Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi ankaj28 z miasteczka Kudowa-Zdrój. Mam przejechane 14664.11 kilometrów w tym 5565.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 11.12 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2013 r.:
button stats bikestats.pl
2014 r.:
button stats bikestats.pl
2015 r.:
button stats bikestats.pl
2016 r.:
baton rowerowy bikestats.pl

Dzienne odwiedziny bloga:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy ankaj28.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

W pojedynkę

Dystans całkowity:1232.77 km (w terenie 426.50 km; 34.60%)
Czas w ruchu:90:17
Średnia prędkość:13.65 km/h
Maksymalna prędkość:60.00 km/h
Suma podjazdów:25603 m
Maks. tętno maksymalne:174 (96 %)
Maks. tętno średnie:172 (95 %)
Suma kalorii:5179 kcal
Liczba aktywności:59
Średnio na aktywność:20.89 km i 1h 31m
Więcej statystyk
  • DST 23.30km
  • Teren 8.00km
  • Czas 01:47
  • VAVG 13.07km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Podjazdy 550m
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zmiana planów w najlepszym momencie trasy

Piątek, 4 września 2015 · dodano: 06.09.2015 | Komentarze 2

Miała być oczywista oczywistość, jak to  jesiennymi popołudniami bywa, a wyszło ciut inaczej.
Górkami nad szkołą i lasem od ul. Słonecznej dotarłam do Jeleniowa, a stamtąd asfaltem do Darnkowa i zielonym szlakiem dotarłam do IMKI. Dalej niebieskim szlakiem do Lelkowej i tu oczywistość się skończyła. Bo chciałam czerwonym do domu trafić.

Jadąc do góry zastanawiałam się, czy zakładać ochraniacze? W końcu jadę lajtowo, rekordów nie biję, więc warto? Ale ostatecznie przysiadłam na pieńku, żeby je założyć i chwilkę to trwało. Zdążyła w tym czasie dojść dwójka turystów do mnie. I się zaczęło. Od słowa do słowa okazało się, że nie byli sami, ale druga dwójka została gdzieś wcześniej, bo kobieta złamała sobie nogę i nie może dalej iść. Ludzie nie wiedzieli gdzie są, nie wiedzieli jak wezwać pomoc w górach i na piechotę szli w stronę Kudowy (!!!!!) żeby poszukać pomocy. No i czy ktokolwiek w tej sytuacji zostawiłby ich bez pomocy? Nie sądzę.

Decyzja była oczywista. Telefon do GOPR-u i porozumienie z ratownikiem, że wyjeżdża z Zieleńca, a ja jadę szukać tej pani, żeby przybliżyć sytuację ratownikowi. Podaję swój numer telefonu dla lepszego kontaktu i ruszam w stronę Błędnych Skał pod górę czerwonym szlakiem, bo takie informacje dostałam od spotkanej dwójki. Swoją drogą pierwszy raz w tą stronę pokonywałam szlak. W końcu znalazłam kobietę i jej męża, oddzwoniłam do ratownika i ustaliliśmy, że doprowadzimy ją do asfaltu - tam dojedzie bez problemu. Kobieta lekko panikowała i nie chciała się z bólu ruszyć, więc najlepszym pomysłem na jaki w tych warunkach było mnie stać, było znalezienie dwóch patyków, obwiązanie ich wokół nogi i usztywnienie stopy, po to żeby dała się wsadzić na siodełko. Usztywnienie samo w sobie pewnie niewiele pomogło, ale wywarło na psychice tej pani na tyle pozytywne wrażenie, że podniosła się z ziemi i wsiadła na rower. Dopchaliśmy ją do asfaltu i przez cały czas gadałam do niej jakieś głupoty, bo jak tylko przestawałam, to ona zaczynała płakać. Mąż też był lekko spanikowany i chyba nie do końca wiedział, co robić. Znowu telefon od ratownika, ale zasięg zanikł i postanowiłam wyjechać mu naprzeciw, przez co ostatecznie się rozminęliśmy, ale jak się już zdzwoniliśmy, to ogarniał już sytuację, więc pożegnałam się telefonicznie z ratownikiem i poszkodowaną panią Elą i panem Karolem.

Zrobiła się szarówka i nie chciałam już dostarczać więcej pracy GOPR-owcom, więc asfaltem wróciłam na chatę. A piszę o tym, bo pierwszy raz w życiu taka sytuacja mi się przytrafiła i myślę, że ten egzamin zdałam na piątkę.



  • DST 18.30km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:25
  • VAVG 12.92km/h
  • Podjazdy 580m
  • Sprzęt Canyon
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po południu

Wtorek, 1 września 2015 · dodano: 01.09.2015 | Komentarze 0


Poprawa czasu na niebieskim do Lelkowej. Czerwonego Strava jakoś tym razem nie zmierzyła.



  • DST 22.40km
  • Teren 8.00km
  • Czas 01:30
  • VAVG 14.93km/h
  • VMAX 45.40km/h
  • Podjazdy 470m
  • Sprzęt Lycan
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zmiana łańcucha to zmiana roweru

Środa, 26 sierpnia 2015 · dodano: 26.08.2015 | Komentarze 1

Canyon wymaga małej odnowy, czyli wymiany łańcucha na nowy.

Czyli przeprosić się trzeba chwilowo z Lycankiem.
Tyle, że on już nie ma spd-ów, tylko platformy.
Ale ma za to licznik.

Nie ma też szerokiej kierownicy.
Ale ma szerokie siodełko.

Dlatego psuję dziś swoje statystyki terenowe i jadę asfaltem do Dańczowa, Darnkowa, potem zielonym szlakiem na IMKĘ i Lelkową, a potem Drogą Aleksandra wracam na asfalt i przez Bukowinę i Czermną wracam do domu.

Na Lelkowej spotykam Woytasa i Huberta, ale ze względu na swoje słabsze dziś wyposażenie nie mogę się zdecydować na jazdę z nimi. Więc chwilowe pogaduchy i każdy się rozjeżdża w swoją stronę.



Tak niskiego lustra wody w zbiorniku nie było tu już od wielu, wielu lat. Nic dziwnego, że zalecają oszczędzanie wody.




  • DST 20.00km
  • Teren 12.00km
  • Czas 01:38
  • VAVG 12.24km/h
  • VMAX 30.00km/h
  • Podjazdy 650m
  • Sprzęt Canyon
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wokół komina

Piątek, 21 sierpnia 2015 · dodano: 22.08.2015 | Komentarze 0

Czermna - Bukowina trawersem - Droga Aleksandra - Podjazd do pierwszego czerwonego - zjazd niebieskim do IMKI - powrót niebieskim do Lelkowej - zjazd drugim czerwonym skrótem do drugiej sekcji.

Wreszcie mam wpisy na bieżąco.

Dystans do tej pory przejechany tak bardzo nie powala, ale już proporcje: ogół - teren bardo mi się podobają.

2452,15 km, z czego 1417,40 km w terenie, co stanowi 57,8% ogółu. Na dziś.


  • DST 12.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 00:53
  • VAVG 13.58km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Podjazdy 400m
  • Sprzęt Canyon
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pitu Pitu nad Kudową

Piątek, 3 lipca 2015 · dodano: 08.07.2015 | Komentarze 0

Właściwie nie ma co tu opisywać.
Szybkie pitu pitu i do domu. Cieplutko.


Kategoria W pojedynkę


  • DST 28.00km
  • Teren 8.00km
  • Czas 02:06
  • VAVG 13.33km/h
  • Podjazdy 580m
  • Sprzęt Canyon
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uparta jestem czyli Grodziec numer 3

Piątek, 26 czerwca 2015 · dodano: 28.06.2015 | Komentarze 0

Trylogii pt.: "Grodziec" ciąg dalszy.
Najszybciej, jak to tylko było możliwe, czyli następnego dnia koło 12.30 wystartowałam w kierunku "ulubionego" ostatnio celu, czyli przekaźnika na Grodźcu. Tym razem najszybciej oznaczało asfaltowo do Kulina i ścianką do Przełęczy Lewińskiej.  Ale się zdziwiłam, że ją podjechałam - motywacja to podstawa. Dotarłam szybko, ale na przekaźniku spędziłam jakieś 1,5 godziny. I niestety okazało się, że szczęście w najważniejszym momencie mnie opuściło - po patrzałkach nawet śladu nie było. Usłyszałam po drugiej strony piły motorowe i zjechałam w tamtym kierunku, coby popytać, czy może panowie byli, widzieli?

Niestety. Kiepsko - jestem jakieś dwie i pół stówki w plecy.

A w amoku znowu skręciłam gdzieś, gdzie pewnie nie powinnam i wylądowałam na jakiejś dziwnej drodze ze śladami ciężkiego sprzętu leśnego. Ostatecznie wyjechałam na ściance, choć nie to planowałam, ale zniechęcona już własnym totalnym gapiostwem zjechałam asfaltem do domu. A właściwie prosto do optyka, zapytać jak szybko można "wyrobić" nowe.

Pozytyw w tym wszystkim jednak jest taki, że zaliczyłam chyba wszystkie możliwe drogi na Grodziec i z powrotem.



  • DST 5.00km
  • Teren 4.00km
  • Czas 00:20
  • VAVG 15.00km/h
  • VMAX 25.00km/h
  • Podjazdy 80m
  • Aktywność Jazda na rowerze

Góra Parkowa

Piątek, 19 czerwca 2015 · dodano: 19.06.2015 | Komentarze 0

Szybki objazd Góry Parkowej.
Spotkanie na trasie chłopaków-organizatorów jutrzejszego wyścigu.
Sppotkanie z kolegą z  podstawówki Wojtkiem, który przyjechał na objazd z córą.
Od słowa do słowa i okazuje się, że Wojtek uprawia downhil, więc sporo radochy sprawiło mi to spotkanie.


  • DST 26.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:38
  • VAVG 15.92km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Podjazdy 450m
  • Sprzęt Canyon
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bukowina-Dańczów-Kudowa

Piątek, 29 maja 2015 · dodano: 02.06.2015 | Komentarze 0

Po czterodniowej przerwie na szybką regenerację przeciążonego kolana nadszedł czas na sprawdzenie, jak się będzie jechało. Dlatego wybrałam taką trasę, żeby było i pod górę, i w terenie, i po płaskim. Do tego najbardziej nadawał się podjazd pod Bukowinę, terenowa Droga Aleksandra, niebieski szlak na Imkę i zjazd zielonym szlakiem do Dańczowa. Powrót w dół do Jeleniowa, a potem ósemką powrót do domu.

Na Lelkowej - również dla sprawdzenia - "uzbroiłam" się w "latawki", które wreszcie "przyleciały" pod zamówiony adres. Zarówno rękawki, jak i nogawki świetnie się dołożyły do stawów i nawet chroniły przed wiatrem na zjeździe. Kolano nawet nie jęknęło, czyli lekarz miał rację mówiąc, że wszystko będzie ok. Ponadto wróciłam do przemiennych pryszniców, co w moim przypadku świetnie się sprawdza.


  • DST 20.00km
  • Teren 14.00km
  • Czas 01:48
  • VAVG 11.11km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Podjazdy 553m
  • Sprzęt Canyon
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kamole, korzenie i znajomy teren, czyli jak się tu odkuć?

Poniedziałek, 18 maja 2015 · dodano: 19.05.2015 | Komentarze 0

Po paskudnej niedzieli przyszedł lepszy poniedziałek, pocieszenie i nowa motywacja: inni mają zdecydowanie gorzej, więc czemu ja się rozczulam aż tak bardzo nad sobą? Biorąc sobie do serca rady życzliwych osób biorę byka za rogi, czyli jadę w teren. Bo w końcu jak się nie da, jak się da? Na wariata, bez ochraniaczy, w krótkich spodenkach, bez ogarniania terenu, bo znam go na pamięć.
Byle jak najkrócej asfaltem, więc po 5 km w kierunku Bukowiny skręcam w bezszlakową drogę leśną i podjeżdżam do powalonych drzew. I tu zaczyna mi się włączać agresor na podjazdy, który powoduje, że cisnę pod górę, aż miło. WSZYSTKO PODJECHAŁAM, a na szczycie nawet pomyślałam: to już? Korzystając z tego, że agresor mi rośnie wciskam się przez paskudny kilometrowy 15%-wy podjazd asfaltowy do Drogi Aleksandra i przy szlabanie znowu myśl: uff, nie zsiadłam.

No to teraz trzeba się wyżyć.
Szybko na Lelkową i bez zastanawiania niebieskim w dół - i nie boczkiem, boczkiem, tylko centralnie przez wszystkie kamienie, które spotkałam, a raczej najechałam. Nie ma litości, najwyżej się wy.....walę. Aż w rowerze mi wszystko stukało i skrzypiało. Aż mi się kask przekrzywił. I dobrze. Tego mi było trzeba. Nikogo nie spotkałam po drodze - też dobrze.

IMKA i z powrotem na niebieski - pod górę nie jest taki sam, a agresor jeszcze nie wyparował. Dojechałam do kamoli, których nie pdjechałam - no nadczłowiekiem jednak nie jestem. A szkoda.

A potem CZERWONY SZLAK, ale z najfajniejszego jego odcinka zrezygnowałam, bo by było za krótko. Tym razem wybrałam trasę mtb pod prąd, czyli dzida w dół w kierunku Urwiska Beaty i Góry Parkowej i chyba z trzymającej mnie adrenaliny podjechałam 3/4 góry. A potem singiel po szczycie urwiska - i walka z lękiem wysokości. Nawet nie zgubiłam skrętu do Przekaźnika.

Góra Parkowa - trasą ostatniego wyścigu, ale nie tak samo. Za Kościółkiem pojechałam prosto i przejechałam po wszystkich schodach, które spotkałam na swojej drodze. HUURRAA!!!!! Wróciłam z dalekiej podróży.

Tam 20 km i tu 20 km.
Tam rzeźnia (ponad 1000 w pionie) tu jazda (500 w pionie).
Tam i tu kamole - tamtych nie ogarniam, te uwielbiam.
Tam walka o przeżycie, tu radość z jady.
Tam rower prowadzi mnie, tu rower prowadzę ja.

Jednym słowem: MOJE GÓRY SĄ TU!


  • DST 28.00km
  • Teren 12.00km
  • Czas 01:52
  • VAVG 15.00km/h
  • VMAX 39.70km/h
  • Podjazdy 550m
  • Sprzęt Canyon
  • Aktywność Jazda na rowerze

Podjechane Miechy

Środa, 13 maja 2015 · dodano: 13.05.2015 | Komentarze 0

Jestem nawet zadowolona z tego wyjazdu, bo pierwszy raz w całości wjechałam na Lelkową przez Miechy. Zatrzymałam się tylko raz,żeby odebrać telefon. A prędkość tym razem była rzeczą wtórną. Z Lelkowej jak zwykle niebieskim szlakiem do Imki i na Karłów asfaltem. Tam spotykam Bogdana i razem zjeżdżamy w dół z powrotem do Imki. Podjazd asfaltem na Lelkową i czerwonym do domu.