Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi ankaj28 z miasteczka Kudowa-Zdrój. Mam przejechane 16001.99 kilometrów w tym 5565.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 11.15 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2013 r.:
button stats bikestats.pl
2014 r.:
button stats bikestats.pl
2015 r.:
button stats bikestats.pl
2016 r.:
baton rowerowy bikestats.pl

Dzienne odwiedziny bloga:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy ankaj28.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • Aktywność Wędrówka
Uczestnicy

Pieszy spacer w poszukiwaniu zimy

Niedziela, 30 listopada 2014 · dodano: 01.12.2014 | Komentarze 0

To miał być niedzielny spacerek dla rozruszania innych, niż zwykle mięśni, a celem było sprawdzenie czy w Górach Stołowych zima już zawitała. Porę wybraliśmy dość wydawałoby się bezpieczną (14.30), ale z Zakrętu Śmierci wróciliśmy do domu po latarki - tak na wszelki wypadek. Po drodze ustrzeliliśmy jeszcze szwagra, uskuteczniającego trening biegowy. Na Szczeliniec postanowiliśmy wejść najkrótszym i najbardziej urokliwym szlakiem, czyli żółtym spod parkingu koło Pasterki.
Jest pięknie, zimowo, bajkowo.



Bartek w stroju biegowym trochę lajtowo przy nas wyglądał, no ale jak trening to trening - w każdych warunkach musi się odbyć.


Przy niebieskim szlaku chwilę się zastanawiamy, bo tędy w sumie jakoś nie przejechaliśmy się jeszcze rowerem - do nadrobienia.


Drzewko przy schronisku wyglądało wręcz nieziemsko i samo się prosiło o fotkę

Na Szczelińcu nie omieszkaliśmy się zatrzymać na coś ciepłego i zimnego, mi przypadł w udziale powrót autem więc siłą rzeczy musiałam się zadowolić gorącą czekoladą.


Ale my tu gadu gadu, a czas leci niepostrzeżenie. Co to za spacer, gdy się nie zaliczy labiryntu? Zrobiło się lekko szaro, ale co tam. Moja komórka zaczyna trochę nieogarniać tematu i powoli odmawia współpracy z fotografem.
Po drodze zaliczamy już nawet małe ślizgaweczki. chłopaki się czaili i liczyli na mój popisowy upadek, ale się nie udało.


Przy małpoludzie jest jeszcze w miarę ok. z widocznością....

......ale potem zaczęliśmy schodzić w kierunku piekiełka....

I zaczął się czad. Dosłownie, jakby ktoś zgasił światło.

Poczuliśmy się, jak eksploratorzy jaskiń, a ja się cieszyłam, że w ogóle mamy jakieś światełko. Było lekko hardcorowo, a potem jeszcze lepiej. Moja komórka już nie chciała robić zdjęć, aparat dawał lepiej radę,



Z labiryntu dotarliśmy do zejścia i niebieskim "rowerowym" dotarliśmy - w zupełnej ciemności do parkingu. Ależ wyobraźnia w nocy pracuje. Dla dodania otuchy nawet latarkę w telefonie uruchomiliśmy, a Bartek pocieszał Wiktora, że jeszcze ma aplikację ogniska w komórce, więc spoko.


Super spacer na rozpoczęcie zimy.



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa lugob
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]