Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi ankaj28 z miasteczka Kudowa-Zdrój. Mam przejechane 14692.14 kilometrów w tym 5565.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 11.12 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2013 r.:
button stats bikestats.pl
2014 r.:
button stats bikestats.pl
2015 r.:
button stats bikestats.pl
2016 r.:
baton rowerowy bikestats.pl

Dzienne odwiedziny bloga:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy ankaj28.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Trening

Dystans całkowity:1661.48 km (w terenie 523.50 km; 31.51%)
Czas w ruchu:121:17
Średnia prędkość:13.70 km/h
Maksymalna prędkość:51.30 km/h
Suma podjazdów:29666 m
Maks. tętno maksymalne:174 (96 %)
Maks. tętno średnie:172 (95 %)
Suma kalorii:17194 kcal
Liczba aktywności:71
Średnio na aktywność:23.40 km i 1h 42m
Więcej statystyk
  • DST 27.60km
  • Teren 11.00km
  • Czas 02:09
  • VAVG 12.84km/h
  • VMAX 43.80km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Podjazdy 780m
  • Sprzęt Lycan
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Wokół komina w trójkę

Czwartek, 9 października 2014 · dodano: 10.10.2014 | Komentarze 0

Po środowo-nocnym ataku migreny i kolejnym w pracy już myślałam, że będę leżeć i zdychać. Prochów różnych się nałykałam od środowej nocy do czwartkowego popołudnia trochę dużo i skończyło się i tak dwugodzinnym snem, po zwolnieniu z pracy bo i tak nie dało się funkcjonować. Ale o dziwo o 16 odżyłam, zjadłam i okazało się, że jednak damy radę pojechać na rower. Bodzio postanowił tym razem skorzystać z mojego zaproszenia i wyruszył z nami. On potraktował ten wyjazd jako rozruch przed dniem następnym, my jako spinkę do lepszej jazdy, bo wiadomo - nie ma to jak osobisty trener. :):) 

A ten trener wymyślił nam przejazd przez Miechy na Lelkową, podjazd do kas na Błędnych Skałach i przejazd Skalniakiem. Muszę stwierdzić, że lubię Skalniaka coraz bardziej i jeździ mi się na nim coraz płynniej. Dla Kingi był to znowu pierwszy raz, ale szło jej naprawdę nieźle, mam nadzieję, że jej nie zraziliśmy końcówką, gdzie było oczywiście znoszenie rowerów do szlaku. Dotarliśmy do Lisiej Przełęczy i asfaltem dotarliśmy do IMKI. Przy okazji przeprowadzałam wreszcie konkretny sprawdzian frogów i lampki i oceniam, że frogi są rewelacyjne, a nad lampką muszę jeszcze popracować - przy każdej większej dziurze obraca się wokół kierownicy i świeci we mnie, zamiast na drogę. Chyba jeszcze jedną podkładkę tam muszę wcisnąć.

Przy IMCE stanęliśmy i chwilkę podumaliśmy którędy to do domu - wybór padł w końcu na Drogę Aleksandra. Trzymałyśmy się z Kingą bliziutko siebie, bo w ciemności trochę niepokojąco tam było. Całe szczęście, że znam ten szlak i wiem, czego się mogę pod kołem spodziewać, bo inaczej chyba bym niejedną glebę zaliczyła na kamieniach. A potem już Czermna - lampy oświetlające ulicę - i pożegnanie z Kingą na skrzyżowaniu z ul. Zdrojową.






  • DST 14.00km
  • Teren 8.00km
  • Czas 00:55
  • VAVG 15.27km/h
  • VMAX 35.10km/h
  • Podjazdy 350m
  • Sprzęt Lycan
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Trening z Kingą

Środa, 8 października 2014 · dodano: 10.10.2014 | Komentarze 1

Umówiłam się tego popołudnia z Kingą na wspólny  trening po Górach Stołowych. Czasu mało, bo Kinga miała jeszcze inne plany wieczorne, więc pojechałyśmy sprawdzić czy sucho w lesie i czy jesień już tam zawitała. Okazało się, że jesień to niekoniecznie, ale wszelkiej maści sprzęt ciężki wkroczył w teren PNGS-u na całego. Tym razem nawet nie zdążyłam uruchomić endomondo, ale próby nowego telefonu trwają nadal. A oto kilka efektów moich zmagań fotograficznych.

A tak obecnie wygląda IMKA - koszmar:

Kinga niebieskim na Lelkową pod górę wjeżdżała pierwszy raz, więc nic dziwnego, że sporo rzeczy ją zaskoczyło, ja znów spróbowałam się z kamolami z wynikiem 1:0 dla nich. Ale już przynajmniej dalej, niż ostatnio.

A potem pojechałyśmy na czerwony do Jakubowic, bo odkąd pierwszy raz  udało mi się w całości z niego zjechać, to ciągnie mnie do niego co rusz. Ale oczywiście najpierw rynna:

A potem czysta radość, podwójna, bo i Kindze się spodobało, choć potraktowała czerwony na razie zapoznawczo.



  • DST 11.00km
  • Teren 4.00km
  • Czas 00:50
  • VAVG 13.20km/h
  • VMAX 35.20km/h
  • Podjazdy 300m
  • Sprzęt Lycan
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Wieczorna przejażdżka

Wtorek, 30 września 2014 · dodano: 04.10.2014 | Komentarze 0

Bardzo późno tym razem wróciłam z pracy i właściwie nie miałam w planie niczego, poza zjedzeniem wreszcie czegokolwiek. Więc gdy Bogdan rzucił hasło:: przebieraj się wracam z treningu młodych i gdzieś można jeszcze wyskoczyć, to właściwie średnio mi się chciało. W końcu była już 18 ! W sumie wiedziałam, że w tym tygodniu wiele nie pojeżdżę, więc się przemogłam i po chwili pod domem nastąpiła zmiana rowerzystów: Wiktor do domu, my w drogę.

Wyboru wielkiego nie było, bo oczywiście po co brać lampki? Ale teren zaliczony - za mostkiem w Czermnej (tam chyba nie ma żadnego szlaku) do rozjazdu w Pstrążnej. Podjechałam wreszcie podjazd pod szlaban i chyba gdyby nie Bogdan, który właśnie spod szlabanu pohukiwał, żebym nie pękała, to pewnie jak zwykle bym w tym miejscu wprowadziła rower. Potem to już asfaltem do domu. 

Jednak taka forma relaksu jest zdecydowanie lepsza.


  • DST 17.00km
  • Czas 00:51
  • VAVG 20.00km/h
  • VMAX 32.10km/h
  • Podjazdy 100m
  • Sprzęt Lycan
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szybciutko wieczorkiem

Środa, 24 września 2014 · dodano: 25.09.2014 | Komentarze 3

Godz. 18.
Jechać? Nie jechać?
Późno, ciemno już prawie, lekko zimnawo.

Oj kurczę, zbieraj się kobieto i choć na chwilkę i na króciutko rozruszaj kości!
Ok., ale tylko po asfalcie po ścieżce rowerowej i do domu.
Dobra, tylko się rusz.

Przeprowadziwszy ze sobą prawdziwie męską rozmowę, pozbierałam się w 5 minut i ruszyłam. Jednej małej góreczki nie mogłam sobie odmówić, tym bardziej, że po drodze trzeba było zajrzeć na Orlika i zostawić klucz od domu Wiktorowi i ustalić godzinę powrotu do domu.
Ale potem rzeczywiście skierowałam się na Beloves, bo w tym pośpiechu zapomniałam o tym, że nie mam lampki na rowerze. Ale słuchawek do telefonu na szczęście nie zapomniałam. Polubiłam ostatnio jazdę z muzyką w głowie, a szczególnie ciepło, wakacyjnie i rowerowo kojarzy mi się Jubel Klingande i A Real Hero Electric Youth. A że dostałam nowy telefon służbowy, w którym słuchawki są zdecydowanie lepsze niż w moim, więc była okazja je przetestować. Sprawdziłam też przy okazji możliwości fotograficzne tegoż cuda, no ale tu wyszło na razie słabo, chyba, że jeszcze muszę się douczyć. Na razie zdjęcia wyszły z niego takie:



Co prawda, jak będę jeździć takie kosmiczne dystanse, to nie dociągnę do 3 000 km w tym roku, ale co zrobić - okazji i ochoty, jakby coś mniej ostatnio. Liczę jeszcze na rzut weny rowerowej w październiku. A potem to już chyba zapadnę w sen zimowy, aż do zimy i biegówek.



  • DST 17.70km
  • Teren 9.00km
  • Czas 01:39
  • VAVG 10.73km/h
  • VMAX 28.90km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 500m
  • Sprzęt Lycan
  • Aktywność Jazda na rowerze

Góra Parkowa

Czwartek, 18 września 2014 · dodano: 18.09.2014 | Komentarze 1


Objazd Góry Parkowej po przygotowanej do niedzielnego wyścigu trasie. Wpis łączy właściwie dwudniowy wypad.



Ogłoszenie.


  • DST 35.50km
  • Teren 10.00km
  • Czas 02:10
  • VAVG 16.38km/h
  • VMAX 42.40km/h
  • Sprzęt Lycan
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Pogórze orlickie

Niedziela, 7 września 2014 · dodano: 14.09.2014 | Komentarze 0

Statystyka.

  • DST 23.30km
  • Teren 13.00km
  • Czas 01:55
  • VAVG 12.16km/h
  • VMAX 45.60km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 500m
  • Sprzęt Lycan
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ulubione szlaki

Piątek, 5 września 2014 · dodano: 14.09.2014 | Komentarze 0

1.Czermna do mostku przed Saint George
2. Trawersem do szlabanu
3. Dojazd do Drogi Aleksandra
4. Drogą Aleksandra dojazd do niebieskiego szlaku i do IMKI
5. Powrót asfaltem do czerwonego szlaku
6. Powrót Drogą Aleksandra przez Czermną










  • DST 17.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:31
  • VAVG 11.21km/h
  • VMAX 42.30km/h
  • Podjazdy 340m
  • Sprzęt Lycan
  • Aktywność Jazda na rowerze

Góra Parkowa i zabawa na schodach

Czwartek, 4 września 2014 · dodano: 09.09.2014 | Komentarze 1

Wpis ten dedykuję Andrzejowi - bratu (?!) Zibiego.
Zbychu - jeśli czytasz ten wpis, to wiedz, że radość mą zawdzięczam bratu twemu, który firmą swą przekopał Górę Parkową wzdłuż i wszerz i zrobił na niej  mtb.

Wreszcie po trzech dniach brzydkich i zimnych zrobiło się cieplej, więc jak nie wyskoczyć choć na chwileczkę, choć na króciutko ? :) Tak naprawdę chciałam sobie tylko powjeżdżać i pozjeżdżać, po prostu się "wykrzyczeć" rowerowo. Okazuje się, że Góra Parkowa całkiem jest w tym temacie pomocna, a ponieważ prace budowlane się na niej zakończyły, więc odbiór należy przeprowadzić. Pierwsze podejście do Góry lajtowo-badawcze, z lądowaniem kawałek za Przekaźnikiem. Zobaczyłam świeże ślady rowerowe i ruszyłam ciekawie za nimi, myśląc, że wiem gdzie mnie zaprowadzą. Nic bardziej mylnego - nawet na bardzo swoim terenie można się zdziwić miejscem, w którym się z lasu wyjedzie. Wyjechałam za zabytkową dzwonnicą, więc jakieś 200-300 metrów za domem - upss.

No i co ? Nie zmęczyłam się (!!!!), więc podjazd na Jerzykowice - dalej niewiele - no to do szlabanu zielonym szlakiem z wyjazdem na Zakręcie Śmierci. Przynajmniej mnie błoto trochę naznaczyło.

Przypomniało mi się, że swego czasu spękałam przed zjazdem z górek za szkołą, więc niewiele myśląc pocisnęłam sobie ul. Słoneczną do ostatniego pagórka i zaliczyłam hopeczki: góra-dół-góra-dół-góra-dół. I wiem, że fulla nie zamienię już chyba nigdy na nic innego, uwielbiam to huśtanie na dziurach, pływanie niemal na przeszkodach, zwrotność kierownicy i przejeżdżanie przez coraz trudniejsze dla mnie kamienie i korzenie, A NAWET SCHODY !!!!!!  Spotykam po drodze znajomą, chwilę sobie plotkujemy, a potem start do zjazdu. Dlaczego ja wtedy zwątpiłam? Nie mam pojęcia, ale tak mi się dusza uradowała, że wtargałam na skuśkę rower pod górę i zjechałam cała szczęśliwa jeszcze raz.

Cała zadowolona doszłam do wniosku, że mogę teraz dać w kość Górze Parkowej. Objechałam ją sobie dość dokładnie i choć próbowała mnie ujarzmić to się nie dałam - wjechałam ją w całości na siodełku, choć tempo strusia pędziwiatra to nie było. :) 

I dotarłam do tejże oto Altanki Miłości:
Altanka Miłości Góra Parkowa
Za filarem czaił się jakiś pan, więc kombinowałam, jak  by tu zrobić, żeby nie zrobić - czyli jak uskutecznić ochronę danych osobowych? Myślę, że mi się udało, bo trzeba dużej wyobraźni żeby dostrzec pana za filarem, prawda?. I w końcu powrót - schody, schody, schody .......
Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek w sposób chciany i świadomy zjeżdżała w ten sposób, chyba że było to sto lat temu, to mogę nie pamiętać. Ale Lycan na pewno takiej ilości schodów jeszcze nie zaliczał. Pierwsze schody za altanką wydały mi się jeszcze za strome, spróbowałam,  ale jednak nie. Następne schody to te na fotce poniżej - idealne dla początkującej - dało radę !!!!  Ucieszyłam się, jak głupi bateryjką i do następnego ciągu komunikacyjnego wio! No, następny - skręcający w prawo - też mnie zatrzymał, ale za to kolejne poniżej kościółka ewangelickiego z duszą na ramieniu i tyłem za siodłem przepłynęliśmy sobie razem. I jeszcze mam na to świadków, bo spotkałam drugą znajomą (przy czym nie wiem, czy w pracy nie dostanę zakazu jazdy rowerem przez to).
Schody na Górze Parkowej
Wiem, wiem, mogą się teraz uśmiechać pod nosem wszyscy, którzy takie jazdy mają opanowane do bólu i są dla nich tak oczywiste, jak dla mnie definicja lokalu, ale gdy już dla mnie będzie to też takie oczywiste i bez sensacji, to przeczytam sobie wtedy ten wpis i przypomnę sobie tą euforię, z jaką po tych schodach skakałam.
Mój plan obejmuje teraz wszystkie schody w dół i spróbować do góry. Da się? Zobaczymy





  • DST 45.70km
  • Czas 02:14
  • VAVG 20.46km/h
  • VMAX 51.30km/h
  • Podjazdy 450m
  • Sprzęt Lycan
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Piekło - Oleśnice

Poniedziałek, 4 sierpnia 2014 · dodano: 07.08.2014 | Komentarze 0

Wyjazd z Bodziem, celem sprawdzenia czego domaga się mój rower.. Stukanie w tylnym kole było niepokojące już w trakcie maratonu w Zieleńcu, więc  Bogdan jadąc koło mnie nasłuchiwał, co się dzieje. Diagnoza była jedna: wymiana co najmniej łożysk, a co jeszcze to Krzysiek sprawdzi. Niemniej jednak bardzo dobrze mi się tym razem jechało, noga podawała, jak nigdy wcześniej  mimo, że to był w zasadzie sam asfalt. A po wycieczce - serwis.










  • DST 13.50km
  • Teren 6.00km
  • Czas 00:59
  • VAVG 13.73km/h
  • VMAX 38.70km/h
  • Temperatura 24.3°C
  • Podjazdy 300m
  • Sprzęt Lycan
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zielony szlak za szopką ruchomą

Czwartek, 17 lipca 2014 · dodano: 22.07.2014 | Komentarze 0

Podjazd przez mostek na Czermnej i trawersem do góry - do szlabanu. Stamtąd zielonym pieszym w dół, żeby wyjechać za szopką. Odległość nie powala, ale to był czysty teren, urozmaicony do góry i trudny w dół. Las przejechałam, rzeczkę częściowo przeprowadziłam, resztę zjechałam. Do nauki jazdy w terenie szlak po prostu przecudowny.
A tu kilka fotek z tej krótkiej, ale uroczej traski.
Krzaczki na zielonym

Trawers z singlem
Trawers z singlem
Gdzieś na trasie

Tak też wygląda droga
Tak też wygląda droga
A tu się odnalazł

Przejazdu nie ma
Przejazdu nie ma
Z głodu nie zginę na trasie
Z głodu nie zginę na trasie
Prawie autoportret
Prawie autoportret
Ładne bajorko
Ładne bajorko