Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi ankaj28 z miasteczka Kudowa-Zdrój. Mam przejechane 14469.21 kilometrów w tym 5565.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 11.08 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2013 r.:
button stats bikestats.pl
2014 r.:
button stats bikestats.pl
2015 r.:
button stats bikestats.pl
2016 r.:
baton rowerowy bikestats.pl

Dzienne odwiedziny bloga:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy ankaj28.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

strefa mtb

Dystans całkowity:561.60 km (w terenie 445.60 km; 79.34%)
Czas w ruchu:62:12
Średnia prędkość:9.03 km/h
Maksymalna prędkość:45.00 km/h
Suma podjazdów:19829 m
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:23.40 km i 2h 35m
Więcej statystyk
  • DST 6.60km
  • Teren 6.60km
  • Czas 00:50
  • VAVG 7.92km/h
  • Podjazdy 280m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Srebrna Góra czyli ostatni rowerowy spacerek w tym roku

Środa, 9 grudnia 2015 · dodano: 13.12.2015 | Komentarze 1

Jeśli od dwóch miesięcy drapiesz się po głowie, dlaczego przy każdym ruchu boli cię ręka, a w trakcie jazdy zastanawiasz się, jak ułożyć dłoń na kierownicy, żeby najmniej bolało, zamiast mieć fun z jazdy, to lepiej wybierz się do ortopedy. Dla pełnej diagnozy możesz zrobić rtg i poradzić się jeszcze chirurga - takiego, który cię nie wyśmieje, że wymyślasz, tylko doradzi, wypyta i podpowie,co dalej robić. Ja już jestem mądrzejsza o to doświadczenie.
Tak więc kolejny raz w tym roku trafiłam do Salusa w Kłodzku i doktora Wolfsona. No i okazało się, że stare pęknięcia kości łódeczkowatej (zdaje się, że to stara pamiątka po Rychlebach) to pikuś przy obecnym stanie mojego nadgarstka, ale też pośrednie skutki dzisiejszego stanu mojej ręki. Pozostałe przyczyny to zbyt duże przeciążenia Okazuje się, że zapalenie pochewek ścięgien i błoni mazistej nadgarstka może dać bardziej popalić, niż uszkodzona łąkotka w kolanie.

Leczenie? Nalgesin, traumon żel i orteza na kciuk przez dwa tygodnie. Jeśli to nie da pozytywnych skutków, wtedy wstrzyknięcie kortykosterydów. A jednostka chorobowa zwie się zespołem de Quervaina.

A ponieważ wizyta była rano, więc rowery czekały już w bagażniku, żeby do domu pojechać przez Srebrną Górę. Bogdan pojeździł, ja niekoniecznie. Próbowałam, ale w ortezie to trochę kiepska sprawa, bez niej jeszcze gorzej, ale i tak "zwiedziłam" nowy pumptrack i pojechałam terenowym podjazdem do góry. Wreszcie miałam czas na rozglądanie się dookoła i dokładne rejestrowanie topografii.

Tak na przykład wygląda z góry "mój" zakręt melafirowy na dolnej części trasy B:

A dojeżdżając do skrzyżowania tras z góry widziałam nowe ścieżki i trochę się musiałam naszukać miejsca, gdzie na nie wjechać.

Znak charakterystyczny: budka dla ptaków na drzewie po prawej stronie zbocza jadąc z dołu.

Stałam i drapałam się po głowie, bo to jednak dość stromo w dół - trzeba będzie cisnąć hamulce. Jednak ciekawość zwyciężyła. Pojechałam.
Widać, że ścieżka dopiero w budowie - skończyła się mniej więcej w połowie stoku. No i fajnie, bo nie mogąc mocniej nacisnąć klamki, miałam wrażenie, że mi się klocki skończyły i nie mam hamulców. No i cholerstwo boli.

Dalej było małe chaszczowanie i niespodzianka - jestem na końcówce B. !!! I trzeba się wysilić, żeby dostrzec wyjazd z góry. Ale będzie ciekawie, jak dokończą budowę tego skrótu.

No i nie odmówiłam sobie ostatniego - najmniej stromego - odcinka B, od skrzyżowania i mostku.

Na pumptracku trzasnęłam też kilka fotek Bogdanowi. Tam też będzie zabawa w przyszłym sezonie.






  • DST 17.70km
  • Teren 12.00km
  • Czas 02:10
  • VAVG 8.17km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Podjazdy 760m
  • Sprzęt Canyon
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Srebrna: A1, C

Sobota, 14 listopada 2015 · dodano: 21.11.2015 | Komentarze 1

Zobaczymy, jak wyjdzie, ale to już chyba był ostatni wyjazd w tym roku na Srebrną Górę. Spotkaliśmy się tam we czwórkę: ja, Bogdan, Emi i Kuba. Trójka pojechała 2 pętle, Bogdan - trzy.  Ale przynajmniej zjechałam drugą hopę na A1 i przejechałam mostek. Nie spodziewałąm się, że zrobię to jeszcze w tym roku. Pierwszej hopki na A1 i ścianek na C nie przemogłam. Za to zrobiła to Emi  -  gratuluję. Dla Bogdana i Kuby to już chleb powszedni, ale i tak gratuluję.
Ja się kiedyś przemogę.
Z bolącą prawą ręką to się jednak nie najlepiej jeździ, a w dół przeszkadza wyjątkowo. Żeby było śmieszniej: zrobiłam rtg dla świętego spokoju i nic, tzn: to dobrze, że nie ma złamania czy zwichnięcia, ale dalej nie wiem, czemu napier.....



  • DST 25.00km
  • Teren 21.00km
  • Czas 03:18
  • VAVG 7.58km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Podjazdy 1076m
  • Sprzęt Canyon
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Srebrna Góra BCA

Niedziela, 8 listopada 2015 · dodano: 08.11.2015 | Komentarze 0

W życiu bym się nie spodziewała, że w listopadzie może być taka cudna pogoda, że na upartego i na letniaka dałoby się jeździć. Piękne, czyste niebo i zupełnie bezwietrznie po jednej stronie góry (tej od parkingu), po drugiej trochę wiało, ale wszędzie było ciepło!
Sporo bikerów dzisiaj było.
W jeździe na SG bardzo mi się podoba, że nie musimy się tak bardzo pilnować i oglądać, gdzie kto jest. Ustala się punkty zbiórki i każdy jedzie swoje. Ja się nie stresuję, że Bogdan za długo na mnie czeka, on pojeździ na miarę swoich możliwości danego dnia, czyli dziś - on cztery, a ja trzy pętle. Spotykamy się na górze lub na dole albo w ciekawszych miejscach na trasie. Z kolei on wie, że już nie musi się martwić, czy sobie poradzę i wie że nie sprowadzę roweru w dół.

Pierwszy podjazd - terenowy - z odbiciem przy twierdzy w prawo. Tym szlakiem dostaliśmy się do trasy B. Już ostatnio stwierdziłam, że warunki do pobijania własnych rekordów na SG na ten rok się skończyły, czyli co w tym roku mogłam tam osiągnąć, to już osiągnęłam. Teraz mogę bez ciśnienia sobie jeździć i usiłować się nie poobijać za bardzo. Trasa B nie pozwoliła na to jednak za bardzo. Taka masa liści zaległa w górnej części trasy, że gdybym jechała tam pierwszy raz, to bankowo bym się zgubiła. Ścieżki w wielu miejscach po prostu zniknęły. W którymś momencie wiedziałam, że gdzieś tu powinna być hopka, ale dywan liści mnie skutecznie uziemił i piznęłam w coś, od czego mocno zabolała noga. Fuj. Z roweru spadłam ja i łańcuch. Chwilę trwało, zanim się pozbierałam. W dolnej części "B" liści nie było, za to było mokro i ślisko, więc na "moim" zakręcie "melafirowym" zaliczyłam sobie drugą glebę i tym razem dlatego, że ZA SZYBKO jechałam. Huuraa!

Drugi podjazd asfaltowy i terenowy do polanki przy trasie A. Poczekałam na Bogdana, który w tym czasie "nadrabiał zaległości", czyli cisnął dodatkową pętlę i pojechaliśmy w kierunku C. I znowu na górze liście, ale jakby mniej, przynajmniej widać, gdzie powinno się jechać. Trzech hopek nie zjechałam, ale przyglądając im się z góry wydawały mi się dzisiaj, jakby mniej strome. A może jednak budowniczowie podsypali górkę? Na ten rok daję już sobie raczej z nimi spokój, bo nad czym będę pracować w przyszłym roku? To samo dotyczy odcinka A1. Choć kto wie? Bogdan sobie poskakał, ja przejechałam bokiem i zdziwiłam się, jak suche dzisiaj były mostki. Dolny odcinek spod twierdzy bardzo bardzo bardzo mi się dzisiaj podobał. Był w miarę czysty i w miarę suchy, więc przyczepność dla kół też lepsza, niż na wyższych odcinkach. Bez ciśnienia na prędkość  czułam flow na zjeździe. Do czasu przejazdu przez mostek, którego jednak nie było widać pod liśćmi i obsunięciu się koła w błocie z rzeczki. Ale gleba w liście i błoto przykra nie była, wręcz mnie rozbawiła.

Trzeci podjazd i liście na trasie - jak wyżej. Gleby tu już nie było. A mapkę dodam, jak się dopcham do drugiego komputera.




  • DST 43.50km
  • Teren 35.00km
  • Czas 04:10
  • VAVG 10.44km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Podjazdy 1200m
  • Sprzęt Canyon
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Strefa mtb Osówka

Sobota, 19 września 2015 · dodano: 24.09.2015 | Komentarze 0

Jak przestępca wróciłam na miejsce przestępstwa, czyli na Rybnicki Grzbiet. 1 czerwca 2014 roku było panicznie.

A tym razem?
Lepiej.
Ataku paniki nie było.

Za to był 36%-wy wpych

i 29%-wy zjazd

Byli Ania i Zbychu:

I był Bogdan

Zawitał też Tomasz

A mnie wkurzały niechciane telefony, które trzeba było odbierać. I mieć pretekst do niejechania po wąskim zboczu. :)


I były też głupoty na Stravie, której nie wiadomo jakim cudem wydało się, że to ja najszybciej pokonałam Rybnicki Grzbiet.  Hahahaha.

A najlepiej atmosferę dnia prezentuje Ania poniżej



  • DST 34.30km
  • Teren 30.30km
  • Czas 04:22
  • VAVG 7.85km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Podjazdy 1560m
  • Sprzęt Canyon
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Srebrna Góra absolutnie nie do znudzenia

Sobota, 5 września 2015 · dodano: 06.09.2015 | Komentarze 2

Pnie się w górę Srebrna Góra w moim rankingu.
Zdecydowane drugie miejsce zajmuje.
Pierwsze niezmiennie dla Stołowych i Broumovskich (choć to jedno pasmo właściwie).

Tym razem debiut Artura na trasach SG. Jego mina na widok naszych ochraniaczy i "fulfejsa" Bogdana - bezcenna. Chyba to było dla niego małe trzęsienie ziemi, a potem było gorzej. Ale dał radę i to całkiem nieźle. W końcu kto z nas za pierwszym razem objechał trasy 4 razy? Więc naprawdę było ok.

Dwa podjazdy terenem, dwa podjazdy asfaltem.

Jeszcze hehehe ze strony Artura:

Przydało się wszystko, co dziś miałam na sobie - a najbardziej ochraniacze i kask.

Postanowiłam przy ostatnim zjeździe zmierzyć się z hopkami na A1 i tak koncertowej gleby, to nawet na Ślęży nie zaliczyłam.

Nawet do końca nie wiem, jaki błąd popełniłam, ale efekt był taki, że odbiłam się od skarpy z prawej strony i przeleciałam w dół z drugiej strony, nakrywając się rowerem. Analizuję nadal.
Następna hopka była lepsza, ale tylko ciut, bo gleba była w połowie. No ale tam wiem, co źle zrobiłam - za mocno oba hamulce wcisnęłam i postawiło mnie bokiem. Trzeciej hopki w tej sytuacji nie próbowałam, bo przy moim dzisiejszym szczęściu pewnie bym wylądowała w rowie obok mostku.
Lewe udo i prawa dłoń napierdzielają mnie teraz nieziemsko, ale ochraniacze zdecydowanie spełniły swoją rolę - lewą rękę mam porysowaną tylko tam, gdzie się latawki kończyły.

Ale rower cały.
Chyba będę omijać ten odcinek, dopóki nie przestanę panikować i się czegoś więcej nie nauczę.

Bogdan oczywiście miał fun na całego na skoczniach i gapach.

https://plus.google.com/109160087672865810564/post...






  • DST 35.00km
  • Teren 26.00km
  • Czas 04:20
  • VAVG 8.08km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Podjazdy 1600m
  • Sprzęt Canyon
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Srebrna Góra BCAB

Sobota, 29 sierpnia 2015 · dodano: 01.09.2015 | Komentarze 1

Tym razem grupa terenowa liczniejsza.
Mam swoje rekordy, w tym wreszcie w ilości zrobionych pętli. Pracujemy dalej.







  • DST 24.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 03:07
  • VAVG 7.70km/h
  • VMAX 25.90km/h
  • Podjazdy 940m
  • Sprzęt Canyon
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Alfabet na Srebrnej, czyli kolejne lekcje enduro Wiktora

Środa, 5 sierpnia 2015 · dodano: 07.08.2015 | Komentarze 1

Po pierwszych - bardzo udanych - lekcjach na Rychlebach, przyszedł czas na trudniejsze rzeczy. Srebrna Góra daje takie możliwości, że można się uczyć i uczyć. Ogarniamy więc logistycznie sposób podjeżdżania, bo nie chodzi tym razem o formę, tylko technikę jazdy. A wiadomo, że największe zniechęcenie przychodzi właśnie pod górę.

Tak więc: 
1. Wiktor i ja wysiadamy na szczycie asfaltu przed parkingiem, Bogdan zjeżdża na dół.  Dogania nas terenem. Jedziemy trasą A.
2. Bogdan jedzie swoje (podjazd + B), a my asfaltem i szutrem podjeżdżamy całość. Zjeżdżamy B.
3. Bogdan wiezie Wicia do końca asfaltu i zjeżdża na dół, ja jadę rowerem, Bogdan do nas dociera. Obiad, szuter do góry i zjazd: C.

Kolejność na zjazdach podobnie, jak w Rychlebach, czyli Wiktor zawsze w środku. Przód pokazuje którędy i jak zjechać oraz ogranicza dziecku prędkość, a tył kontroluje technikę i sprawdza czy wszystko w porządku.

Mniej więcej. 

W przypadku Wiktora sprawdza się technika nauczania pod tytułem: wsiadaj i jedź. Tylko nie za szybko. 


Nawet zakurzył na zakręcie :)


Tutaj matka się wysypała, a synek pocisnął. Siara.

Sprawdza się też w jego przypadku zasada: im mniej wiesz, tym więcej przejedziesz. Oto przykład. "Melfirkowa" hopka, a za nią mostek (na B). Ja to znam i jeszcze nie dałam rady tego zjechać...

... Wiktor nie zna i nic nie mówiłam, żeby go nie straszyć. Bogdan tylko powiedział, żeby w tym miejscu uważał i nie jechał za szybko. I proszę:

Korygować mu postawę na rowerze pewnie jeszcze będziemy długo, ale ma jedną ważną cechę - nie boi się. Ani szybkości, ani stromizny. I mało brakowało a zjechałby z korzennych hopek. Ja wtedy chybabym dostała zawału. Zaliczył kilka niegroźnych spotkań z drzewami czy ściółką leśną, ale ogólnie bardzo dobrze sobie poradził. Ma potencjał. 





Za to ja zaliczyłam na C koncertową glebę. Nawet do końca nie wiem, jaki błąd popełniłam, ale przez ochraniacz poczułam uderzenie w kolano. Więc inwestycja w latawki była jak najbardziej trafiona. A dla równowagi zjechałam wreszcie melafirowy zakręt. Do trzech razy sztuka. 

Bogdan objechał trasy cztery razy, zjechał hopy korzenne i nawet dał się namówić na udział w filmie pt.: skaczę przez hopki. Coraz lepiej mu to wychodzi i zazdrość mnie zżera, że ja nie mogę się przełamać.







  • DST 42.50km
  • Teren 33.00km
  • Czas 04:18
  • VAVG 9.88km/h
  • VMAX 37.50km/h
  • Podjazdy 1350m
  • Sprzęt Canyon
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Srefa MTB Mieroszów

Piątek, 31 lipca 2015 · dodano: 09.08.2015 | Komentarze 0

Strefa MTB kusi. Nadeszła pora, żeby sprawdzić jej kolejne odcinki. Padło na Mieroszów. Czarna i zielona z Sokołowska.

Powrót w to miejsce przypomniał trochę mój ostatni wypad w te okolice i trochę miałam obawy, czy znowu nie trafimy na rzekę melafirów. Ale ciekawość to pierwszy stopień do .... zmierzenia się z lękami, więc w drogę.


Czarna trasa nie przypadła mi zbytnio do gustu ze względu na wszechobecne luźne kamienie, utrudniające mi jazdę w sposób masakryczny. Nie lubię i nie polubię takiej nawierzchni i nic na to nie poradzę. Poza tym widać, że mało kto zagląda na czarną trasę, bo w chaszczach ciężko ścieżkę odnaleźć. Zjazdy zaskakująco strome, a podjazdy mocno interwałowe.






Dalej ciągnie się długi szutrowy podjazd, którego szczytem jest Lesista Wielka.
Ostatni szczyt po prawej stronie to Rupertichcky Spicak.




I na tablicy wypatrzyliśmy coś dla siebie...

Na powrocie z trasy wypatrzyliśmy też znajome i tak lubiane widoki.


Druga trasa - zielona - jest dłuższa, ale czy bardziej lajtowa? No nie wiem. Prowadzi starą drogą rowerową i tu przygotowanie tras ograniczyło się chyba do nowych oznakowań na drzewach. Ewentualnie patyków ze wstążkami na łące. Szutrowe drogi, przejazdy przez łąki. Ogólnie ciekawiej, niż na czarnej, ale nie żebym chciała tu za szybko wrócić.

Pitstop w Mieroszowie


I pomysły na nową trasę

Odwiedziny Bike Areny Góry Parkowej -  nie powala i nie zachwyca. Ale zaliczone.
Tyle, że wieżę widać z bardzo daleka.



Dopiero powrót od Nowej Wsi zrobił się interesujący, choć trudny - z masakrycznymi podjazdami.





Na górze zagwozdka: da się zjechać?

Jaaaasna sprawa. :)

Zjazdy jednak były zacne



Ładne pożegnanie z zielonym szlakiem.





  • DST 25.00km
  • Teren 21.00km
  • Czas 03:16
  • VAVG 7.65km/h
  • VMAX 35.30km/h
  • Podjazdy 1100m
  • Sprzęt Canyon
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Srebrna Gòra A1 - C - B. W piątkę.

Środa, 22 lipca 2015 · dodano: 09.08.2015 | Komentarze 1

Całe szczęście, że na ten wyjazd umówiliśmy się z Kubą, Feniksem i Tomkiem, bo pewnie znowu ani jednego zdjęcia by nie było.
A tak proszę. Są. Wszystkie autorstwa Feniksa i bardzo mu za nie dziękuję.

Trasy, jak to na Srebrnej Górze - jest ich pięć i od wielu czynników zależy, ile za jednym zamachem da się ich objeździć. Tym razem mi wyszło trzy. Hmmm, jakby innymi razami było inaczej. :) Ale nowością była trasa C, bo tą akurat jechałam pierwszy raz.

Dla Feniksa i Tomka strefa mtb w SG to nowość i cieszy mnie fakt, że przeżyli i nas nie zabili.


I outsider na podjazdach też w końcu dociera do celu.

A oto i autor wszystkich fotek tego dnia.


A1 początek - kiedy ja to w końcu zjadę?




Muszę tu zwrócić uwagę na mistrza drugiego planu, boska poza Kuby.


I Tomek:



Było rewelacyjnie, śmiesznie i strasznie. Więc wielkie dzięki jeszcze raz chłopaki.
Najpierw zgubił się garmin, potem strava, więc mapka tym razem dziwna.


  • DST 37.00km
  • Teren 35.00km
  • Czas 04:06
  • VAVG 9.02km/h
  • VMAX 33.80km/h
  • Podjazdy 1150m
  • Sprzęt Canyon
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Pierwsze w tym roku góry Sowie

Niedziela, 12 lipca 2015 · dodano: 17.08.2015 | Komentarze 0

Zrobiłam piękny wpis i amba mi go zjadła, więc się wkurzyłam i daję tylko mapkę. Spróbuję go kiedyś uzupełnić.