt, iż wjeżdżam to już bez najmniejszego problemu.
Być na Lelkowej i nie zjechać niebieskim do IMKI? Nieeeee.
A w trakcie zjazdu miła niespodzianka - minęliśmy się z Bogdanem i Zbychem, którzy wracali ze swojego tournee po Broumovsku.
Celem był dziś Skalniak i czerwony zjazd do Jakubowic, więc jeszcze po drodze zaliczyliśmy wejście na Błędne Skały, żeby nie było.

Przygotowania do Skalniaka nastąpiły, choć nie każdy miał co włożyć na siebie, jak widać na załączonym obrazku. Może po tym wyjeździe kolega mi zmądrzeje.

Ok. Skalniak. Zawsze go lubię i zawsze jest mi na nim fajnie, a dziś zachciało mi się eksploracji nowości.

Czyli sprawdzić zjazd ścieżką edukacyjną. Początek wyglądał bardzo lajtowo. Oznaczenia ścieżki ciężko nie zauważyć - klonowy listek, z którego usiłowaliśmy zrobić inny listek, bardziej wesoły. Poszczególne odcinki są też oznaczone tablicami informacyjnymi - jest ich siedem.

I taki jest przez jakieś 100 metrów. Potem zaczyna się po prostu bajka.

Kamole ukryte w zarośniętej paprociami ścieżynce, wijącej się pomiędzy barierkami nakazują skupienie uwagi na maksa.
Oj, Nerve miał tutaj co robić.

Potem było już tylko lepiej.
Duże kamienie - prawie uskoki, małe kamienie, korzenie, stromizna i przecudne widoki nad czubkami drzew.


Odcinek naprawdę niełatwy technicznie, zachwycający - że też ja tu wcześniej nie zbłądziłam. Byłam chyba odważniejsza, bo jechałam pierwsza. Albo Wojtek rzucił mnie na pożarcie lwom. Fakt, że na sztywniaku trochę trudno się walczy na takim zjeździe.
No, nasze szczęście ciut się urwało przy schodach...

bo od tego miejsca zaczął się jakiś kilometr wpychu, przepychu i przeciskania rowerów między skałami, drzewami i pieńkami.

Ale za punktem nr 4 już właściwie od nowa można jechać. Dojeżdża się tym samym do parkingu na IMCE i w całości omija się asfaltowy zjazd z Lisiej Przełęczy do IMKI. Po drodze zaliczyłam kilka efektownych gleb, więc moje zadowolenie z ochraniaczy wzrastało za każdym razem, gdy witałam się z podłożem.
Przy Imce nie było innej opcji, niż asfaltowy podjazd do Lelkowej (po raz drugi tego dnia), żeby próbować poprawić swój czas zjazdu z czerwonego.
Pięknie:
13.05.2015 - czas 13:25
11.07.2015 - czas: 12:18
15.07.2015 - czas 10:16
I`m the Queen of the Mountain. :):):) - w tym miejscu powinna pojawić się mapka.
Kategoria Góry Stołowe, Trening
- DST 37.00km
- Teren 35.00km
- Czas 04:06
- VAVG 9.02km/h
- VMAX 33.80km/h
- Podjazdy 1150m
- Sprzęt Canyon
- Aktywność Jazda na rowerze
Pierwsze w tym roku góry Sowie
Niedziela, 12 lipca 2015 · dodano: 17.08.2015 | Komentarze 0
Zrobiłam piękny wpis i amba mi go zjadła, więc się wkurzyłam i daję tylko mapkę. Spróbuję go kiedyś uzupełnić. Kategoria Góry Sowie, strefa mtb
- DST 44.10km
- Teren 38.00km
- Czas 03:56
- VAVG 11.21km/h
- VMAX 38.90km/h
- Podjazdy 736m
- Sprzęt Canyon
- Aktywność Jazda na rowerze
Bożanowski Spicak i Batorówek
Sobota, 11 lipca 2015 · dodano: 14.07.2015 | Komentarze 1
Dziecko wyraziło chęć ruszenia ze "starymi" w teren.Jedno zastrzeżenie: NIE ASFALTEM DO KARŁOWA!!!!!
Czyż to nie nasza krew?
Żeby zadośćuczynić jego prośbie skorzystaliśmy z cyklobusa - w wakacje jeździ codziennie. Cena biletu z rowerem też nie jest kosmiczna: 4,50 zł/osoby można przeżyć, a ile frajdy dla Młodego.
No, ale za to miał praktycznie sam teren - nie licząc późniejszego asfaltu z Karłowa do IMKI.
Niebieski szlak pod Szczelińcem pokonany - to już znał.
Ale na Pasterkę nie ma lekko - od parkingu żółty szlak czekał. Prawdę mówiąc więcej go przejechał, niż ja. No, pierwsza zajawka wariactwa Młodego. Z Pasterki na Machowski Krzyż. Zdziwiłam się, że pierwsze dwie hopki wjechał a do trzeciej podchodził dwukrotnie. Uparta bestia. No, ale Bogdan pokazał mu jak to się robi.
Przystanek kolejny to oczywiście Pański Krzyż, gdzie zgłoszone zostały potrzeby jedzeniowe. Żeby lepiej smakowały późniejsze kiełbaski, najpierw słodki podwieczorek, a potem mała wyrypeczka na Bożanowski Spicak. Na rowerze to już nowość dla Wiktora, bo na piechotę niekoniecznie. Ale co inna perspektywa, to inna perspektywa.
Nie było źle - dziecko nas jeszcze zabić nie chciało - postęp.
Chcieliśmy też mu pokazać choć namiastkę telewizorów więc zabraliśmy go na pierwszy zakręt przed tv. Kurczę, ja robiłam do niego podejście dwa razy zanim go zjechałam, a on? Po prostu pojechał - dopiero na samym końcu zaliczył glebę. Lekki szok zaliczyłam.
Powrót do Pańskiego, Machowskiego i żółtym szlakiem w kierunku wodospadu Pośny. Cały czas Bogdan pierwszy, Wiktor w środku, ja zamykam "pochód", żeby mieć go na oku. Ale też żeby sprawdzić, jak ogarnia ścieżki, które wybierze do przejechania, czy szybko podejmuje decyzje. No i jestem w skowronkach, jeśli o ten temat chodzi. Pięknie mu to szło.
Bogdan też znalazł swój pień.
A w nagrodę - obiecane i dowiezione kiełbachy. Jeszcze głodny więc mina kiepska. Za to najedzony pomknął tak, że ciężko było go dogonić.
Który najładniejszy?
Niebieski do Lelkowej podjechany - żarty się skończyły. Ochraniacze włóż !!!!!!
Ja też chciałam zrobić swój czas przejazdu czerwonym z Lelkowej do Jakubowic, więc dziecko poszło w ręce taty, a mama sama....
Pięknie: 12:01, 5 minut gorszy od Bogdana, ale 2 minuty lepszy od mojego poprzedniego. Rewelacyjnie się go jedzie bez przerwy do samego końca. No uwielbiam ten odcinek bez dwóch zdań, to jak superflow pod domem.
Wiktor też popróbował i dobrze, że miał ochraniacze, bo gleby były piękne, choć oczywiście ich nie widziałam - i dobrze. Młody w bojach zaprawiony od małego, pozbierał się szybciutko, czyli piłkarza z niego nie da rady zrobić.
No i ta prędkość. Znowu max to 42,5 km/h.
Rower po wycieczce wyląduje u pana doktora Krzyśka, ale następny plan dla Wicia już się powoli kluje. Single? Ryhleby? Srebrna Góra? Zobaczymy.
Kategoria Broumovskie Steny, Góry Stołowe, rodzinka w komplecie

