Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi ankaj28 z miasteczka Kudowa-Zdrój. Mam przejechane 14664.11 kilometrów w tym 5565.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 11.12 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2013 r.:
button stats bikestats.pl
2014 r.:
button stats bikestats.pl
2015 r.:
button stats bikestats.pl
2016 r.:
baton rowerowy bikestats.pl

Dzienne odwiedziny bloga:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy ankaj28.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2015

Dystans całkowity:622.30 km (w terenie 437.50 km; 70.30%)
Czas w ruchu:57:03
Średnia prędkość:10.91 km/h
Maksymalna prędkość:54.70 km/h
Suma podjazdów:15127 m
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:36.61 km i 3h 21m
Więcej statystyk
  • DST 37.00km
  • Teren 35.00km
  • Czas 04:06
  • VAVG 9.02km/h
  • VMAX 33.80km/h
  • Podjazdy 1150m
  • Sprzęt Canyon
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Pierwsze w tym roku góry Sowie

Niedziela, 12 lipca 2015 · dodano: 17.08.2015 | Komentarze 0

Zrobiłam piękny wpis i amba mi go zjadła, więc się wkurzyłam i daję tylko mapkę. Spróbuję go kiedyś uzupełnić.





  • DST 44.10km
  • Teren 38.00km
  • Czas 03:56
  • VAVG 11.21km/h
  • VMAX 38.90km/h
  • Podjazdy 736m
  • Sprzęt Canyon
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Bożanowski Spicak i Batorówek

Sobota, 11 lipca 2015 · dodano: 14.07.2015 | Komentarze 1

Dziecko wyraziło chęć ruszenia ze "starymi" w teren.
Jedno zastrzeżenie: NIE ASFALTEM DO KARŁOWA!!!!!
Czyż to nie nasza krew?

Żeby zadośćuczynić jego prośbie skorzystaliśmy z cyklobusa - w wakacje jeździ codziennie. Cena biletu z rowerem też nie jest kosmiczna: 4,50 zł/osoby można przeżyć, a ile frajdy dla Młodego.
No, ale za to miał praktycznie sam teren - nie licząc późniejszego asfaltu z Karłowa do IMKI.

Niebieski szlak pod Szczelińcem pokonany - to już znał.



Ale na Pasterkę nie ma lekko - od parkingu żółty szlak czekał. Prawdę mówiąc więcej go przejechał, niż ja. No, pierwsza zajawka wariactwa Młodego. Z Pasterki na Machowski Krzyż. Zdziwiłam się, że pierwsze dwie hopki wjechał a do trzeciej podchodził dwukrotnie. Uparta bestia. No, ale Bogdan pokazał mu jak to się robi.

Przystanek kolejny to oczywiście Pański Krzyż, gdzie zgłoszone zostały potrzeby jedzeniowe. Żeby lepiej smakowały późniejsze kiełbaski, najpierw słodki podwieczorek, a potem mała wyrypeczka na Bożanowski Spicak. Na rowerze to już nowość dla Wiktora, bo na piechotę niekoniecznie. Ale co inna perspektywa, to inna perspektywa.

Nie było źle - dziecko nas jeszcze zabić nie chciało - postęp.

Chcieliśmy też mu pokazać choć namiastkę telewizorów więc zabraliśmy go na pierwszy zakręt przed tv. Kurczę, ja robiłam do niego podejście dwa razy zanim go zjechałam, a on? Po prostu pojechał - dopiero na samym końcu zaliczył glebę. Lekki szok zaliczyłam.

Powrót do Pańskiego, Machowskiego i żółtym szlakiem w kierunku wodospadu Pośny. Cały czas Bogdan pierwszy, Wiktor w środku, ja zamykam "pochód", żeby mieć go na oku. Ale też żeby sprawdzić, jak ogarnia ścieżki, które wybierze do przejechania, czy szybko podejmuje decyzje. No i jestem w skowronkach, jeśli o ten temat chodzi. Pięknie mu to szło.

Bogdan też znalazł swój pień.

A w nagrodę - obiecane i dowiezione kiełbachy. Jeszcze głodny więc mina kiepska. Za to najedzony pomknął tak, że ciężko było go dogonić.


Który najładniejszy?

Niebieski do Lelkowej podjechany - żarty się skończyły. Ochraniacze włóż !!!!!!

Ja też chciałam zrobić swój czas przejazdu czerwonym z Lelkowej do Jakubowic, więc dziecko poszło w ręce taty, a mama sama....
Pięknie: 12:01, 5 minut gorszy od Bogdana, ale 2 minuty lepszy od mojego poprzedniego. Rewelacyjnie się go jedzie bez przerwy do samego końca. No uwielbiam ten odcinek bez dwóch zdań, to jak superflow pod domem.
Wiktor też popróbował i dobrze, że miał ochraniacze, bo gleby były piękne, choć oczywiście ich nie widziałam - i dobrze. Młody w bojach zaprawiony od małego, pozbierał się szybciutko, czyli piłkarza z niego nie da rady zrobić.
No i ta prędkość. Znowu max to 42,5 km/h.

Rower po wycieczce wyląduje u pana doktora Krzyśka, ale następny plan dla Wicia już się powoli kluje. Single? Ryhleby? Srebrna Góra? Zobaczymy.





  • DST 35.60km
  • Teren 17.00km
  • Czas 02:34
  • VAVG 13.87km/h
  • VMAX 45.40km/h
  • Podjazdy 877m
  • Sprzęt Canyon
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Taszów - Ceska Cermna

Piątek, 10 lipca 2015 · dodano: 14.07.2015 | Komentarze 0

Gonienie króliczka. Tym razem króliczkiem byłam początkowo ja. Bogdan dwa razy wracał do domu, raz po inne buty, raz po inny rower. Ja parłam do przodu. Dogonił mnie w Taszowie i role się zmieniły - teraz króliczkiem był on. Po Borowej kierunek: Pogórze Orlickie i niebieską rynną zjazd w kierunku Pekla. Ale tam nie na Peklo tylko w kierunku Brzozowia skręciliśmy. Potem asfaltem do domu.









  • DST 34.00km
  • Teren 34.00km
  • Czas 04:24
  • VAVG 7.73km/h
  • Temperatura 42.1°C
  • Podjazdy 1370m
  • Sprzęt Canyon
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Śnieżnik on-sight

Niedziela, 5 lipca 2015 · dodano: 13.07.2015 | Komentarze 1

Tomek dał nam pretekst do odwiedzenia po raz pierwszy w tym roku Śnieżnika. Uparł się, żeby wystartować w uphillu, więc....? Pogodę zapowiadali masakryczną, czyli jakieś 100 stopni w cieniu, ale kogo by to zraziło? Nie nas. No i nie Artura.

Jako kibice musieliśmy na Halę pod Śnieżnikiem dotrzeć przed zawodnikami, a najkrótsza droga z Międzygórza prowadziła szutrowym podjazdem pożarowym. No trudno. Daliśmy radę. 6 kilosów i już byliśmy na mecie - przed zawodnikami.


I w końcu nadejszła wiekopomna chwila, oczekiwana i oklaskiwana przez stado kibiców. Nadciągnął Tomasz, jak huragan....

A niedługo po nim nieoczekiwany uczestnik uphillu ....... Greger.

Chłopaki wypoczęte, w końcu nie trzasnęli przecież ani 12 ani 50 kilometrów, więc co?
Więc wjeżdżamy na szczyt, w końcu jest na wyciągnięcie ręki.

No dobra wpych mile widziany.

A na szczycie?

Tańce godowe.....


Wiśnióweczka.....

Musztra.......

uzbrojenie i plany morderstwa kilku uczestników, którzy za szybko wepchnęli się na szczyt.

W końcu prowadzimy niewiniątka na rzeź.
Lajtowy przejazd zielonym granicznikiem znaliśmy tylko z opowieści z Narni, czyli od Zibiego i Ani, więc poczuliśmy ducha zawodów enduro i on-sight pomknęliśmy OS-em. Hahaha.

Tyle, że przewodnicy też nie wiedzieli na co piszą siebie i ekipę, więc na początek mała zachętka, za którą "Karol" ....

ucałował ziemię ... tę ziemię !!!

Bogdan się zawstydził swoim słabym przygotowaniem techniczno-sprzętowo-ochronnym, więc postanowił nie robić siary i oddalił się od grupy tempem strusia pędziwiatra.
Zresztą chłopaki  też postanowili puścić wodze fantazji i dla lepszego efektu pościągali swoje ochraniacze - w końcu jak szaleć, to na całego.
A mnie ciągnęło raz w jedną, raz w drugą stronę, czyli raz goniłam Bogdana, a raz sprawdzałam, czy za mną wszyscy są cali.



Szczególnego ducha w temacie enduro poczuł Greger na super przygotowanym do takiej jazdy rowerze. Szacun głęboki. :)



Tomek ducha zawodów utrzymał do samego końca - w sumie to miał zdążyć na rozdanie nagród w Międzygórzu, więc nie było potrzeby ściągać numeru startowego. Jak walczyć, to do końca. :)



W końcu na Przełęczy Płoszczyna wszystkim buzie się ucieszyły na widok zabawek i cudownie pachnącego obiadu. Przeeepyyyszne  było mięsiwo, a najlepsze to to najbardziej tłuste. Pychotka. Drzemka była wskazana.



W drodze powrotnej do Hali inicjatywę przewodniczą przejął Greger, który stwierdził tylko, że to długo. Oczywiście długo w jego wydaniu oznaczało baaaardzoooo długo. Ale Artur dzielnie dotrzymywał damie towarzystwa, gdy trzej muszkieterowie pomknęli na swych rumakach w siną dal, szukać wodopoju. Chyba, że to była wersja dla mnie :)



Na rozdrożu pod Halą nastąpiło jednakże rozstanie ze świętą trójcą, która odczuła zdecydowany brak ducha enduro i pomknęła szutrem w poszukiwaniu wspomagaczy tego ducha.

A my?
A nam szkoda było zdobytej wysokości na jazdę w dół szutrem i czerwony pieszy przywołał nas do siebie w sposób zdecydowany.
Pamiętałam go z pieszych wycieczek i to pod górę, więc przejazd nim był naprawdę na żywca. Zwłaszcza początek był mocny i zaskakujący. Korzenne uskoki (które można objechać górą - i następnym razem tak zrobię), kamieniście, wąsko, ze stromym zboczem z lewej strony. Dłuuugi zjazd. Myślę, że około 10 kilometrów tej radości było.

A już ostatni odcinek to po prostu istna perełka.
Musiałam mocno pokonywać swoje lęki przed nachyleniami, szukać ścieżki między drzewami, wyciągać ręce daleko od kierownicy i poczuć dupsko na oponie.
WOOOW.








Nogi po zjeździe mi się trzęsły - czyli było git. Adrenalina przepłynęła przeze mnie rzeką.


 


  • DST 27.50km
  • Teren 21.50km
  • Czas 03:28
  • VAVG 7.93km/h
  • VMAX 30.00km/h
  • Podjazdy 1176m
  • Sprzęt Canyon
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Srebrna Góra A-C1-B

Sobota, 4 lipca 2015 · dodano: 13.07.2015 | Komentarze 0

I Srebrna Góra po raz kolejny mnie zachwyciła. Choć Stołowe i Broumovsko to nadal moje góry number one, to Srebrna Góra powolutku zaczyna zajmować swoje szczególne miejsce na mojej mapie rowerowej. Tym razem było bardzo upalnie i bardzo sucho. Ścieżki już znam, więc ustaliliśmy z Bogdanem trasy, żeby się nawzajem nie blokować, a właściwie, żebym to ja nie blokowała jego. Skutkiem tego - zanim Kuba do nas dotarł -  Bodzio przejechał trasę już 3 razy, podczas gdy ja dwa.

Za każdym razem jest to inna jazda, bo w innych warunkach. Na rozkręcenie zaliczyłam najpierw trasę A - faktycznie jest najłatwiejsza. Potem razem przejechaliśmy C1 i na koniec B. Tym razem sprawiła mi trochę trudności i ponownie na "melafirowym" zakręcie zaliczyłam glebę.

Podjazdy asfaltem nawet nie wydawały się takie upierdliwe - opalanko zaliczone. Ale następnym razem parkujemy auto na dole.


  • DST 12.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 00:53
  • VAVG 13.58km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Podjazdy 400m
  • Sprzęt Canyon
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pitu Pitu nad Kudową

Piątek, 3 lipca 2015 · dodano: 08.07.2015 | Komentarze 0

Właściwie nie ma co tu opisywać.
Szybkie pitu pitu i do domu. Cieplutko.


Kategoria W pojedynkę


  • DST 41.20km
  • Teren 39.00km
  • Czas 03:41
  • VAVG 11.19km/h
  • VMAX 34.20km/h
  • Podjazdy 1010m
  • Sprzęt Canyon
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Rychleby - 2 razy Superflow

Środa, 1 lipca 2015 · dodano: 08.07.2015 | Komentarze 0

Wycieczka przełożona z niedzieli. Umówiliśmy się z Anią M. i Zibim. W środę jakichś strasznych tłoków nie było, ale też i pustkami Rychleby nie świeciły. Tym razem dwa razy objechaliśmy Superflow, a chłopaki dodatkowo zaliczyli jeszcze Veloryba.

Pogoda jak na zamówienie. Zabawa przednia. Uwielbiam te trasy.




 
Kategoria Bikestats, Rychleby