Info
Ten blog rowerowy prowadzi ankaj28 z miasteczka Kudowa-Zdrój. Mam przejechane 16065.66 kilometrów w tym 5565.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 11.09 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
2013 r.:
2014 r.:
2015 r.:
2016 r.:
Dzienne odwiedziny bloga:
Kategorie bloga
- asfalt nie musi być nudny
17 - babskie wypady
7 - Beskidy
6 - BIEGANIE
12 - Biegówki
2 - Bikestats
47 - Broumovskie Steny
24 - Dolni Morawa
2 - FINALE LIGURE/WŁOCHY
7 - Góra Parkowa
13 - Góry Bardzkie
4 - Góry Bialskie
2 - Góry Bystrzyckie
14 - Góry Izerskie
2 - Góry Kamienne
2 - Góry Orlickie
49 - Góry Sowie
6 - Góry Stołowe
122 - Góry Suche
3 - Góry Złote
2 - Jeseniki
5 - Karkonosze
2 - KOUTY
2 - Lipovske Stezky
1 - Maratony
5 - Masyw Ślęży
4 - Pieniny
2 - Podgórze Karkonoszy
5 - rodzinka w komplecie
24 - ROLKI
0 - Rudawy Janowickie
1 - Rychleby
7 - Śnieznicki PK
7 - Srebrna Góra
24 - strefa mtb
24 - Tatry
3 - Treking
7 - Trening
71 - Trutnov Trails
9 - tv i uskok - razem lub osobno
12 - W pojedynkę
59 - Wyścigi
4 - Wzgórza Lewińskie
17
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2025, Styczeń4 - 0
- 2024, Grudzień3 - 0
- 2024, Listopad1 - 0
- 2024, Październik6 - 0
- 2024, Wrzesień8 - 0
- 2024, Sierpień9 - 0
- 2024, Lipiec10 - 0
- 2024, Czerwiec12 - 0
- 2024, Maj8 - 0
- 2024, Kwiecień5 - 0
- 2024, Marzec4 - 0
- 2024, Luty6 - 0
- 2024, Styczeń1 - 0
- 2023, Grudzień3 - 0
- 2023, Listopad3 - 0
- 2023, Październik8 - 0
- 2023, Wrzesień7 - 0
- 2023, Sierpień10 - 0
- 2023, Lipiec17 - 0
- 2023, Czerwiec13 - 0
- 2023, Maj10 - 0
- 2023, Kwiecień4 - 0
- 2023, Marzec3 - 0
- 2023, Luty4 - 0
- 2023, Styczeń1 - 0
- 2022, Październik6 - 0
- 2022, Wrzesień2 - 0
- 2022, Sierpień9 - 0
- 2022, Lipiec18 - 0
- 2022, Czerwiec16 - 0
- 2022, Maj15 - 0
- 2022, Kwiecień12 - 0
- 2022, Marzec6 - 0
- 2022, Luty5 - 0
- 2022, Styczeń6 - 0
- 2021, Grudzień4 - 0
- 2021, Listopad2 - 0
- 2021, Październik7 - 0
- 2021, Wrzesień3 - 0
- 2021, Sierpień1 - 0
- 2016, Listopad1 - 0
- 2016, Październik4 - 0
- 2016, Wrzesień10 - 0
- 2016, Sierpień14 - 1
- 2016, Lipiec18 - 4
- 2016, Czerwiec17 - 0
- 2016, Maj16 - 1
- 2016, Kwiecień12 - 1
- 2016, Marzec4 - 2
- 2016, Luty3 - 1
- 2016, Styczeń1 - 0
- 2015, Grudzień2 - 1
- 2015, Listopad5 - 1
- 2015, Październik12 - 5
- 2015, Wrzesień7 - 6
- 2015, Sierpień14 - 20
- 2015, Lipiec17 - 7
- 2015, Czerwiec16 - 8
- 2015, Maj14 - 21
- 2015, Kwiecień15 - 28
- 2015, Marzec11 - 30
- 2015, Styczeń1 - 4
- 2014, Listopad6 - 24
- 2014, Październik8 - 23
- 2014, Wrzesień11 - 11
- 2014, Sierpień14 - 16
- 2014, Lipiec16 - 13
- 2014, Czerwiec16 - 44
- 2014, Maj15 - 59
- 2014, Kwiecień12 - 48
- 2014, Marzec6 - 21
- 2014, Luty1 - 7
- 2014, Styczeń3 - 11
- 2013, Grudzień3 - 13
- 2013, Listopad4 - 14
- 2013, Październik9 - 21
Wpisy archiwalne w kategorii
Trening
Dystans całkowity: | 1661.48 km (w terenie 523.50 km; 31.51%) |
Czas w ruchu: | 121:17 |
Średnia prędkość: | 13.70 km/h |
Maksymalna prędkość: | 51.30 km/h |
Suma podjazdów: | 29666 m |
Maks. tętno maksymalne: | 174 (96 %) |
Maks. tętno średnie: | 172 (95 %) |
Suma kalorii: | 17194 kcal |
Liczba aktywności: | 71 |
Średnio na aktywność: | 23.40 km i 1h 42m |
Więcej statystyk |
- DST 34.20km
- Teren 15.00km
- Czas 02:21
- VAVG 14.55km/h
- VMAX 44.40km/h
- Temperatura 23.5°C
- Podjazdy 840m
- Sprzęt Lycan
- Aktywność Jazda na rowerze
Objazd Filipiaka
Środa, 16 lipca 2014 · dodano: 23.07.2014 | Komentarze 0
Trasa maratonu - podejście numer dwa. Tym razem z Bogdanem i Arturem, czyli szansa na objazd całości. A jednak tym razem też nie trafiliśmy w ten najgorszy fragment, na którym się wcześniej zgubiłam z Ulą i Wiktorem. Jeśli pojadę ostatecznie na ten maraton to chyba po to, żeby zobaczyć gdzie w końcu trzeba było skręcić !!!! Bardzo mnie to intryguje. Tym razem w 95% przejechana trasa - nawet najbardziej błotnisty odcinek, który jest po prostu masakryczny: smar z łańcucha zmywa od razu, maseczki błotne na całym ciele gwarantowane i do tego nie będzie czasu na kąpiele po drodze, więc jak dla mnie to będzie zdecydowanie ciekawiej, niż w Bielawie na Sowiogórskim.A oto kilka fotek:
Artur - jeszcze czyściutki
Ja - też jeszcze bez maseczek błotnych
i Bogdan - też czysty.
Zjazd szutrowy
No i się zaczęło:
A po przejechaniu tego odcinka wygląda się tak:
A rowery tak:
Końcówka trasy - bardzo urokliwa,
Kategoria Góry Bystrzyckie, Góry Orlickie, Trening
- DST 15.00km
- Czas 00:54
- VAVG 16.67km/h
- VMAX 41.90km/h
- Podjazdy 200m
- Sprzęt Lycan
- Aktywność Jazda na rowerze
Bukowina
Wtorek, 8 lipca 2014 · dodano: 10.07.2014 | Komentarze 0
Pstrążna rozjazd. Czas 27:30Szlaban Bukowina Czas: 10:30
Łącznie czas: 38:00
Jest poprawa. Pioruny wygoniły mnie z powrotem do domu.
Kategoria Trening, W pojedynkę
- DST 38.00km
- Teren 15.00km
- Czas 02:50
- VAVG 13.41km/h
- VMAX 37.80km/h
- Podjazdy 800m
- Sprzęt Lycan
- Aktywność Jazda na rowerze
Taszów - Iraszkowa - Nachod
Czwartek, 26 czerwca 2014 · dodano: 27.06.2014 | Komentarze 0
Zachciało mi się zmieniać ustawienia kierownicy w rowerze, więc ją obniżył Bogdan o jedną obrączkę . Miało być bardziej sportowo i profesjonalnie. :) Upss.
Kierunek: najpierw do Zakrętu Śmierci i za szlabanem w prawo w teren na Jerzykowice, żeby sprawdzić nowy kawałeczek drogi. Na podjeździe jechało się całkiem fajnie, nie zmieniałam nawet położenia siodełka. Dopiero na zjeździe zaczęłam odczuwać różnicę w wysokości kierownicy. Okazuje się, że nawet 1 cm w wysokości robi różnicę. Cały czas miałam wrażenie, że zaraz przelecę przez kierownicę, niestabilnie i niepewnie mi się hamowało i miałam wrażenie, że to rower panuje nade mną, a nie odwrotnie. Postanowiłam, że jeżeli do końca trasy to wrażenie się nie zmieni, to wracam do poprzedniego ustawienia i nie interesuje mnie, czy to jest czy nie jest profesjonalne. Rower ma być dla mnie, a nie ja dla niego.
I się jednak nie zmieniło, wręcz kręciło mi się w głowie, od innej pozycji nad kierownicą i zaczęły mnie boleć plecy. Żeby sobie poprawić komfort jazdy zaczęłam choć siodełkiem sterować - też bez sensu, bo nogi oczywiście się od razu zbuntowały. Tak więc wrócę do poprzedniego ustawienia, bo naprawdę kompletnie nie ma sensu się męczyć, może i bym się przyzwyczaiła do nowej pozycji, tylko właściwie po co poprawiać coś, co dobrze funkcjonowało? No ale, żeby nie było: spróbowałam.
I kilka fotek z wypadu.
Jerzykowice
Bogdan wskoczył na starego dobrego KTM-a i ..... kierownica za wąska. Do lepszego jednak człowiek bardzo szybko się przyzwyczaja,
Widok na Orlickie Hory - tam powinniśmy pomykać w niedzielę:
Ładniutki jestem, co? :)
Niebieski szlak od Pekla
Tym razem na piwko do Iraszkowej Chaty nie wpadliśmy, bo już było zamknięte, a szkoda :(
I takie widoczki na trasie się trafiają - widok na Nachod - Granicę - Szczeliniec (na samym końcu po środku zdjęcia)
Dla swego własnego pocieszenia zaznaczę sobie jeszcze, że zjechałam wreszcie odcinek korzenny niebieskim szlakiem nad Nachodem. Ci co tam byli wiedzą, jakim:
Kierunek: najpierw do Zakrętu Śmierci i za szlabanem w prawo w teren na Jerzykowice, żeby sprawdzić nowy kawałeczek drogi. Na podjeździe jechało się całkiem fajnie, nie zmieniałam nawet położenia siodełka. Dopiero na zjeździe zaczęłam odczuwać różnicę w wysokości kierownicy. Okazuje się, że nawet 1 cm w wysokości robi różnicę. Cały czas miałam wrażenie, że zaraz przelecę przez kierownicę, niestabilnie i niepewnie mi się hamowało i miałam wrażenie, że to rower panuje nade mną, a nie odwrotnie. Postanowiłam, że jeżeli do końca trasy to wrażenie się nie zmieni, to wracam do poprzedniego ustawienia i nie interesuje mnie, czy to jest czy nie jest profesjonalne. Rower ma być dla mnie, a nie ja dla niego.
I się jednak nie zmieniło, wręcz kręciło mi się w głowie, od innej pozycji nad kierownicą i zaczęły mnie boleć plecy. Żeby sobie poprawić komfort jazdy zaczęłam choć siodełkiem sterować - też bez sensu, bo nogi oczywiście się od razu zbuntowały. Tak więc wrócę do poprzedniego ustawienia, bo naprawdę kompletnie nie ma sensu się męczyć, może i bym się przyzwyczaiła do nowej pozycji, tylko właściwie po co poprawiać coś, co dobrze funkcjonowało? No ale, żeby nie było: spróbowałam.
I kilka fotek z wypadu.
Jerzykowice
Bogdan wskoczył na starego dobrego KTM-a i ..... kierownica za wąska. Do lepszego jednak człowiek bardzo szybko się przyzwyczaja,
Widok na Orlickie Hory - tam powinniśmy pomykać w niedzielę:
Ładniutki jestem, co? :)
Niebieski szlak od Pekla
Tym razem na piwko do Iraszkowej Chaty nie wpadliśmy, bo już było zamknięte, a szkoda :(
I takie widoczki na trasie się trafiają - widok na Nachod - Granicę - Szczeliniec (na samym końcu po środku zdjęcia)
Dla swego własnego pocieszenia zaznaczę sobie jeszcze, że zjechałam wreszcie odcinek korzenny niebieskim szlakiem nad Nachodem. Ci co tam byli wiedzą, jakim:
Kategoria Góry Orlickie, Trening, Wzgórza Lewińskie
- DST 25.00km
- Teren 8.00km
- Czas 01:43
- VAVG 14.56km/h
- VMAX 37.20km/h
- Podjazdy 500m
- Sprzęt Lycan
- Aktywność Jazda na rowerze
Lajtowo z bratową
Poniedziałek, 16 czerwca 2014 · dodano: 18.06.2014 | Komentarze 0
Tym razem to Aga miała ochotę na wycieczkę - ja niekoniecznie. Ale w zasadzie po co siedzieć w domu? Więc mimo migreny, a może właśnie dlatego, z zaproszenia skorzystałam. Kierunek ustalił się sam: IMKA, na której spotkałyśmy Wojtka i Krzyśka. Ci z kolei namówili nas (!!!) na niebieski szlak do Lelkowej Góry. Na jej szczycie jednak doszliśmy do wniosku, że jednak się rozjedziemy, tym bardziej, że jak już byłam na Lelkowej, to chciałam zjechać zielonym szlakiem do Kudowy. Oczywiście w którymś momencie - czy to przez osłabienie myślenia tabletkami przeciwbólowymi, czy też zwykłe zagapienie - nagle znalazłyśmy się przy szlaku czerwonym. Trudno, jedziemy. Tyle, że to naprawdę nie był mój dzień i większość zjazdu po prostu sprowadziłam rower, nie mając nawet ochoty na podjęcie próby zjechania go. Nie tym razem.No, ale dystans 12 km nie powalał, więc zaproponowałam Adze jeszcze przejazd ścieżką rowerową przez Małą Cermną. Asfaltem o dziwo jechało mi się już bardzo przyjemnie i nawet głowa zachowywała się tak, jakby chciała przestać boleć. Czas na plotkach bardzo miło upłynął, nie zniechęciłam bratówki do dalszych jazd, a że kilometyry "płaskie"? No cóż, nie zawsze hardcore jest wskazany.
Kategoria Góry Stołowe, Trening, babskie wypady, asfalt nie musi być nudny
- DST 24.00km
- Teren 15.00km
- Czas 01:47
- VAVG 13.46km/h
- VMAX 44.40km/h
- Podjazdy 600m
- Sprzęt Lycan
- Aktywność Jazda na rowerze
Miechy
Poniedziałek, 9 czerwca 2014 · dodano: 13.06.2014 | Komentarze 1
Nowo poznany przeze mnie podjazd do Lelkowej, który w sumie nie był mi obcy. Tyle, że do tej pory znałam go od drugiej strony, to znaczy od zjazdu. Trasa wybrana przez Bogdana, który chciał przetestować swój nowy nabytek. Z Lelkowej wjechaliśmy jeszcze na Błędne Skały i stamtąd wróciliśmy najpierw czerwonym szlakiem, a potem przez Machovskie Konciny, Zdarki i Małą Czermną.I oto oni: nerwowy Bodzio z nerwowym Nerwusem
Mój ulubiony zjazd do Koncin:
No i Bodzio na swoim nowym rumaku - nie wiem, jak mu teraz robić zdjęcia na zjazdach - nie zdążę!!! :)
Kategoria Góry Stołowe, Trening
- DST 45.40km
- Teren 18.00km
- Czas 03:04
- VAVG 14.80km/h
- VMAX 42.60km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 900m
- Sprzęt Lycan
- Aktywność Jazda na rowerze
Zwiadowcza pętla nr 3: Batorówek-Sekstans-Buddyści
Sobota, 7 czerwca 2014 · dodano: 08.06.2014 | Komentarze 6
Wyjechałam nieśpiesznie, o 15.00, aby spokojnie bez pośpiechu, ogarnąć trzecią część trasy szykowanej na sobotę. Jadąc już ze dwa zakręty przed Lisią Przełączą dostrzegłam przed sobą parę rowerzystów, którzy twardo pociskali do góry. Widać było, że dziewczyna z przodu daje radę lepiej, niż chłopak jej towarzyszący. Pomyślałam sobie: no co nie dogonię ich?
No to dogoniłam.....
Jakież było moje zdziwienie, gdy rozpoznałam w końcu w rowerzystach brata swego z żoną :):) Agnieszka dokonała cudu i wyciągnęła go na rower i to od razu na Karłów, a właściwie do wioski za Wambierzycami - powrót na drugi dzień. Biedaczek :)
Agnieszka na Lisiej
Marek dotarł i nawet był zadowolony.
Podjechaliśmy więc razem kawałek, tzn.: do Stroczego Zakrętu, gdzie oni skręcili w prawo ja w lewo - odwiedzić znowu Radkowskie Baszty. Po krótkim zapatrzeniu się na Broumovskie Steny i zamianie paru zdań z turystą z fajnym aparatem, ruszyłam w stronę Batorówka, sprawdzić czy naprawdę byłoby gdzie zrobić tam ognisko. Jest miejsce:
Batorówek.
Dla zapamiętania drogi - chociaż mapę wyciągałam na każdym skrzyżowaniu - oznaczyłam sobie drogowskazy:
Widoki na tej trasie są takie:
Ale potem wjeżdża się w Mroczny Las i widoki już są takie:
Mroczny Las.
A po przejechaniu go intensywnie się pilnowałam, żeby dobrze wyjechać na klasztor buddystów - trafiłam, więc będzie dobrze. Z tej części trasy najfajniejszy był mroczny Las i Sawanna oczywiście.
Tak więc trasa całości ogarnięta, nic tylko ruszać i trafić z pogodą.
No to dogoniłam.....
Jakież było moje zdziwienie, gdy rozpoznałam w końcu w rowerzystach brata swego z żoną :):) Agnieszka dokonała cudu i wyciągnęła go na rower i to od razu na Karłów, a właściwie do wioski za Wambierzycami - powrót na drugi dzień. Biedaczek :)
Agnieszka na Lisiej
Marek dotarł i nawet był zadowolony.
Podjechaliśmy więc razem kawałek, tzn.: do Stroczego Zakrętu, gdzie oni skręcili w prawo ja w lewo - odwiedzić znowu Radkowskie Baszty. Po krótkim zapatrzeniu się na Broumovskie Steny i zamianie paru zdań z turystą z fajnym aparatem, ruszyłam w stronę Batorówka, sprawdzić czy naprawdę byłoby gdzie zrobić tam ognisko. Jest miejsce:
Batorówek.
Dla zapamiętania drogi - chociaż mapę wyciągałam na każdym skrzyżowaniu - oznaczyłam sobie drogowskazy:
Widoki na tej trasie są takie:
Ale potem wjeżdża się w Mroczny Las i widoki już są takie:
Mroczny Las.
A po przejechaniu go intensywnie się pilnowałam, żeby dobrze wyjechać na klasztor buddystów - trafiłam, więc będzie dobrze. Z tej części trasy najfajniejszy był mroczny Las i Sawanna oczywiście.
Tak więc trasa całości ogarnięta, nic tylko ruszać i trafić z pogodą.
Kategoria Góry Stołowe, Trening, W pojedynkę
- DST 22.00km
- Teren 8.00km
- Czas 01:42
- VAVG 12.94km/h
- VMAX 45.60km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 500m
- Sprzęt Lycan
- Aktywność Jazda na rowerze
Zwiadowcza pętla nr 2: Machovskie Konciny - Pstrążna
Piątek, 6 czerwca 2014 · dodano: 06.06.2014 | Komentarze 5
Tym razem postanowiłam sprawdzić następną część trasy zaplanowanej na sobotę, a właściwie jej fragment, który nie do końca pamiętałam, jak jechać, żeby wyjechać przy łowisku pstrąga w Pstrążnej. Udało mi się nie przestrzelić szlaku niebieskiego w Zavrchu i trafić idealnie tam gdzie chciałam. Tempa strasznie porażającego nie zamierzałam od początku trzymać, bo nie wiem ile fotek zrobię w sobotę, więc tym razem nie mogłam sobie odpuścić tej przyjemności.A oto efekty zwiadu:
Najpierw autoportret, bo to zdjęcie akurat mi się bardzo spodobało to tak sama sobie posłodzę :):):)
Przepiękne i przecudowne do jazdy Machovskie łąki - rower po prostu po nich płynie - zalety fulla wychodzą tu w całej okazałości.
I widok spod lasu, w który będziemy wjeżdżać i krajobraz zmieni się diametralnie, ale na razie..... jest tak:
I oto właśnie następuje zmiana krajobrazu:
Momentami nawet robi się plażowo i nadmorsko:
A gdyby ktoś jednak chciał przefrunąc i nie jechać, to Czesi wypożyczają też śmigła:
Znak charakterystyczny, przy którym trzeba skręcić..................,
aby trafić do....tego właśnie miejsca.
Po drodze jest fantastyczny zjazd czerwonym szlakiem, którym ląduje się niemal u jakiegoś gospodarza czeskiego, jest też mini singiel niebieski, no a potem jest podjazd od łowiska do rozjazdu w Pstrążnej. Tutaj odnotuję pełen sukces, jak na moje możliwości: wjechałam go na młynku, ale w całości. Nie wiem dokładnie ile ma nachylenia, ale myślę że dobrze ponad 20% i do tej pory nigdy go nie wjechałam. Ciekawa jestem czy uda mi się to samo w sobotę, gdy już nogi będą zmęczone.
Tak więc słodząc sobie znowu na koniec rzeknę tylko: CHŁOPAKI SZYKUJCIE SIĘ!!!
Jutro jadę sprawdzić sawannę i klasztor buddystów (od drugiej strony, niż do tej pory jechałam).
Kategoria Góry Stołowe, Trening, W pojedynkę
- DST 38.50km
- Teren 24.00km
- Czas 02:41
- VAVG 14.35km/h
- VMAX 47.70km/h
- Podjazdy 800m
- Sprzęt Lycan
- Aktywność Jazda na rowerze
Zwiadowcza pętla nr 1: Pasterka - Radkowskie Skały
Czwartek, 5 czerwca 2014 · dodano: 05.06.2014 | Komentarze 5
Testowanie pierwszej części trasy, którą chciałam zaplanować na przyszłą sobotę. Asfaltem do Karłowa - 50 minut (ja). Potem przez Pasterskie łąki (podmokłe i już zarastają, ale nadal piękne) do Pasterki. Tam oczywisty z oczywistych postój na opata (ostatnie dwa z lodówki) i dalej Drogą na d Urwiskiem (zielony rowerowy) do szlabanu przy Drodze Stu Zakrętów i w dół asfaltem do Stroczego Zakrętu.
Tam własnie jest przepiękna miejscówa pod tytułem: Radkowskie Baszty. Da się dojechać do niej rowerem i tam koniecznie się zatrzymamy, bo widoki na Broumovskie są stamtąd cudowne.
Potem przez Burzowe Łąki dotarliśmy do Praskiego Traktu (którym zimą biegnie trasa biegówek) i skierowaliśmy się z powrotem na Karłów. Jednak nie pojechaliśmy przez łąki, tylko koło Brukseli starym asfaltem dotarliśmy do drogowskazu przy Karłowie. Potem już do domu, bo się ciut późno zrobiło. Trasę na sobotę chciałabym odrobinkę w tej części zmodyfikować tak, abyśmy odnaleźli sekstans.
I kilka fotek, może nie najlepszych, ale to komórka.
Tam własnie jest przepiękna miejscówa pod tytułem: Radkowskie Baszty. Da się dojechać do niej rowerem i tam koniecznie się zatrzymamy, bo widoki na Broumovskie są stamtąd cudowne.
Potem przez Burzowe Łąki dotarliśmy do Praskiego Traktu (którym zimą biegnie trasa biegówek) i skierowaliśmy się z powrotem na Karłów. Jednak nie pojechaliśmy przez łąki, tylko koło Brukseli starym asfaltem dotarliśmy do drogowskazu przy Karłowie. Potem już do domu, bo się ciut późno zrobiło. Trasę na sobotę chciałabym odrobinkę w tej części zmodyfikować tak, abyśmy odnaleźli sekstans.
I kilka fotek, może nie najlepszych, ale to komórka.
Pasterskie łąki.
Miejsca było tylko na dwie stopy - w dół przepaść. Ale co to dla B.?
Widok na Broumovskie Steny
Kategoria Góry Stołowe, Trening
- DST 6.00km
- Czas 00:27
- VAVG 13.33km/h
- Sprzęt Lycan
- Aktywność Jazda na rowerze
Świdnica miasto
Piątek, 30 maja 2014 · dodano: 02.06.2014 | Komentarze 6
Korzystając z zaproszenia na weekendowe przygarnięcie kropka - a właściwie dwóch kropków - pozyskaliśmy prezenty dla gospodarzy, czyniąc jeszcze przystanek w Broumowie po kolejne prezenty dla gospodarzy (choć i dla siebie coś zakupiliśmy). Po przyjeździe na miejsce wkupiliśmy się w łaski EMI udzielając jej pierwszej pomocy HIHIHI. Oznaczało to ni mniej ni więcej tylko brudną robotę wykonaną przez Emi i Bogdana przy jej reaktywowanym krossiiku oraz kibicowanie im przeze mnie. Oczywiście ja się najbardziej przy tym zmęczyłam. :):):)
Wcześniejszy przyjazd miał oczywiście swój cel - oprócz tego najważniejszego: towarzyskiego - chęć zobaczenia startych śmieci, na których spędziłam kiedyś 6 cudownych lat. Nie lubię i z zasady nie zwiedzam miast, dlatego jak przystało na prawdziwych turystów, zwiedzania dokonaliśmy ....... na rowerach. Podróż sentymentalną (dla mnie, bo dla nich niekoniecznie) zakończyliśmy w bardzo odpowiednim momencie i miejscu chowając się w przeuroczym i klimatycznym Baroc Cafe tuż przed ulewą - jakbyśmy mieli czujki pogodowe zamontowane w mózgach.
A oto efekty wycieczki krajoznawczej:
1. Mój pierwszy internat - w zasadzie to nawet kolor płotu, nie mówiąc o elewacji budynku, się nie zmienił, choć przybyła obok nowa budowla.
2. Rynek - nadal ładny.
3. Szkoła średnia - zostało przynajmniej to samo imię patrona, ale internat przy szkole też się zachował.
4. Kościół Pokoju i pierwsze pały z plastyki, gdy kazali go rysować, choć talentu w człowieku za grosz.
5. W końcu przerwy nadszedł czas po męczącym zwiedzaniu :)
Rzut oka na stare śmieci wystarczył, nie chciałam przy tym zanudzić EMI, bo dla niej zwiedzanie Świdnicy to tak, jak dla mnie i Bogdana zwiedzać Kudowę. Ale rozgrzeweczkę przed dniem następnym uczyniliśmy.
Wcześniejszy przyjazd miał oczywiście swój cel - oprócz tego najważniejszego: towarzyskiego - chęć zobaczenia startych śmieci, na których spędziłam kiedyś 6 cudownych lat. Nie lubię i z zasady nie zwiedzam miast, dlatego jak przystało na prawdziwych turystów, zwiedzania dokonaliśmy ....... na rowerach. Podróż sentymentalną (dla mnie, bo dla nich niekoniecznie) zakończyliśmy w bardzo odpowiednim momencie i miejscu chowając się w przeuroczym i klimatycznym Baroc Cafe tuż przed ulewą - jakbyśmy mieli czujki pogodowe zamontowane w mózgach.
A oto efekty wycieczki krajoznawczej:
1. Mój pierwszy internat - w zasadzie to nawet kolor płotu, nie mówiąc o elewacji budynku, się nie zmienił, choć przybyła obok nowa budowla.
2. Rynek - nadal ładny.
3. Szkoła średnia - zostało przynajmniej to samo imię patrona, ale internat przy szkole też się zachował.
4. Kościół Pokoju i pierwsze pały z plastyki, gdy kazali go rysować, choć talentu w człowieku za grosz.
5. W końcu przerwy nadszedł czas po męczącym zwiedzaniu :)
Rzut oka na stare śmieci wystarczył, nie chciałam przy tym zanudzić EMI, bo dla niej zwiedzanie Świdnicy to tak, jak dla mnie i Bogdana zwiedzać Kudowę. Ale rozgrzeweczkę przed dniem następnym uczyniliśmy.
Kategoria Trening
- DST 47.20km
- Czas 02:24
- VAVG 19.67km/h
- VMAX 50.90km/h
- Temperatura 23.8°C
- Podjazdy 350m
- Sprzęt Lycan
- Aktywność Jazda na rowerze
Peklo - Oleśnice bez ciśnienia
Niedziela, 25 maja 2014 · dodano: 28.05.2014 | Komentarze 1
Następny dzień po Bardzkich, czyli niedziela. Spokojnie, bez żadnego ciśnienia i spinki, że muszę... pojechaliśmy w trójkę do Pekla, gdzie Wiktor tych 19 kilometrów praktycznie nie odczuł. Odpoczynek, po parku w rohliku (a właściwie po dwóch - taka okrutna ilość tego tam była) i co dalej? Wybór padł na Oleśnice.Wiktor z parkiem w rohliku, a nad nim znajomy w takiej samej koszulce, jak Bodzio tego dnia.
W trójkę zaliczamy jeszcze spotkanie z sąsiadami i znajomymi - przynajmniej miał kto zrobić zdjęcie.
Beloves wodopój
Ja też tu jestem.
Kategoria Góry Orlickie, Trening