Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi ankaj28 z miasteczka Kudowa-Zdrój. Mam przejechane 15753.77 kilometrów w tym 5565.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 11.19 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2013 r.:
button stats bikestats.pl
2014 r.:
button stats bikestats.pl
2015 r.:
button stats bikestats.pl
2016 r.:
baton rowerowy bikestats.pl

Dzienne odwiedziny bloga:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy ankaj28.bikestats.pl
  • DST 32.00km
  • Teren 29.50km
  • Czas 04:08
  • VAVG 7.74km/h
  • VMAX 42.00km/h
  • Podjazdy 1380m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Poplątany BS-owy Śnieżnik

Niedziela, 13 września 2015 · dodano: 14.09.2015 | Komentarze 2

Po pieszej sobocie przyszedł czas na rowerową niedzielę.
Trochę poplątaną i skomplikowaną, ale ekscytującą i pełną pozytywnych emocji.
Zaznaczam, ze wielu osobom podkradłam zdjęcia i wszystkim za nie dziękuję.

Opis dojazdu grup kłodzkiej i bystrzycko-wrocławskiej sobie daruję, bo to właśnie było skomplikowane i żal lekki, że dojazdy ustawione pod grupę b-w nie przyniosły efektu w postaci wspólnego pedałowania, a obsuwa czasowa poplątała potem wszystkim plany.

Za to zdarzyło się kilka przesympatycznych niespodzianek. Pierwszą z nich spotkaliśmy już w Międzygórzu, gdy ujrzeliśmy laskę podobną do Beatki, która okazała się .... Beatką. Ona z kolei była ogromną niespodzianką dla Bogdano - męża swego. Kolejna niespodzianka to Tomek S. docierający do nas samochodem, a także Ryjek z Iwonką i Anią na Śnieżniku. Co prawda  grupka piesza naczekała się na nas okrutnie na Hali pod Śnieżnikiem, ale spotkanie  było przesympatyczne.

Dla mnie i Bogdana początek trasy to Międzygórze, gdzie czekał też Kuba - przygotowany już na zjazd:

Dojeżdża też Tomcar ...

... i w oczekiwaniu na grupy dojazdowe robimy sobie małą pętelkę czerwonym pieszym szlakiem, żeby posmakować terenowego zjazdu.


Zjeżdżamy do parkingu akurat na czas, czyli pitstop pozostałej ekipy:



Jeszcze rzut oka na odjeżdżającą grupę b-w i w zasadzie to tyle miałam przyjemności tego dnia z ich towarzystwa.

Ruszyliśmy i my do góry.
Proszę, jak się Bogdan rozpromienił na mecie, na widok swojej połóweczki - dobrze, że Ryjek tam był z aparatem, bo pięknie uchwycił moment jego zaskoczenia. A mówią, że takie niespodzianki nie są najlepsze. I proszę :)

A z takim uśmiechem na ustach wtoczył się na drewnianych nogach Bogdan. Musiało gdzieś wyjść zmęczenie MASAKRĄ z dnia poprzedniego (115 km i 3500 w pionie) i ja o ile w ogóle bym się ruszyła na takie wariactwo, to chyba potem przez tydzień by mnie reanimowali. A ten? Troszkę tylko wolniej niż zwykle wjechał pod górę, jakby nie miał za sobą Specialized Rallye Sudety 2015.
Nie mam pytań.

Reszta grupy też dotarła.

Nasiadóweczki nikt nie mógł sobie odmówić:


Przystanek na papu, to też intensywne zastanawianie się, co kto gdzie i jak pojedzie? Ostatecznie Bogdano i Mariusz obrali kierunek na Żmijowiec, po grupie b-w zostało tylko wspomnienie, Ryjek z rodziną pomknęli zdobywać szczyt i my w końcu również obraliśmy ten kierunek. Grupka już nam się lekko skurczyła.
No to zaczynamy wpych na szczyt. Choć oczywiście byli tacy, co jechali (Bogdan na pewno, ktoś jeszcze? bo nos miałam na kamieniach i nie przyuważyłam)



I w końcu jest!!!! Tomcara należy wypatrywać na szczycie kamieni. :)

Początek zjazdu ze Śnieżnika.... Na pierwszy ogień EMI, potem Kuba i w kolejce następni.
Gratuluję czasu zjazdu Emi, to nie było byle co. Ale przez to oczywiście nie ma fotek.

i jego końcówka - po drodze z małą glebą i podpórką. Warto czasem jechać na końcu - przynajmniej się człowiek na fajną fotkę załapie. Dzięki Emi.

Zjazd z powrotem pod Halę to też snake Radzia i kolejne rozstanie z częścią grupy. Emi, Kuba i Radzio wybrali czerwony szlak do Międzygórza, Tomcar pocisnął szutrem do auta, a Tomek, Tomek, Artur, Bogdan i ja skierowaliśmy się na Czarną Górę przez Żmijowiec.
Zatrzymaliśmy się jeszcze na chwilę na Skałach Puchacza i pomknęliśmy w piątkę dalej.


A potem miał być kolejny wpych - na Czarną Górę - i był tyle, że Bogdan się z ekipy wyłamał i wziął sobie wjechał. Buuu.



Za to na szczycie i wieży pitstop i pogaduchy...



W końcu i ja wlazłam na górę.

No i zjazd zielonym szlakiem do Iglicznej. Naprawdę wspaniały, wymagający zjazd, zakończony na Iglicznej.










Huraaaa! Daliśmy radę.
Tutaj znowu rozstanie i chłopaki jadą dalej żółtym szlakiem w kierunku Bystrzycy, a my w przeciwną stronę do Międzygórza. Pamiętam zeszłoroczny zjazd tym szlakiem. Tym razem poszło o niebo lepiej.

Dziękuję wszystkim za cały BS-owy weekend. Do następnego.





Komentarze
Lea | 07:06 poniedziałek, 21 września 2015 | linkuj Szkoda, że fota komórczakiem robiona, bo ładnie mogłoby wyjść zbliżenie: Ty + zszokowani piesi za Tobą :)
Gdybym nie była tak paskudnie wymęczona po dojeździe z Kłodzka to więcej radości miałabym ze śnieżnikowych wojaży i na pewno nie odpuściłabym dalszej jazdy z Wami.
Nauczka na przyszłość jest dobra.
Dzięki i do zobaczenia na trasie :*
Greger
| 09:34 wtorek, 15 września 2015 | linkuj Opanowaliście tego dnia Śnieżnik i okolice aż miło :). Szkoda, że nie miałem sposobności dołączyć :(. Pozdrawiam!
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa malud
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]