Info
Więcej o mnie.
2013 r.:

2014 r.:

2015 r.:

2016 r.:

Dzienne odwiedziny bloga:
Kategorie bloga
- asfalt nie musi być nudny
17 - babskie wypady
7 - Beskidy
6 - BIEGANIE
12 - Biegówki
2 - Bikestats
47 - Broumovskie Steny
24 - Dolni Morawa
2 - FINALE LIGURE/WŁOCHY
7 - Góra Parkowa
13 - Góry Bardzkie
4 - Góry Bialskie
2 - Góry Bystrzyckie
14 - Góry Izerskie
2 - Góry Kamienne
2 - Góry Orlickie
49 - Góry Sowie
6 - Góry Stołowe
122 - Góry Suche
3 - Góry Złote
2 - Jeseniki
5 - Karkonosze
2 - KOUTY
2 - Lipovske Stezky
1 - Maratony
5 - Masyw Ślęży
4 - Pieniny
2 - Podgórze Karkonoszy
5 - rodzinka w komplecie
24 - ROLKI
0 - Rudawy Janowickie
1 - Rychleby
7 - Śnieznicki PK
7 - Srebrna Góra
24 - strefa mtb
24 - Tatry
3 - Treking
7 - Trening
71 - Trutnov Trails
9 - tv i uskok - razem lub osobno
12 - W pojedynkę
59 - Wyścigi
4 - Wzgórza Lewińskie
17
Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Lipiec2 - 0
- 2025, Czerwiec15 - 0
- 2025, Maj12 - 0
- 2025, Kwiecień12 - 0
- 2025, Marzec13 - 0
- 2025, Styczeń4 - 0
- 2024, Grudzień3 - 0
- 2024, Listopad1 - 0
- 2024, Październik6 - 0
- 2024, Wrzesień8 - 0
- 2024, Sierpień9 - 0
- 2024, Lipiec10 - 0
- 2024, Czerwiec12 - 0
- 2024, Maj8 - 0
- 2024, Kwiecień5 - 0
- 2024, Marzec4 - 0
- 2024, Luty6 - 0
- 2024, Styczeń1 - 0
- 2023, Grudzień3 - 0
- 2023, Listopad3 - 0
- 2023, Październik8 - 0
- 2023, Wrzesień7 - 0
- 2023, Sierpień10 - 0
- 2023, Lipiec17 - 0
- 2023, Czerwiec13 - 0
- 2023, Maj10 - 0
- 2023, Kwiecień4 - 0
- 2023, Marzec3 - 0
- 2023, Luty4 - 0
- 2023, Styczeń1 - 0
- 2022, Październik6 - 0
- 2022, Wrzesień2 - 0
- 2022, Sierpień9 - 0
- 2022, Lipiec18 - 0
- 2022, Czerwiec16 - 0
- 2022, Maj15 - 0
- 2022, Kwiecień12 - 0
- 2022, Marzec6 - 0
- 2022, Luty5 - 0
- 2022, Styczeń6 - 0
- 2021, Grudzień4 - 0
- 2021, Listopad2 - 0
- 2021, Październik7 - 0
- 2021, Wrzesień3 - 0
- 2021, Sierpień1 - 0
- 2016, Listopad1 - 0
- 2016, Październik4 - 0
- 2016, Wrzesień10 - 0
- 2016, Sierpień14 - 1
- 2016, Lipiec18 - 4
- 2016, Czerwiec17 - 0
- 2016, Maj16 - 1
- 2016, Kwiecień12 - 1
- 2016, Marzec4 - 2
- 2016, Luty3 - 1
- 2016, Styczeń1 - 0
- 2015, Grudzień2 - 1
- 2015, Listopad5 - 1
- 2015, Październik12 - 5
- 2015, Wrzesień7 - 6
- 2015, Sierpień14 - 20
- 2015, Lipiec17 - 7
- 2015, Czerwiec16 - 8
- 2015, Maj14 - 21
- 2015, Kwiecień15 - 28
- 2015, Marzec11 - 30
- 2015, Styczeń1 - 4
- 2014, Listopad6 - 24
- 2014, Październik8 - 23
- 2014, Wrzesień11 - 11
- 2014, Sierpień14 - 16
- 2014, Lipiec16 - 13
- 2014, Czerwiec16 - 44
- 2014, Maj15 - 59
- 2014, Kwiecień12 - 48
- 2014, Marzec6 - 21
- 2014, Luty1 - 7
- 2014, Styczeń3 - 11
- 2013, Grudzień3 - 13
- 2013, Listopad4 - 14
- 2013, Październik9 - 21
Wpisy archiwalne w kategorii
W pojedynkę
Dystans całkowity: | 1232.77 km (w terenie 426.50 km; 34.60%) |
Czas w ruchu: | 90:17 |
Średnia prędkość: | 13.65 km/h |
Maksymalna prędkość: | 60.00 km/h |
Suma podjazdów: | 25603 m |
Maks. tętno maksymalne: | 174 (96 %) |
Maks. tętno średnie: | 172 (95 %) |
Suma kalorii: | 5179 kcal |
Liczba aktywności: | 59 |
Średnio na aktywność: | 20.89 km i 1h 31m |
Więcej statystyk |
- DST 17.00km
- Czas 00:51
- VAVG 20.00km/h
- VMAX 32.10km/h
- Podjazdy 100m
- Sprzęt Lycan
- Aktywność Jazda na rowerze
Szybciutko wieczorkiem
Środa, 24 września 2014 · dodano: 25.09.2014 | Komentarze 3
Godz. 18.Jechać? Nie jechać?
Późno, ciemno już prawie, lekko zimnawo.
Oj kurczę, zbieraj się kobieto i choć na chwilkę i na króciutko rozruszaj kości!
Ok., ale tylko po asfalcie po ścieżce rowerowej i do domu.
Dobra, tylko się rusz.
Przeprowadziwszy ze sobą prawdziwie męską rozmowę, pozbierałam się w 5 minut i ruszyłam. Jednej małej góreczki nie mogłam sobie odmówić, tym bardziej, że po drodze trzeba było zajrzeć na Orlika i zostawić klucz od domu Wiktorowi i ustalić godzinę powrotu do domu.
Ale potem rzeczywiście skierowałam się na Beloves, bo w tym pośpiechu zapomniałam o tym, że nie mam lampki na rowerze. Ale słuchawek do telefonu na szczęście nie zapomniałam. Polubiłam ostatnio jazdę z muzyką w głowie, a szczególnie ciepło, wakacyjnie i rowerowo kojarzy mi się Jubel Klingande i A Real Hero Electric Youth. A że dostałam nowy telefon służbowy, w którym słuchawki są zdecydowanie lepsze niż w moim, więc była okazja je przetestować. Sprawdziłam też przy okazji możliwości fotograficzne tegoż cuda, no ale tu wyszło na razie słabo, chyba, że jeszcze muszę się douczyć. Na razie zdjęcia wyszły z niego takie:


Co prawda, jak będę jeździć takie kosmiczne dystanse, to nie dociągnę do 3 000 km w tym roku, ale co zrobić - okazji i ochoty, jakby coś mniej ostatnio. Liczę jeszcze na rzut weny rowerowej w październiku. A potem to już chyba zapadnę w sen zimowy, aż do zimy i biegówek.
Kategoria Trening, W pojedynkę, asfalt nie musi być nudny
- DST 23.30km
- Teren 13.00km
- Czas 01:55
- VAVG 12.16km/h
- VMAX 45.60km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 500m
- Sprzęt Lycan
- Aktywność Jazda na rowerze
Ulubione szlaki
Piątek, 5 września 2014 · dodano: 14.09.2014 | Komentarze 0
1.Czermna do mostku przed Saint George2. Trawersem do szlabanu
3. Dojazd do Drogi Aleksandra
4. Drogą Aleksandra dojazd do niebieskiego szlaku i do IMKI
5. Powrót asfaltem do czerwonego szlaku
6. Powrót Drogą Aleksandra przez Czermną
Kategoria Trening, W pojedynkę, Góry Stołowe
- DST 17.00km
- Teren 10.00km
- Czas 01:31
- VAVG 11.21km/h
- VMAX 42.30km/h
- Podjazdy 340m
- Sprzęt Lycan
- Aktywność Jazda na rowerze
Góra Parkowa i zabawa na schodach
Czwartek, 4 września 2014 · dodano: 09.09.2014 | Komentarze 1
Wpis ten dedykuję Andrzejowi - bratu (?!) Zibiego.
Zbychu - jeśli czytasz ten wpis, to wiedz, że radość mą zawdzięczam bratu twemu, który firmą swą przekopał Górę Parkową wzdłuż i wszerz i zrobił na niej mtb.
Wreszcie po trzech dniach brzydkich i zimnych zrobiło się cieplej, więc jak nie wyskoczyć choć na chwileczkę, choć na króciutko ? :) Tak naprawdę chciałam sobie tylko powjeżdżać i pozjeżdżać, po prostu się "wykrzyczeć" rowerowo. Okazuje się, że Góra Parkowa całkiem jest w tym temacie pomocna, a ponieważ prace budowlane się na niej zakończyły, więc odbiór należy przeprowadzić. Pierwsze podejście do Góry lajtowo-badawcze, z lądowaniem kawałek za Przekaźnikiem. Zobaczyłam świeże ślady rowerowe i ruszyłam ciekawie za nimi, myśląc, że wiem gdzie mnie zaprowadzą. Nic bardziej mylnego - nawet na bardzo swoim terenie można się zdziwić miejscem, w którym się z lasu wyjedzie. Wyjechałam za zabytkową dzwonnicą, więc jakieś 200-300 metrów za domem - upss.
No i co ? Nie zmęczyłam się (!!!!), więc podjazd na Jerzykowice - dalej niewiele - no to do szlabanu zielonym szlakiem z wyjazdem na Zakręcie Śmierci. Przynajmniej mnie błoto trochę naznaczyło.
Przypomniało mi się, że swego czasu spękałam przed zjazdem z górek za szkołą, więc niewiele myśląc pocisnęłam sobie ul. Słoneczną do ostatniego pagórka i zaliczyłam hopeczki: góra-dół-góra-dół-góra-dół. I wiem, że fulla nie zamienię już chyba nigdy na nic innego, uwielbiam to huśtanie na dziurach, pływanie niemal na przeszkodach, zwrotność kierownicy i przejeżdżanie przez coraz trudniejsze dla mnie kamienie i korzenie, A NAWET SCHODY !!!!!! Spotykam po drodze znajomą, chwilę sobie plotkujemy, a potem start do zjazdu. Dlaczego ja wtedy zwątpiłam? Nie mam pojęcia, ale tak mi się dusza uradowała, że wtargałam na skuśkę rower pod górę i zjechałam cała szczęśliwa jeszcze raz.
Cała zadowolona doszłam do wniosku, że mogę teraz dać w kość Górze Parkowej. Objechałam ją sobie dość dokładnie i choć próbowała mnie ujarzmić to się nie dałam - wjechałam ją w całości na siodełku, choć tempo strusia pędziwiatra to nie było. :)
I dotarłam do tejże oto Altanki Miłości:
Zbychu - jeśli czytasz ten wpis, to wiedz, że radość mą zawdzięczam bratu twemu, który firmą swą przekopał Górę Parkową wzdłuż i wszerz i zrobił na niej mtb.
Wreszcie po trzech dniach brzydkich i zimnych zrobiło się cieplej, więc jak nie wyskoczyć choć na chwileczkę, choć na króciutko ? :) Tak naprawdę chciałam sobie tylko powjeżdżać i pozjeżdżać, po prostu się "wykrzyczeć" rowerowo. Okazuje się, że Góra Parkowa całkiem jest w tym temacie pomocna, a ponieważ prace budowlane się na niej zakończyły, więc odbiór należy przeprowadzić. Pierwsze podejście do Góry lajtowo-badawcze, z lądowaniem kawałek za Przekaźnikiem. Zobaczyłam świeże ślady rowerowe i ruszyłam ciekawie za nimi, myśląc, że wiem gdzie mnie zaprowadzą. Nic bardziej mylnego - nawet na bardzo swoim terenie można się zdziwić miejscem, w którym się z lasu wyjedzie. Wyjechałam za zabytkową dzwonnicą, więc jakieś 200-300 metrów za domem - upss.
No i co ? Nie zmęczyłam się (!!!!), więc podjazd na Jerzykowice - dalej niewiele - no to do szlabanu zielonym szlakiem z wyjazdem na Zakręcie Śmierci. Przynajmniej mnie błoto trochę naznaczyło.
Przypomniało mi się, że swego czasu spękałam przed zjazdem z górek za szkołą, więc niewiele myśląc pocisnęłam sobie ul. Słoneczną do ostatniego pagórka i zaliczyłam hopeczki: góra-dół-góra-dół-góra-dół. I wiem, że fulla nie zamienię już chyba nigdy na nic innego, uwielbiam to huśtanie na dziurach, pływanie niemal na przeszkodach, zwrotność kierownicy i przejeżdżanie przez coraz trudniejsze dla mnie kamienie i korzenie, A NAWET SCHODY !!!!!! Spotykam po drodze znajomą, chwilę sobie plotkujemy, a potem start do zjazdu. Dlaczego ja wtedy zwątpiłam? Nie mam pojęcia, ale tak mi się dusza uradowała, że wtargałam na skuśkę rower pod górę i zjechałam cała szczęśliwa jeszcze raz.
Cała zadowolona doszłam do wniosku, że mogę teraz dać w kość Górze Parkowej. Objechałam ją sobie dość dokładnie i choć próbowała mnie ujarzmić to się nie dałam - wjechałam ją w całości na siodełku, choć tempo strusia pędziwiatra to nie było. :)
I dotarłam do tejże oto Altanki Miłości:

Za filarem czaił się jakiś pan, więc kombinowałam, jak by tu zrobić, żeby nie zrobić - czyli jak uskutecznić ochronę danych osobowych? Myślę, że mi się udało, bo trzeba dużej wyobraźni żeby dostrzec pana za filarem, prawda?. I w końcu powrót - schody, schody, schody .......
Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek w sposób chciany i świadomy zjeżdżała w ten sposób, chyba że było to sto lat temu, to mogę nie pamiętać. Ale Lycan na pewno takiej ilości schodów jeszcze nie zaliczał. Pierwsze schody za altanką wydały mi się jeszcze za strome, spróbowałam, ale jednak nie. Następne schody to te na fotce poniżej - idealne dla początkującej - dało radę !!!! Ucieszyłam się, jak głupi bateryjką i do następnego ciągu komunikacyjnego wio! No, następny - skręcający w prawo - też mnie zatrzymał, ale za to kolejne poniżej kościółka ewangelickiego z duszą na ramieniu i tyłem za siodłem przepłynęliśmy sobie razem. I jeszcze mam na to świadków, bo spotkałam drugą znajomą (przy czym nie wiem, czy w pracy nie dostanę zakazu jazdy rowerem przez to).
Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek w sposób chciany i świadomy zjeżdżała w ten sposób, chyba że było to sto lat temu, to mogę nie pamiętać. Ale Lycan na pewno takiej ilości schodów jeszcze nie zaliczał. Pierwsze schody za altanką wydały mi się jeszcze za strome, spróbowałam, ale jednak nie. Następne schody to te na fotce poniżej - idealne dla początkującej - dało radę !!!! Ucieszyłam się, jak głupi bateryjką i do następnego ciągu komunikacyjnego wio! No, następny - skręcający w prawo - też mnie zatrzymał, ale za to kolejne poniżej kościółka ewangelickiego z duszą na ramieniu i tyłem za siodłem przepłynęliśmy sobie razem. I jeszcze mam na to świadków, bo spotkałam drugą znajomą (przy czym nie wiem, czy w pracy nie dostanę zakazu jazdy rowerem przez to).

Wiem, wiem, mogą się teraz uśmiechać pod nosem wszyscy, którzy takie jazdy mają opanowane do bólu i są dla nich tak oczywiste, jak dla mnie definicja lokalu, ale gdy już dla mnie będzie to też takie oczywiste i bez sensacji, to przeczytam sobie wtedy ten wpis i przypomnę sobie tą euforię, z jaką po tych schodach skakałam.
Mój plan obejmuje teraz wszystkie schody w dół i spróbować do góry. Da się? Zobaczymy
Kategoria Trening, W pojedynkę, Góra Parkowa
- DST 38.20km
- Teren 7.00km
- Czas 02:55
- VAVG 13.10km/h
- VMAX 43.20km/h
- Temperatura 15.0°C
- Podjazdy 500m
- Sprzęt Lycan
- Aktywność Jazda na rowerze
Góry Stołowe-Baszty Radkowskie
Poniedziałek, 18 sierpnia 2014 · dodano: 18.08.2014 | Komentarze 2
Błąkając się bez konkretnego planu i celu wylądowałam na Basztach Radkowskich, ale wiatr prawie mnie stamtąd zdmuchnął, więc uciekałam z nich szybko. Przejechałam przez Czermną do Drogi Aleksandra, stamtąd do Rozdroża pod Lelkową, zjazd niebieskim do IMKI (tłumy ludzi nadal utrudniają zjazdy), potem Karłów i właśnie Baszty Radkowskie. Z powrotem skręciłam na asfaltową drogę do Pasterki i niebieskim szlakiem pod Szczelińcem dojechałam znów do Karłowa. Na Lisiej Przełęczy stwierdziłam, że jednak kolano jeszcze mi dokucza, więc już mi się odechciało dalszej jazdy w terenie i grzecznie asfaltem zjechałam do domu.
Widoki z Baszt dzisiaj są takie:
Widoki z Baszt dzisiaj są takie:



Kategoria Góry Stołowe, W pojedynkę
- DST 17.80km
- Teren 8.00km
- Czas 01:30
- VAVG 11.87km/h
- VMAX 34.10km/h
- Podjazdy 500m
- Sprzęt Lycan
- Aktywność Jazda na rowerze
Lelkowa niebieski i Miechy
Środa, 30 lipca 2014 · dodano: 30.07.2014 | Komentarze 1
Szybki wyjazd popołudniowy.Pstrążna rozjazd - czas: 25 minut. poprawa.
Bukowina - szlaban.
Droga Aleksandra- Lelkowa
Niebieski do IMKI - powrót asfaltem do czerwonego slzaku.
Droga Aleksandra do Lelkowej i zjazd zielonym przez Miechy do domu.
Kategoria Góry Stołowe, W pojedynkę
- DST 13.50km
- Teren 6.00km
- Czas 00:59
- VAVG 13.73km/h
- VMAX 38.70km/h
- Temperatura 24.3°C
- Podjazdy 300m
- Sprzęt Lycan
- Aktywność Jazda na rowerze
Zielony szlak za szopką ruchomą
Czwartek, 17 lipca 2014 · dodano: 22.07.2014 | Komentarze 0
Podjazd przez mostek na Czermnej i trawersem do góry - do szlabanu. Stamtąd zielonym pieszym w dół, żeby wyjechać za szopką. Odległość nie powala, ale to był czysty teren, urozmaicony do góry i trudny w dół. Las przejechałam, rzeczkę częściowo przeprowadziłam, resztę zjechałam. Do nauki jazdy w terenie szlak po prostu przecudowny.A tu kilka fotek z tej krótkiej, ale uroczej traski.


Trawers z singlem


Tak też wygląda droga


Przejazdu nie ma

Z głodu nie zginę na trasie

Prawie autoportret

Ładne bajorko
Kategoria Góry Stołowe, Trening, W pojedynkę
- DST 15.00km
- Czas 00:54
- VAVG 16.67km/h
- VMAX 41.90km/h
- Podjazdy 200m
- Sprzęt Lycan
- Aktywność Jazda na rowerze
Bukowina
Wtorek, 8 lipca 2014 · dodano: 10.07.2014 | Komentarze 0
Pstrążna rozjazd. Czas 27:30Szlaban Bukowina Czas: 10:30
Łącznie czas: 38:00
Jest poprawa. Pioruny wygoniły mnie z powrotem do domu.
Kategoria Trening, W pojedynkę
- DST 20.00km
- Teren 9.00km
- Czas 01:20
- VAVG 15.00km/h
- Temperatura 26.0°C
- Podjazdy 500m
- Sprzęt Lycan
- Aktywność Jazda na rowerze
Miechy treningowo
Wtorek, 10 czerwca 2014 · dodano: 10.06.2014 | Komentarze 0
Podjazd do YMKI przez Zielone Miechy jest rewelacyjną alternatywą dla asfaltu - czy to od Bukowiny czy to drogą Stu Zakrętów. Ten jest zdecydowanie ciekawszy, choć trudniejszy - przynajmniej dla mnie na ten moment. Z Kudowy praktycznie po 1,5 km asfaltu od razu wjeżdża się w teren i zaczyna się podjazd. Do treningów i ciekawszej trasy rewelacja. Kategoria Góry Stołowe, W pojedynkę
- DST 45.40km
- Teren 18.00km
- Czas 03:04
- VAVG 14.80km/h
- VMAX 42.60km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 900m
- Sprzęt Lycan
- Aktywność Jazda na rowerze
Zwiadowcza pętla nr 3: Batorówek-Sekstans-Buddyści
Sobota, 7 czerwca 2014 · dodano: 08.06.2014 | Komentarze 6
Wyjechałam nieśpiesznie, o 15.00, aby spokojnie bez pośpiechu, ogarnąć trzecią część trasy szykowanej na sobotę. Jadąc już ze dwa zakręty przed Lisią Przełączą dostrzegłam przed sobą parę rowerzystów, którzy twardo pociskali do góry. Widać było, że dziewczyna z przodu daje radę lepiej, niż chłopak jej towarzyszący. Pomyślałam sobie: no co nie dogonię ich?
No to dogoniłam.....
Jakież było moje zdziwienie, gdy rozpoznałam w końcu w rowerzystach brata swego z żoną :):) Agnieszka dokonała cudu i wyciągnęła go na rower i to od razu na Karłów, a właściwie do wioski za Wambierzycami - powrót na drugi dzień. Biedaczek :)

Agnieszka na Lisiej

Marek dotarł i nawet był zadowolony.
Podjechaliśmy więc razem kawałek, tzn.: do Stroczego Zakrętu, gdzie oni skręcili w prawo ja w lewo - odwiedzić znowu Radkowskie Baszty. Po krótkim zapatrzeniu się na Broumovskie Steny i zamianie paru zdań z turystą z fajnym aparatem, ruszyłam w stronę Batorówka, sprawdzić czy naprawdę byłoby gdzie zrobić tam ognisko. Jest miejsce:

Batorówek.

Dla zapamiętania drogi - chociaż mapę wyciągałam na każdym skrzyżowaniu - oznaczyłam sobie drogowskazy:



Widoki na tej trasie są takie:

Ale potem wjeżdża się w Mroczny Las i widoki już są takie:

Mroczny Las.
A po przejechaniu go intensywnie się pilnowałam, żeby dobrze wyjechać na klasztor buddystów - trafiłam, więc będzie dobrze. Z tej części trasy najfajniejszy był mroczny Las i Sawanna oczywiście.
Tak więc trasa całości ogarnięta, nic tylko ruszać i trafić z pogodą.
No to dogoniłam.....
Jakież było moje zdziwienie, gdy rozpoznałam w końcu w rowerzystach brata swego z żoną :):) Agnieszka dokonała cudu i wyciągnęła go na rower i to od razu na Karłów, a właściwie do wioski za Wambierzycami - powrót na drugi dzień. Biedaczek :)

Agnieszka na Lisiej

Marek dotarł i nawet był zadowolony.
Podjechaliśmy więc razem kawałek, tzn.: do Stroczego Zakrętu, gdzie oni skręcili w prawo ja w lewo - odwiedzić znowu Radkowskie Baszty. Po krótkim zapatrzeniu się na Broumovskie Steny i zamianie paru zdań z turystą z fajnym aparatem, ruszyłam w stronę Batorówka, sprawdzić czy naprawdę byłoby gdzie zrobić tam ognisko. Jest miejsce:

Batorówek.

Dla zapamiętania drogi - chociaż mapę wyciągałam na każdym skrzyżowaniu - oznaczyłam sobie drogowskazy:



Widoki na tej trasie są takie:

Ale potem wjeżdża się w Mroczny Las i widoki już są takie:

Mroczny Las.
A po przejechaniu go intensywnie się pilnowałam, żeby dobrze wyjechać na klasztor buddystów - trafiłam, więc będzie dobrze. Z tej części trasy najfajniejszy był mroczny Las i Sawanna oczywiście.
Tak więc trasa całości ogarnięta, nic tylko ruszać i trafić z pogodą.
Kategoria Góry Stołowe, Trening, W pojedynkę
- DST 22.00km
- Teren 8.00km
- Czas 01:42
- VAVG 12.94km/h
- VMAX 45.60km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 500m
- Sprzęt Lycan
- Aktywność Jazda na rowerze
Zwiadowcza pętla nr 2: Machovskie Konciny - Pstrążna
Piątek, 6 czerwca 2014 · dodano: 06.06.2014 | Komentarze 5
Tym razem postanowiłam sprawdzić następną część trasy zaplanowanej na sobotę, a właściwie jej fragment, który nie do końca pamiętałam, jak jechać, żeby wyjechać przy łowisku pstrąga w Pstrążnej. Udało mi się nie przestrzelić szlaku niebieskiego w Zavrchu i trafić idealnie tam gdzie chciałam. Tempa strasznie porażającego nie zamierzałam od początku trzymać, bo nie wiem ile fotek zrobię w sobotę, więc tym razem nie mogłam sobie odpuścić tej przyjemności.A oto efekty zwiadu:
Najpierw autoportret, bo to zdjęcie akurat mi się bardzo spodobało to tak sama sobie posłodzę :):):)
Przepiękne i przecudowne do jazdy Machovskie łąki - rower po prostu po nich płynie - zalety fulla wychodzą tu w całej okazałości.
I widok spod lasu, w który będziemy wjeżdżać i krajobraz zmieni się diametralnie, ale na razie..... jest tak:
I oto właśnie następuje zmiana krajobrazu:
Momentami nawet robi się plażowo i nadmorsko:
A gdyby ktoś jednak chciał przefrunąc i nie jechać, to Czesi wypożyczają też śmigła:
Znak charakterystyczny, przy którym trzeba skręcić..................,
aby trafić do....tego właśnie miejsca.
Po drodze jest fantastyczny zjazd czerwonym szlakiem, którym ląduje się niemal u jakiegoś gospodarza czeskiego, jest też mini singiel niebieski, no a potem jest podjazd od łowiska do rozjazdu w Pstrążnej. Tutaj odnotuję pełen sukces, jak na moje możliwości: wjechałam go na młynku, ale w całości. Nie wiem dokładnie ile ma nachylenia, ale myślę że dobrze ponad 20% i do tej pory nigdy go nie wjechałam. Ciekawa jestem czy uda mi się to samo w sobotę, gdy już nogi będą zmęczone.
Tak więc słodząc sobie znowu na koniec rzeknę tylko: CHŁOPAKI SZYKUJCIE SIĘ!!!
Jutro jadę sprawdzić sawannę i klasztor buddystów (od drugiej strony, niż do tej pory jechałam).
Kategoria Góry Stołowe, Trening, W pojedynkę