Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi ankaj28 z miasteczka Kudowa-Zdrój. Mam przejechane 14664.11 kilometrów w tym 5565.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 11.12 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2013 r.:
button stats bikestats.pl
2014 r.:
button stats bikestats.pl
2015 r.:
button stats bikestats.pl
2016 r.:
baton rowerowy bikestats.pl

Dzienne odwiedziny bloga:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy ankaj28.bikestats.pl
  • DST 25.10km
  • Teren 25.10km
  • Czas 03:08
  • VAVG 8.01km/h
  • VMAX 35.20km/h
  • Podjazdy 900m
  • Sprzęt Canyon
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Ślęża zjadła garmina

Niedziela, 16 sierpnia 2015 · dodano: 17.08.2015 | Komentarze 3

Mój dystans w terenie systematycznie idzie w górę i powoli zbliżam się do 60% jazdy w terenie z ogólnie przejechanego dystansu. Ślęża powiększa te proporcje w sposób szczególny, bo tu nie ma przeproś - 100% terenu i 80% wyrypy.
A takie są jej skutki:

I w tym miejscu  można by było stwierdzić, że Ślęża chciała mnie zjeść, ale na szczęście zatkała się tylko garminem... i paroma siniakami. Tak zakończył się mój zjazd czerwonym szlakiem ze schroniska. I szkoda, że aparat był u mnie w plecaku, bo fotka z mojego przepięknego lotu nad kierą na pewno by powaliła na kolana ze śmiechu.

Zaliczyliśmy w trójkę Radunię - tak na rozgrzewkę. Na miejscu spotkaliśmy piechurów w osobach Emi i Radzia oraz pana, który wyglądał jakby zbłądził w drodze do biedronki.

Na szczycie chwilowy pitstop i w drogę. Trzy hopki z Raduni Kuba i Bogdan oczywiście zjechali - ja nie. Ja posadziłam pupę na siodełko, a właściwie na oponę zaraz za nimi. I zjechałam, zaliczając na końcówce pierwszą obsuwę. Ale stromizna, która poprzednio stanowiła tu dla mnie duży problem pokonana, więc jest sukces. Nachylenie: -26,4%, spadek: 60 m, odcinek: 0,2 km, czas przejazdu: 6:59. Gdyby nie wykładka, pewnie byłby lepszy. Poprawimy następnym razem. :)

Następny punkt programu do zaliczenia: szczyt Ślęży od przełęczy Tąpadła. Postanawiam powalczyć z sobą i wjechać go w całości, bez przystanków. Czas nie ma znaczenia, wytrzymałość na podjeździe mnie obchodzi. Udaje się - docieram tam ciągiem. Czas przejazdu: 35 minut. Masakra, ale jestem zadowolona.
Na szczycie oczywiście oczekuje już Bodzio:

I ja - zadowolona, że dotarłam "na raz".

oraz Kuba

O czerwonym ze Ślęży już wspomniałam, więc dodam jeszcze, że po złym wyborze ścieżki, zaliczyłam jeszcze jedną - nie tak efektowną glebę, więc się chłopaki na dole jednak troszkę naczekali na mnie, Ale jak już wjechałam w ich pole widzenia to z przytupem, a właściwie przelotem. Dalszy czerwony zjazd odbył się już bez problemów.

Kolejny punkt do zaliczenia, to oczywiście Wieżyca - podejście i zjazd. W przypadku Bogdana podejście, to oczywiście podjazd. A przy wieży bez pitstopów, bo zbyt długie zastanawianie się źle wpływa na poziom odwagi w organiźmie, więc czasu nie ma żeby taczki ładować tylko na dół, na dół. Zastanawiałam się czy ja to wcześniej zjeżdżałam, no i już po pierwszych metrach przypomniałam sobie, że nie!!!!! Nie myśl, nie myśl, nie myśl - jedź. Wbij sobie do głowy rady chłopaków i jedź szybciej, nie hamuj tak bardzo, puść hamulce. PRZEŻYJ  !!!! Przeżyłam, zjechałam, w schronisku spadłam z roweru tak mi się nogi i ręce trzęsły.

Te 400 metrów z  -24,3% nachylenia i spadkiem wysokości o 99 m zjechałam w czasie 4:25 i z pewnością długo to będzie moim rekordem życiowym. Do Kuby (2:13) i Bogdana (2:26) nawet nie będę próbowała doskoczyć, bo to już zbyt ryzykowne dla mnie. Oni sfrunęli stamtąd, jak po asfalcie - szacun.
Powrót na Przełęcz Kuba ustalił czarnym szlakiem - z małym zboczeniem na górkę. A po drodze Bogdan postanowił nadrobić kilometrów, bo mało mu było i karnął się po podręczną pompeczkę do auta. My w tym czasie urządziliśmy sobie miły spacerek ze żmijami w tle.

A na koniec Kuba pokazał nam jeszcze jeden smaczek - czyli OS1. Oj się tam działo. Walczyłam dzielnie na zjeździe, ale kilka podpórek zaliczyłam. Ale ściankę tylko obejrzeliśmy - to następnym razem :):)



Czyli do następnego - może już w pełni rowerowego spotkania. I tylko garmina żal.


Kategoria Masyw Ślęży



Komentarze
Greger
| 07:56 wtorek, 18 sierpnia 2015 | linkuj No to smutny trochę wypad, bo ofiara była, a relacja mimo wszystko taka pozytywna :). Średnie nachylenia odcinków, o których piszesz przypominają mi bardziej chyba skocznie narciarskie niż zjazdy pod rower :) Gratulacje za dzielną postawę zarówno na zjazdach, jak i podjeździe. Pozdrawiam i do wspólnego pokręcenia!
cerber27
| 06:37 wtorek, 18 sierpnia 2015 | linkuj Ogólnie gratulacje za zjazdy bo zdecydowanie poszłaś do przodu w tym temacie!!! co właśnie widać było na zjeździe z Wierzycy, gdzie widząc prędkość z jaką jedziesz, myślałem, że będzie problem w drugą stronę:)
Piechurowa | 20:50 poniedziałek, 17 sierpnia 2015 | linkuj Oj żal, żal Gramina.
A Ścianka, gwoli ścisłości, jest na odcinku specjalnym nr 2. OS1 to czerwony pieszy ze szczytu, na którym skręciłam kolano ;-)
Myślę, że u mnie jeszcze trochę czasu upłynie nim się na Masywy wybiorę, ale nic już nie przesądzam. Kto wie? Może mnie tam jeszcze w tym roku uświadczą... Kto wie? :-P
Wielkie GRATULACJE za Wieżycę!
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa ludzi
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]