Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi ankaj28 z miasteczka Kudowa-Zdrój. Mam przejechane 16001.99 kilometrów w tym 5565.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 11.15 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2013 r.:
button stats bikestats.pl
2014 r.:
button stats bikestats.pl
2015 r.:
button stats bikestats.pl
2016 r.:
baton rowerowy bikestats.pl

Dzienne odwiedziny bloga:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy ankaj28.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 25.00km
  • Teren 21.00km
  • Czas 03:18
  • VAVG 7.58km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Podjazdy 1076m
  • Sprzęt Canyon
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Srebrna Góra BCA

Niedziela, 8 listopada 2015 · dodano: 08.11.2015 | Komentarze 0

W życiu bym się nie spodziewała, że w listopadzie może być taka cudna pogoda, że na upartego i na letniaka dałoby się jeździć. Piękne, czyste niebo i zupełnie bezwietrznie po jednej stronie góry (tej od parkingu), po drugiej trochę wiało, ale wszędzie było ciepło!
Sporo bikerów dzisiaj było.
W jeździe na SG bardzo mi się podoba, że nie musimy się tak bardzo pilnować i oglądać, gdzie kto jest. Ustala się punkty zbiórki i każdy jedzie swoje. Ja się nie stresuję, że Bogdan za długo na mnie czeka, on pojeździ na miarę swoich możliwości danego dnia, czyli dziś - on cztery, a ja trzy pętle. Spotykamy się na górze lub na dole albo w ciekawszych miejscach na trasie. Z kolei on wie, że już nie musi się martwić, czy sobie poradzę i wie że nie sprowadzę roweru w dół.

Pierwszy podjazd - terenowy - z odbiciem przy twierdzy w prawo. Tym szlakiem dostaliśmy się do trasy B. Już ostatnio stwierdziłam, że warunki do pobijania własnych rekordów na SG na ten rok się skończyły, czyli co w tym roku mogłam tam osiągnąć, to już osiągnęłam. Teraz mogę bez ciśnienia sobie jeździć i usiłować się nie poobijać za bardzo. Trasa B nie pozwoliła na to jednak za bardzo. Taka masa liści zaległa w górnej części trasy, że gdybym jechała tam pierwszy raz, to bankowo bym się zgubiła. Ścieżki w wielu miejscach po prostu zniknęły. W którymś momencie wiedziałam, że gdzieś tu powinna być hopka, ale dywan liści mnie skutecznie uziemił i piznęłam w coś, od czego mocno zabolała noga. Fuj. Z roweru spadłam ja i łańcuch. Chwilę trwało, zanim się pozbierałam. W dolnej części "B" liści nie było, za to było mokro i ślisko, więc na "moim" zakręcie "melafirowym" zaliczyłam sobie drugą glebę i tym razem dlatego, że ZA SZYBKO jechałam. Huuraa!

Drugi podjazd asfaltowy i terenowy do polanki przy trasie A. Poczekałam na Bogdana, który w tym czasie "nadrabiał zaległości", czyli cisnął dodatkową pętlę i pojechaliśmy w kierunku C. I znowu na górze liście, ale jakby mniej, przynajmniej widać, gdzie powinno się jechać. Trzech hopek nie zjechałam, ale przyglądając im się z góry wydawały mi się dzisiaj, jakby mniej strome. A może jednak budowniczowie podsypali górkę? Na ten rok daję już sobie raczej z nimi spokój, bo nad czym będę pracować w przyszłym roku? To samo dotyczy odcinka A1. Choć kto wie? Bogdan sobie poskakał, ja przejechałam bokiem i zdziwiłam się, jak suche dzisiaj były mostki. Dolny odcinek spod twierdzy bardzo bardzo bardzo mi się dzisiaj podobał. Był w miarę czysty i w miarę suchy, więc przyczepność dla kół też lepsza, niż na wyższych odcinkach. Bez ciśnienia na prędkość  czułam flow na zjeździe. Do czasu przejazdu przez mostek, którego jednak nie było widać pod liśćmi i obsunięciu się koła w błocie z rzeczki. Ale gleba w liście i błoto przykra nie była, wręcz mnie rozbawiła.

Trzeci podjazd i liście na trasie - jak wyżej. Gleby tu już nie było. A mapkę dodam, jak się dopcham do drugiego komputera.





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa inieo
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]